Perswazje |
Autor |
Wiadomość |
GosiaJ
Shahrukh...
Dołączył: 18 Maj 2006 Posty: 605
|
Wysłany: Sob 20 Maj, 2006 13:15 Perswazje
|
|
|
Wątek czeka grzecznie na jutrzejszy dzień |
Ostatnio zmieniony przez Gunia Pią 07 Mar, 2008 23:05, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Gitka [Usunięty]
|
Wysłany: Sob 20 Maj, 2006 18:45
|
|
|
Perswazje
Ostatnia powieść lubianej autorki angielskiej, opublikowana już po jej śmierci. Bohaterką jest Anna Elliot, niezależna i szlachetna młoda panna. Nie znajdziemy tu wstrząsających wydarzeń, poznamy natomiast losy i charaktery subtelnie i trafnie opisanych postaci; przede wszystkim zaś będziemy świadkami rozwoju uczuć bohaterki, która osiąga dojrzałość i szczęście dzięki przyjaźni z dwiema niezwykłymi kobietami, udowadniając swoim zachowaniem, że mężczyźni i kobiety są w istocie równi.
[Prószyński i S-ka, 2000]
Tak tylko dodałam |
Ostatnio zmieniony przez Gitka Pon 06 Lis, 2006 11:11, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Caroline
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 1902
|
Wysłany: Sob 20 Maj, 2006 21:56
|
|
|
Jest, jest, jest! Okładeczki od Giteczki! To lubimy. Mniam!
Dzięki!
Ta trochę Harlequinowa i kiecki nie z epoki, hehe |
|
|
|
|
Gitka [Usunięty]
|
Wysłany: Sob 20 Maj, 2006 21:59
|
|
|
Harlequinowa i Cartlandowa
Ale taka kolorowa i smaczna |
|
|
|
|
Jeannette
Dołączyła: 20 Maj 2006 Posty: 476
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 12:27
|
|
|
Kapitan, o ile to on jakiś za młody....... |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57227 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 14:19
|
|
|
Wydaje mi się, ze kapitan nie był wcale taki stary - to ekranizacja Perswazji go postarzyła. Ileż on mógł mieć lat? trochę po 30?
W rozdziale I poznajemy zarozumiałego i głupiego pana Elliota ( żeby nie było te określenia pochodza od samej Austen ) Jakiż to irytujący człowiek - autorka nie pozostawia co do tego wątpliwości już na samym początku. samo stwierdzenie, ze tylko dla młodszej córki mógłby coś poświęcić i to tylko pod warunkiem, ze nie miałby na to ochoty! Okropność. Ojciec bufon, próżna starsza siostra, ograniczona młodsza - oto przyjemna rodzinka. Wcale się nie dziwię, ze Anna początkowo jest tak niesamodzielna i opiera się na opiniach lady Russell. W końcu jej matka wybrała ją na opiekunkę córek, a rodzina skutecznie pozbawiała ją pewności siebie. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
|
|
|
|
|
Maryann
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 3935 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 16:11
|
|
|
Admete napisał/a: | Wydaje mi się, ze kapitan nie był wcale taki stary - to ekranizacja Perswazji go postarzyła. Ileż on mógł mieć lat? trochę po 30?
|
Jest tam taki fragment: "czuła jednak w sercu gniewne zadowolenie, pełną satysfakcji pogardę, że człowiek, który mając dwadzieścia trzy lata zdawał sobie sprawę z wartości Anny Elliot, mógł w osiem lat później ulec czarowi takiej Luizy Musgrove".
Czyli kapitan miałby trzydzieści jeden lat.
A charakterystyka sir Waltera... JA pozwala sobie tutaj na znacznie większą dosłowność, niż w DiU. |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57227 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 19:05
|
|
|
Czyli jednak miałam dobre odczucia co do wieku kapitana. Jakiś czas temu doszłam do wniosku, ze mógłby go zagrać Christian Bale Sama nie wiem dlaczego. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
|
|
|
|
|
Jeannette
Dołączyła: 20 Maj 2006 Posty: 476
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 19:41
|
|
|
Nie oszczędza Jane biednego sir Waltera. Ale mnie zawsze bawi Mary: jest tak pełna skrajności, że aż miło się o niej czyta. |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57227 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 19:50
|
|
|
Ileż to wysiłku i podchodów trzeba było, by przekonać sir Waltera, zeby zaczęli się ozczędzać. obcowanie z tak płytkim i niezrozsądnym człowiekiem musiało być męką. Anna wydaje się jedyną mądrą osobą w tym towarzystwie. Lady Russell jest osobą godną szacunku, ale cały czas mam w pamięci jej zachowanie względem Anny. Anna jest na pozór tak cicha i uległa, ze ktoś mógłby ją pomylić z Fanny Uważam jednak, ze jest od Fanny dojrzalsza i tak anprawdę wie czego chce, tylko musi do tego dotrzeć |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
|
|
|
|
|
Jeannette
Dołączyła: 20 Maj 2006 Posty: 476
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:00
|
|
|
Nie, Fanny jest myszką cały czas. Anna potrafi być stanowcza i umie postawić na swoim gdy bardzo chce. Ma jednak uległy charakter i to jest jej nieszczęściem. |
|
|
|
|
Maryann
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 3935 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:06
|
|
|
Za każdym razem, kiedy czytam tę książkę zdumiewa mnie jedno: ta jej życzliwość do wszystkich, a zwłaszcza dla Luizy, która przecież podrywa Wenwortha, którego ona nadal kocha. A mimo to nie traktuje jej jako szczęśliwą rywalkę, nie ma do niej żalu i życzy jej jak najlepiej.
Dobrze wie, że sama jest sobie winna i dlatego nikogo nie obwinia - niby oczywiste, ale jakie trudne. |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57227 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:19
|
|
|
Nie czuje wobec niej gniewu,ale jest smutna, rozczarowana, zraniona. Widzisz ona próbuje sobie wmówić, ze to już jej nie dotyczy. Miała swoją szansę, straciła ją i teraz jest gotowa ponieść konsekwencje - tak się jej przynajmniej na początku wydaje. Dziewczyny cxzy my za bardzo nie wybiegamy w przyszłość? Umówmy się, ze czytamy po 4 rodziały i tylko do nich się odnosimy. Może ktoś na forum jeszcze całej powieści nie czytał,a zechce komentować. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
|
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20521 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:22
|
|
|
Ona po prostu miała świadomość starej panny. W wieku 26 lat czuła, że jej życie się skończyło, a przynajmniej ta częś życia, która przeznaczona jest na flirty, zabawę, beztroskę.
To była bardzo smutna i samotna kobieta - dopóki los nie dał jej drugiej szansy.
Miłe Panie, jak się cieszę, że znów jesteśmy razem! Witam was wszystkie przy moje drugiej ulubionej powieści JA. |
|
|
|
|
Maryann
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 3935 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:25
|
|
|
To dobry pomysł - świetnie sprawdził się przy czytaniu DiU.
Pierwsze cztery rozdziały - czyli:
- historia rodziny (czy raczej rodu) Elliotów,
- decyzja o wynajęciu domu i wyjeździe do Bath,
- historia Anny i kapitana Wenwortha. |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57227 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:25
|
|
|
Trzykrotko dobrze to ujęłaś. Ona zrezygnowała, przynajmniej na początku.
I witaj z powrotem |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
|
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20521 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:31
|
|
|
Anna miała upiorną rodzinkę. Opis sir Waltera jest przepiękny: "(...) żaden lokaj świeżo upieczonego lorda nie mógł się bardziej niz on rozkoszować swoją pozycją"
Żal mi tej Anny: nikt w tej rodzinie jej nie tylko nie cenił, ale przede wszystkim nie kochał. |
|
|
|
|
Maryann
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 3935 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 21:14
|
|
|
Trzykrotka napisał/a: | Ona po prostu miała świadomość starej panny. W wieku 26 lat czuła, że jej życie się skończyło, a przynajmniej ta częś życia, która przeznaczona jest na flirty, zabawę, beztroskę.
To była bardzo smutna i samotna kobieta - dopóki los nie dał jej drugiej szansy. |
Smutna, ale nie zgorzkniała.
Cytat: | Żal mi tej Anny: nikt w tej rodzinie jej nie tylko nie cenił, ale przede wszystkim nie kochał. |
To rzeczywiście bardzo smutne - żeby najbliższa rodzina traktowała kogoś z takim lekceważeniem i obojętnością. Ojciec wyrzekłby się dla niej tylko tego, co nie miało dla niego znaczenia, starsza siostra bardziej ceniła zdanie przyjaciółki wątpliwego autoramentu, a młodsza potrzebowała jej tylko jako damy do towarzystwa i opiekunki do dzieci. |
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20521 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 21:34
|
|
|
Dokładnie tak. Elinor - doświadczona przez los - miała Mariannę i kochającą matkę, Lizzy - Jane, Luiza i Henrietta kochały się tak bardzo, że razem uwielbiały jednego mężczyznę, a Anna nie mogła się zwierzyć nikomu, na nikim oprzeć. Nawet jedyna kochająca - lady Russell pomogła jej pokierować życiem w złym kierunku. Podziwiam ją, że - tracąc miłość, urodę, wszelkie życiowe radości - nie straciła siły charakteru i słodyczy. To już naprawdę zakrawało u niej na heroizm. |
|
|
|
|
Maryann
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 3935 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 21:44
|
|
|
W tym wszystkim łatwiej zrozumieć, dlaczego uległa i zerwała zaręczyny - przecież lady Russell była przyjaciółką jej matki, a dla niej praktycznie jedyną życzliwą osobą. Anna podświadomie chyba obawiała się, że jeśli wyjdzie za Wenwortha, to lady Russell odwróci się od niej i w razie jakiegoś nieszczęścia zostanie zupełnie sama.
Po siedmiu latach wiedziała już, że takie rachuby są nic nie warte, ale wtedy miała 19 lat. |
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20521 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 21:59
|
|
|
Trudno w tym wieku wiedzieć, że źle podjęta decyzja może złamać całe życie.
Zastanawiam się, czy Anna - gdyby mogła - zakochałaby się jednak w ciągu 8 lat w kim innym? Z pierwszych rozdziałów wynika, że ona była przez ojca i siostrę skazana na siedzenie w domu, że nie była zabierana na sezon do Londynu ( czy dlatego, że nie "bywała" przed zamążpójściem Elżbiety - wedle światłej recepty lady Catherine?). Gdyby miała więcej wrażeń, poznawała więcej ludzi - staoby się pewnie tak, jak pragnęłaby lady R. - pokochałaby kogo innego. |
|
|
|
|
Caitriona
Byle do zimy
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 12367 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 22:04
|
|
|
Byc może gdyby 'bywała' to może kimś by się zainteresowała. Ale wydaje mi się że w jakiś sposób Anna zgodziła się na to ciagłe przebywanie w domu. Może jednak kochcała na tyle mocno że nie chciała szukać nowego 'obiektu uczuć'...
Ps Ładny avatarek Trzykrotko! |
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
|
|
|
|
|
GosiaJ
Shahrukh...
Dołączył: 18 Maj 2006 Posty: 605
|
Wysłany: Pon 22 Maj, 2006 00:23
|
|
|
No tak, a ja spóźniona :-(
Ale za to zacytuję pierwsze zdanie... Nie sądzicie, że Jane Austen miała niesamowity talent do tworzenia ciekawych pierwszych zdań w powieści? Intrygujących, lekko ironicznych, małych zamkniętych form o sporej treści:
Sir Walter Elliot z Kellynch Hall w hrabstwie Somerset był człowiekiem, który dla rozrywki nie brał nigdy do ręki innej książki niż "Almanach baronetów".
Tylko jedno zdanie, a jak wiele mówi już o tym człowieku, którego za chwilę poznamy jako czytelnicy. |
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20521 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 22 Maj, 2006 08:09
|
|
|
O tak, rzeczywiście! Słynne pierwsze zdanie z Dumy przeszło juz do legendy! Mnie się jeszcze podoba w Perswazjach prosty zabieg pisarski, ale u Jane nie spotykany: to, że wraz z pierwszym rozdziałem wchodzimy od razu w środek historii, że w czwartym dopiero następuje retrospektywa i poznajemy Fryderyka i dowiadujemy się dlaczego Anna jest jaka jest. |
|
|
|
|
Maryann
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 3935 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 22 Maj, 2006 15:01
|
|
|
Trzykrotka napisał/a: | Trudno w tym wieku wiedzieć, że źle podjęta decyzja może złamać całe życie.
Zastanawiam się, czy Anna - gdyby mogła - zakochałaby się jednak w ciągu 8 lat w kim innym? Z pierwszych rozdziałów wynika, że ona była przez ojca i siostrę skazana na siedzenie w domu, że nie była zabierana na sezon do Londynu ( czy dlatego, że nie "bywała" przed zamążpójściem Elżbiety - wedle światłej recepty lady Catherine?). Gdyby miała więcej wrażeń, poznawała więcej ludzi - staoby się pewnie tak, jak pragnęłaby lady R. - pokochałaby kogo innego. |
Chyba jednak nie. Przecież gdyby chciała, to ona, a nie Mary, zostałaby panią Musgrove (ku zadowoleniu wszystkich zresztą). Ale nie poszła drogą Charlotty Lucas i nie zdecydowała się na zapewnienie sobie wygodnego życia za cenę małżeństwa bez miłości.
Najwyraźniej rzeczywiście, jak napisała Caitri kochała na tyle mocno że nie chciała szukać nowego 'obiektu uczuć'... A ponieważ nie umiała przestać kochać, a ukochany się od niej odwrócił, pogodziła się z samotnością. |
|
|
|
|
|