PLIKI COOKIES  | Szukaj  | Użytkownicy  | Grupy  | Rejestracja  | Zaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Gosia
Wto 01 Sty, 2008 16:25
Wives and Daughters (1999)
Autor Wiadomość
Caitriona 
Byle do zimy


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 12367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 19 Maj, 2006 11:32   Wives and Daughters (1999)

Po pierwsze: Giteczko bardzo gorąco dziękuję Ci za udostępnienie mi tego serialu. Dzięki Tobie mogłam zobaczyć wspaniały film i jestem Ci za to bardzo wdzięczna. Nie ma w nim może tak pasjonującej i pociągającej historii miłosnej (a to lubimy najbardziej ) jak w "Pride & Prejudice" czy w "North & South", ale i tak ten serial mnie bardzo urzekł i wciągnął na tyle, że zrobiłam sobie maratonik. "Wives & Daughters" ma po prostu swoje tempo i klimat, który mi odpowiada.
Scenariuszem zajął się Andrew Davies i wierzę, że wyszedł mu on dobrze. Nie mogę porównać serialu do książki, bo tej ostatniej nie czytałam. Ale cała historia mi się podobała.
Jeśli chodzi o zdjęcia, muzykę, scenografię i scenerię to wszystkie te rzeczy są w tym filmie bardzo dobre. Podobnie jak kostiumy, które stały na wysokim poziomie i mi się bardzo podobały.
To co podobało mi się najbardziej to obsada i same postacie. Przed obejrzeniem znałam tylko Toma Hollandera i Rosamund Pike ("P&P"'05) oraz Michaela Gambona ("Gosford Park"). Odtwórcy głównych ról: Molly i Rogera są moim zdaniem sympatyczni i od razu poczułam do nich sympatię. Może Howell nie jest tak przystojny i czarujący jak Firth czy Armitage, ale ze swojego zadania, moim zdaniem wywiazał się bardzo dobrze.
Jednak moimi faworytami są Hollander właśnie i Gambon. Również Keeley Hawes wypadła bardzo przekonywująco, a Francesca Annis to popisowa rola (w scenach w których występowała czasami miałam mordercze myśli typu: Ukatrupiłabym natychmiast! Co za babasztyl?!).
Tak jak powiedziałam: bardzo dobry serial o miłości i nie tylko, z dobrą obsadą, ciekawymi postaciami i porządnym zapleczem technicznym.
Po drugie: dziewczęta, moim zdaniem film godny polecenia! Co niniejszym czynię.

_________________
And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine

Ostatnio zmieniony przez Gosia Sob 17 Lis, 2007 17:57, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Gitka
[Usunięty]

Wysłany: Pią 19 Maj, 2006 13:09   

Serial magiczny, dla Prawdziwych Dam :wink:
 
 
otherwaymistercollins
[Usunięty]

Wysłany: Pią 19 Maj, 2006 15:56   Re: Wives and Daughters

Caitriona,
Sama nie wyraziłabym lepiej swojego zdania na temat tego serialu. Jestem nim naprawdę urzeczona. I według mnie nie jest gorszy od N&S czy P&P. Jest po prostu inny, płynie swoim własnym, spokojnym rytmem
PS. A co do Francesci Annis- miałam identyczne myśli :D
Ostatnio zmieniony przez Gosia Pią 16 Lis, 2007 18:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Gosia 
Like a Wingless Bird


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 11056
Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Pią 19 Maj, 2006 16:59   

Przeklejone:

Obejrzalam "Zony i Corki", za co serdecznie dziekuje Caitrionie .
Ogladalam z prawdziwa przyjemnoscia i na raty, co oznacza, ze niestety mnie nie wciagnal tak bardzo jak N&S, ale ...
Naprawde warto go obejrzec, film wciaga, bohaterowie moga sie podobac, przyzwyczajamy sie do nich z latwoscia, niektore sceny sa piekne, bardzo mi sie podobalo zakonczenie 2 odcinka, czyli to pozegnanie przez okno Rogera wyjezdzajacego do Afryki przez Molly. Ładna scena kiedy Molly wyjezdza z domu dziedzica i zegna sie z oboma bracmi - Rogerem i Osbornem (czyzbym lubila pozegnania? ).
Juz to zakonczenie - czyli oswiadczyny na dystans nie robią takiego wrazenia.
Polubilam Molly Gibson i Rogera. I w ogole postacie sa ciekawe.
Jest faktycznie troche powiazan z Mansield Park, ciekawe czy Gaskell znala powiesci Austen ?
Bardzo dobrze wypada, o dziwo, Tom Hollander jako romantyczny poeta Osborne.
Z Prestona to niezly lajdak, taki zly facet, choc zachowuje sie na koncu bardzo w porzadku, tak jakby zaimponowala mu troche postawa Molly.
Harriet faktycznie to typ takiej sawantki w stylu Rity Szeliżanki, bardzo fajnie zagrana przez Jane z DiU 2005, scena kiedy chodzi z Molly po miesteczku jest swietna .
Piekna jest relacja corki z ojcem - doktorem Gibsonem np. scena gdy zostaja sami w domu i robia wreszcie to co chca i maja czas dla siebie. Nie wiem jak ten doktor mogl sie ozenic z taka jedza .
Postac Cynthii - klasyczna pieknosc bez duszy, ale w sumie biedna dziewczyna ....

Jednak temu filmowi (ksiazce) czegos brakuje, a szkoda, bo gdyby historia milosna byla bardziej porywajaca, to film by mogl byc prawdziwym hitem, jakim jest N&S.

Nie sadzilam, ze ten krasnal (sorry... i kto to mowi ? ), moze byc taka fajna romantyczna postacia Dobry jest w tej roli.
Film jest bardzo dobry, choc moglby byc bardziej porywajacy. Dlatego tez po jego emisji nie bylo takiego szalu w Anglii jak po N&S.

Autorce nie chodzilo o historie milosna, a o opisanie srodowiska, postaw, charakterow, sytuacji itd. I z tego punktu widzenia to swietny film. Zreszta naprawde jest dobry.
Gaskell ciagnelo wyraznie w strone kwestii spolecznych: "Mary Barton", "Panie z Cranford", no i "Zony i Corki".
A historia milosna jest u niej zwykle drobniejszym dodatkiem, tu wyjatkiem jest N&S, gdzie jest bardzo wyeksponowana i stad moja milosc do tej ksiazki.

Mnie tez aktorka grajaca Molly bardzo sie podobala. To fajna postac.
A to ciekawe, ze autorka chciala ich jeszcze podreczyc, ciekawe co wymyslila...
Wygladalo mi dziwnie, ze Molly w tamtej ostatniej scenie tak spokojnie slucha tej macochy, a dopiero potem wybiega. Jakos mi to wygladalo nienaturalnie
I okazuje sie ze reszta dopisana, to wiele tlumaczy..





P.S. Ja bym ten watek przesunela do Gaskell
Ostatnio zmieniony przez Gosia Śro 24 Maj, 2006 19:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Gitka
[Usunięty]

Wysłany: Pią 19 Maj, 2006 17:50   

To ja wkleję coś dla Alison :wink:

 
 
Matylda


Dołączył: 18 Maj 2006
Posty: 1129
Wysłany: Sob 20 Maj, 2006 09:50   

A ja chciałabym bardzo podziękować za ten film Monice
Film sliczny. piekne zdjęcia , stroje i w końcu podobała mi sie główna bohaterka pod kazdym względem
 
 
Gosia 
Like a Wingless Bird


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 11056
Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 15:36   

Bardzo ciekawe strony o filmie:

http://www.pbs.org/wgbh/m...s/whos_who.html

http://www.earthlydelights.com.au/wives.htm
 
 
Agn 
księgarniany wymiatacz


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 40805
Skąd: Arrakis
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 18:07   

Ja po pierwsze wysciskiwuje Admete za to, ze mi ow serial przyslala - jestem ci dozgonnie wdzieczna (pozgonnie takoz).
Wczoraj wieczorem skonczylam ogladac. Ehhh... Urocze byly te oswiadczyny w deszczu i Roger mowiacy, ze obiecal ojcu Molly nie zblizac sie do niej przez jakis czas. I koncowka - zabral ja do Afryki! Wiedziaaalaaam!!! *happy agn*
Podobal mi sie ten serial. Byl cudowny. Aha, kiedy Clare powiedziala Gibsonowi, ze tak naprawde ma na imie Hiacynta to pomyslalam "I have a bad feeling about this". Skojarzylo mi sie z Hiacynta Bukiet. Niewiele sie pomylilam, ta Hiacynta nie trafila na pantoflarza ;) Ale i tak byla okropna.
Strasznie mi bylo szkoda Osbourne'a. I Aimee. Kiedy przyjechala i chciala sie zobaczyc z mezem... i jeszcze nie wiedziala, ze on juz nie zyje *beczy* to bylo takie smuuutneee, takie niesprawiedliiiiweee! :cry:
_________________
Fear is the mind-killer.
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57944
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 19:13   

Nie ma za co Agn, nie ma za co. Cieszę się, z epodobał Ci się serial. Jak go pierwszy raz dorwałam w swoje ręce, to byłam wyjątkowo szczęśliwa. Ten klimat małego miasteczka, urocza bohaterka poswięcająca swoją miłość w imię siostrzanej przyjażni, romantyczny Osbourne, stary pan Hamley, doktor Gibson i nieoceniona Hiacynta :-)
_________________
„But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20969
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon 22 Maj, 2006 12:06   

Piękny serial na swój spokojny sposób (Gitko, dziękuję :D ). Bardzo lubię aktorkę, która grała Molly. W ogóle panię były w nim urocze, tworzyły grono niezłych charatkerów. Bardzo podobała mi się pani Macfadyenowa jako pogubiona życiowo, nieuleczalna flirciara i - przede wszystkim -Rosamund Pike jako lady Harriet. Jest kompletnie inna od słodkiej Jane z Dumy. Świetnie zagrała kobietę stojącą ponad konwenansami, towarzystwem, która mimo, że jest królową tego światka potrafi pokornie przyjąć krytykę własnego zachowania. Scena, w które przechadza się z Molly po miasteczku aby odbudować jej reputację jest wspaniała.
 
 
Agn 
księgarniany wymiatacz


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 40805
Skąd: Arrakis
Wysłany: Pon 22 Maj, 2006 18:19   

Rosamund Pike też mi się b. podobała w tej roli. Świetna była.
Nawiasem mówiąc - miała krótkie włosy. Aż się zdziwiłam.
_________________
Fear is the mind-killer.
 
 
Agn 
księgarniany wymiatacz


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 40805
Skąd: Arrakis
Wysłany: Pon 22 Maj, 2006 19:11   

Ale z drugiej strony... jakoś to jej pasowało. Może to jeden z przejawów tego jej "stania ponad konwenansami". Albo za mało wiem o epoce, może któtkowłose kobiety wcale nie należały do rzadkości? Przeczytam ksiazke, moze sie dowiem, jak to bylo (o ile to nie pomysl rezysera).


(No i znaczki pl poszly gonic zajace, hmpf!)
_________________
Fear is the mind-killer.
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57944
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Wto 23 Maj, 2006 19:01   

Myślę, że twórcy serialu sprawdzili wcześniej czy taka fryzura byłą możliwa w tej epoce.
 
 
Gosia 
Like a Wingless Bird


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 11056
Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 07:06   

Wywiad z Andrew Daviesem, scenarzystą, który odpowiada na pytania dotyczące adaptacji powieści „Żony i Córki” oraz pisarki Elizabeth Gaskell.
Andrew Davies jest scenarzystą takich produkcji jak: Duma i Uprzedzenie, Emma, Daniel Deronda, Dziennik Bridget Jones)



Dlaczego myślisz, że Pani Gaskell jest niczym pilnie strzeżony sekret?

Sądzę że dlatego, bo napisała szereg różnych powieści, w przeciwieństwie do Jane Austen, która jest autorką 6 bardzo podobnych do siebie powieści.
Kiedy byłem dzieckiem, a mam teraz 64 lata, Pani Gaskell była znana dzięki swojej powieści „Cranford”, która była bardzo miłą książką o plotkarzach (rodzajem kroniki towarzyskiej) w małym prowincjonalnym miasteczku. Później dowiedziałem się, że jest ona całkiem dobrze znana w kręgach akademickich ze względu na swoje powieści polityczne mówiące o warunkach życia kobiet wywodzących się z klasy pracującej, strajkach w fabrykach itp. Trudno ją sklasyfikować (zaszufladkować).

Jakbyś umiejscowił ją wśród wielkich powieściopisarzy tej epoki?

Sadzę, że „Żony i Córki” są jedną z tych powieści, w których ona naprawdę jest wielka.
Nie ustępuje Jane Austen i George Eliot. Z dużą wnikliwością i zrozumieniem pięknie i subtelnie rysuje postaci. [Ta powieść] nie jest tak dobrze znana jak mogłoby to być, ponieważ nigdy jej nie skończyła, i było to zawsze przeszkodą w nazwaniu jej wielką powieścią.

Czy zostawiła jakieś notatki na temat swoich zamierzeń ?

Tak, zostawiła. Z pewnością zamierzała zakończyć to happy endem. Roger i Molly mieli na końcu być razem. Zakończyła pisanie mniej więcej w momencie, gdy Molly macha Rogerowi na pożegnanie z okna, kiedy on wyjeżdża znowu do Afryki. [Gaskell] zamierzała zostawić to na rok lub dwa, zanim nie znajdą się razem. Nie mogłem tego znieść, podobnie jak reszta zespołu pracująca nad filmem.
Naszą reakcją było: „Molly, biegnij za nim! Zakończ to!” Tak więc zrobiliśmy.

Jakie ta konkretna produkcja miała podłoże ?

Zrobiłem „Dumę i Uprzedzenie”, zrobiłem „Middlemarch” oraz „Emmę”, a także „Vanity Fair”. Co mógłbym zrobić następnego? Szczerze mówiąc, to Joan Leach, która założyła Gaskell Society, zapytała mnie, czy nie pomyślałbym o Pani Gaskell i zasugerowała „Żony i Córki”. Powiedziałem, że wezmę to ze sobą na wakacje i przeczytam, a kiedy wróciłem podsunąłem ten pomysł BBC. Okazało się, że oni już wcześniej myśleli, że to mogłoby być czymś całkiem dobrym.

Opowiedz o Molly.

Myślę, że ona jest naprawdę urocza. To pewne podobieństwo między nią a Elisabeth Bennet z „Dumy i Uprzedzenia” jako najbardziej pociągającej bohaterki w angielskiej literaturze. Jestem ojcem, i sam mam córkę, a Molly wzbudza we mnie podobne uczucia. Czujesz naprawdę wobec niej uczucia opiekuńcze, nawet mimo tego że ona potrafi zadbać o siebie. Nie jest najładniejszą dziewczyną w tej powieści, ale sympatyzujesz z nią, kiedy wszyscy ci mężczyźni pomijają ją, i widząc Cyntię natychmiast przestają zwracać uwagę na Molly.

Kiedy widzimy Cyntię, przygotowujemy się na konflikt między nimi, ale nic takiego się nie staje...

Nie. To prawda. One są zupełnie różne, ale lubią się bardzo. Jestem pewny, że jeśli Cyntia pojawiłaby się w powieści George Eliot, nie wzbudzałaby sympatii, ponieważ ta pisarka miała zawsze złe zdanie o tych bardzo atrakcyjnych, niestałych, egoistycznych, pięknych kobietach, które zdobywają wszystkich mężczyzn, podczas gdy Gaskell stworzyła Cyntię jako postać bardzo prawdziwą i trójwymiarową. Możemy zobaczyć jej kłopoty i poczuć do niej miłość, tak jak Molly. Gaskell zrobiła coś z podobnego z zarządcą majątku Prestonem. W wielu powieściach ludowych, on musiałby być raczej czarnym charakterem, podczas gdy w tej jednej uczyniła go właśnie takim i jego cierpienie jest naprawdę autentyczne.

Brat Rogera, Osborne, jest skomplikowaną postacią.

Tak. On był postacią, która przyniosła mi wiele problemów ze scenariuszem, ponieważ kiedy czytałem książkę, myślałem: „Mój Boże!. To jest pierwszy gejowski charakter w XIX-wiecznej literaturze!” Wtedy pomyślałem: „Nie. To nie mogłoby tak być”. Masz wrazenie, kiedy Osborne pojawia się, że jest gejem, ponieważ w książce on naprawdę jest zniewieściały na swój sposób. Wydaje się karykaturą postaci gejowskiej. Zawsze mówi o operze, jest bardzo dobry dla starszych kobiet, ma bardzo ścisły związek z matką, nie może znieść ojca. Tajemnica o francuskiej żonie i dziecku wydaje mi się trochę nieprawdopodobna i próbowałem uczynić go bardziej w stylu Keatsa – nie upadającym na duchu, ale namiętną, poetycką postacią, która ma to nieszczęście, że jest wyobcowana i chora.

Czy inne postaci sprawiły Ci jakieś problemy?

Nie, każdy był prawie doskonały. Jedna rzecz jest miła w tej powieści, że Gaskell pisała piękne dialogi, które różnicowały postaci w dużym stopniu. To interesujące, że w Anglii, kiedy ten film się pojawił, grupa krytyków skarżyła się, że dialogi brzmią zbyt współcześnie. Cytowali zdania, które tak naprawdę skopiowałem prosto z książki!

Zaintrygowało mnie na początku, że Pani Kirkpatrick kradnie jedzenie zostawione dla Molly.

Mieliśmy małą dyskusję o tym zdarzeniu. Kiedy przeczytałem o tym w książce, pomyślałem, że ona zjadła to sama, żeby życzliwość Lady Harriet nie poszła na marne. Ale wszystkie kobiety, które pracowały przy produkcji tego filmu powiedziały, że nie, że to jest symboliczne wydarzenie, i że pani Kirkpatrick w końcu zniszczy całe szczęście Molly. To zjadanie jest gestem symbolicznym.

Zaadaptowałeś powieści kilku wielkich pisarzy. Czy żadnego z nich nie darzyłeś niechęcią?

Zrobiłem niechętnie Henry James`a. On był trochę afektowany i rozwlekły jak na mój gust. Ktoś zapytał mnie, czy mógłbym adaptować „Tristrama Shandy” Laurensa Sterna, a ja odpowiedziałem: „W żaden sposób!” Tam nie ma fabuły, tam wszystko jest stylem.
Z punktu widzenia telewizyjnej adaptacji, to wspaniałe, że ci wszyscy wielcy XIX-wieczni powieściopisarze naprawdę wiedzą jak opowiadać historie. Tam jest więcej mocniejszych głębokich historii niż w wielu współczesnych powieściach.

Jak tłumaczysz tak bardzo współczesny urok „Żon i Córek”?

Ona może podobać się współczesnemu odbiorcy, ponieważ w pewnym sensie, to jest opowieść o zakładaniu nowej rodziny, czyż nie ?
W książce oczywiście jest nowa rodzina, ponieważ ludzie umierali wtedy młodo.
Dzisiaj dlatego, bo istnieją rozwody i powtórne małżeństwa.
Ale problemy są te same, prawda?

Tłumaczenie: Gosia
Dziękuję Caroline za pomoc w kilku kwestiach.
Zrodlo: http://www.pbs.org/wgbh/m.../ei_davies.html


Ostatnio zmieniony przez Gosia Śro 12 Mar, 2008 17:22, w całości zmieniany 7 razy  
 
 
Gitka
[Usunięty]

Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 07:17   

Gosiu bardzo Ci dziękuję za ten wywiad.
Jak on pięknie opowiada o Molly i ta scena z jedzeniem... świetny artykuł.
 
 
Gosia 
Like a Wingless Bird


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 11056
Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 07:19   

O co chodzi z tym jedzeniem? Bo ja tego w filmie nie zlapalam.
I nie rozumiem jak to sie ma do Lady Harriet ?
 
 
Caitriona 
Byle do zimy


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 12367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 17:43   

Na początku - kiedy Molly jest małym dzieckiem i zostaje w pałacu na noc. Do pokoju zostaje jej przyniesione jedzenie na tacy. Ale mała zasypia, a całośc pałaszuje pani Kirkpatrick. Pierwsze sceny w filmie. ;)
_________________
And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine

 
 
Gosia 
Like a Wingless Bird


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 11056
Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 17:45   

To ja tego nie zauwazylam.
A lady Harriet co ma do tego ? To ona jedzenie zostawila dla malej Molly ?
 
 
Caitriona 
Byle do zimy


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 12367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 17:50   

No to było w jej posiadłości, wiec i jedzenie pochodziło od niej.
_________________
And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine

 
 
Gosia 
Like a Wingless Bird


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 11056
Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 18:02   

Juz rozumiem. Dzieki :D
Swoja droga, ciekawa postacia musial byc Osborne w powiesci... ;)
Ale w filmie jest to postac faktycznie malownicza i interesujaca...
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57944
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 18:20   

Ciekawy ten wywiad. Pani Gibson ( Kirkpatrick) to przedziwna osoba. Strasznie powierzchowna, próżna i dbająca o pozory. Wydaje się, ze wręcz nie lubi własnej córki - chyba przypomina jej, że nie jest już młoda. Chciałaby się jej jak najszybciej pozbyć z domu.
Co do pana Prestona, to mnie go było żal. To prawda, ze próbował sobie kupić miłość, ale jego uczucia były prawdziwe i silne.
 
 
Agn 
księgarniany wymiatacz


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 40805
Skąd: Arrakis
Wysłany: Śro 24 Maj, 2006 18:28   

Pani Gibson to... pani, której nie lubię, a którą najchętniej trzepnęłabym lampą po łbie za ten jej egoizm, widzimisię i wszyscy tańczcie do melodii, która MNIE sie podoba. Grrr!
Prestona też mi szalenie żal było. Ciekawy bohater, chociaż w książce (z tych fragmentów, do których jak na razie dotarłam) przedstawia się nie aż tak przyjemnie. Ale chyba o to chodzi.
_________________
Fear is the mind-killer.
 
 
Gosia 
Like a Wingless Bird


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 11056
Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Pią 26 Maj, 2006 13:02   

Kolejny artykuł:

The New York Times
A strawberry-and-cream past, spiced with romance
Published 30 march 2001

Osłabiona zaburzeniami serca, energicznie pisząc comiesięczne odcinki powieści „Żony i Córki” (Wives and Daughters), Elisabeth Gaskell znajduje czas, aby skreślić dowcipną notatkę do wydawcy: „Jestem tak zmęczona intelektualnym wysiłkiem, że czuję się daleka od siły!” napisała – „Nienawidzę rozumu, i literatury, i sztuk pięknych, i matematyki! Zaczynam myśleć, że niebo będzie miejscem, gdzie wszystkie książki i gazeta będą zakazane przez Świętego Piotra i rozrywką będzie przejażdżka w otwartym powozie do Harrow i jedzenie truskawek z kremem”.
W czarującej czteroczęściowej wersji „Żon i Córek” urocza obsada, łącznie z Michaelem Gambon i porywającą Francescą Annis, zamieszkuje kojącą truskawkowo-kremową przeszłość tak naturalnie jak na pisarza tak znanego jak Pani Gaskell.
Ten serial ujawnia jej łagodne poczucie humoru oraz bogactwo zabawnych społecznych obserwacji XIX-wiecznego życia na wsi.
W centrum historii znajduje się Molly Gibson, skromna o dobrym sercu córka owdowiałego wiejskiego doktora. Kiedy Molly zbliża się do wieku dojrzałego, jej ojciec postanawia, że ona potrzebuje kobieceego przewodnictwa i bierze ślub z wdową, Hiacyntą Kirkpatrick (Annis). Hiacynta znana pod prostym imieniem Clare, była kiedyś guwernantką arystokratycznej rodziny Cumnor przodującej w mieście. Wnosi ona do małżeństwa córkę w wieku Molly. Na końcu 1 odcinka Cyntia Kirkpatrick przypływa statkiem z Boulogne, gdzie przebywała w szkole. Jest piękna, podczas gdy Molly jest po prostu ładna. Chodzi w eleganckich ukwieconych kapeluszach, podczas gdy Molly nosi berety. Ale one nie są tu niedobrymi siostrami przyrodnimi. Charakterystyczną cechą powieści Gaskell i tej adaptacji jest wielkoduszność. Cyntia i Molly zostają wielkimi przyjaciółkami.
Mimo że ”Żony i Córki” zostały wydane zostały w latach 1864-1865, to akcja toczy się 30 lat wcześniej, Gaskell patrzy więc z perpektywy na ówczesny porządek społeczny.
Jedną z zachwycających i oryginalnych postaci jest dziedzic Hamley, postać którą ze smakiem gra Gambon. Gbur na zewnątrz, z olbrzymim sentymentalnym rysem wiejski dziedzic jest typem bezceremonialnym, ale on czyni go także ujmującym.
Starszy syn dziedzica Hamleya Osborne jest poetą w stylu Keatsa, młodszy - Roger jest naukowcem, człowiekiem przyszłości. Pod względem społecznym mogłoby być kompletnie niestosowne dla chłopców Hamleya poślubić córkę Gibsona. Cała czwórka zostaje wciągnięta w emocjonalną intrygę. Biedna Molly zna i trzyma w tajemnicy wszystkie sekrety miłosne, włącznie z własnym.
Cała obsada jest świetnie dobrana. Justine Waddell równoważy dobroć Molly umysłem i silną wolą. Keeley Hawes daje Cyntii akcent i pociągające ciepło.
Ale to Annis jako osoba społecznego awansu, Hiacynta, porywa w tym serialu. Czy jak ona siedzi haftując, czy jak włosy ozdabia kokardkami, interpretacja Pani Annis sprawia, że czujemy, że Hiacyntia jest głupia, ale nie nikczemna (złośliwa).
Kiedy ona dowiaduje się, że mężczyzna, którego wybrała na męża swojej córki w tajemnicy już wziął ślub, beztrosko oznajmia: „Niestety, nie mogę mu wybaczyć, nawet teraz, kiedy nie żyje”.
„Żony i Córki” są wspaniale zrealizowane, z pięknymi zdjęciami bujnej zieleni i prezyzyjnie udekorowanych salonów.
Chociaż Gaskell była powieściopisarką dużej rangi, pisząc o uprzemysłowieniu równie dobrze jak o społecznych obyczajach, była umieszczana poniżej największych literatów tego czasu. Nie miała dowcipu Jane Austen, ani pasji Charlotte Bronte. [..]
Gaskell zmarła w wieku 55 lat, mając 1 rozdział powieści do napisania. Blisko końca serialu w końcowym odcinku, Molly i Hiacynta patrzą przez okno na machającego im na pożegnanie mężczyznę. Tak Gaskell zakończyła powieść, chociaż naszkicowała jeszcze ostatni rozdział. Wersja filmowa zawiera bardziej dramatyczne zakończenie, niż ona planowała, romantyczne, w interesującym stylu, takim jak całość filmu.

Tłumaczenie: Gosia
http://query.nytimes.com/...750C0A9679C8B63
Ostatnio zmieniony przez Gosia Sob 26 Sty, 2008 23:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Caitriona 
Byle do zimy


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 12367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią 26 Maj, 2006 17:30   

Zaczynam myśleć, że niebo będzie miejscem, gdzie wszystkie książki i gazeta będą zakazane przez Świętego Piotra (...) - oby nie!!

Dzięki Gosia ;)
_________________
And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine

 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20969
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob 27 Maj, 2006 16:30   

Caitriona napisał/a:
Zaczynam myśleć, że niebo będzie miejscem, gdzie wszystkie książki i gazeta będą zakazane przez Świętego Piotra (...) - oby nie!


Oj nie, nie! Aż mi się zimno zrobiło... Musiała być wtedy naprawdę zmęczona :grin:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika.
Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej.
Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron.
Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. | Forum dostępne było także z domeny spdam.info
Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.