PLIKI COOKIES  | Szukaj  | Użytkownicy  | Grupy  | Rejestracja  | Zaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
O kondycji polskiego czytelnictwa
Autor Wiadomość
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3931
Skąd: z daleka
Wysłany: Śro 21 Lut, 2024 13:11   

RaczejRozwazna napisał/a:

Wiesz uczenie się na pamięć to znakomite ćwiczenie dla umysłu - każdy specjalista Ci to powie.

No przecież napisałam o tym, że to dobre ćwiczenie dla mózgu, więc nie musisz mnie przekonywać. :-P :wink:
Ale "klepanie" wierszy na pamięć nie przekonało mnie do "polubienia" literatury czy sztuki. Inne były czynniki.

RaczejRozwazna napisał/a:
A uczenie się na pamięć poezji w danym języku znakomicie pozwala ten język utrwalić właśnie brzmieniowo - gdy w programie była greka to nie widzę problemu żeby się fragmentów Iliady na pamięć uczyć.

Nie, większość uczenia się poezji przez dzieci, młodzież w jakimolwiek języku jest czystą pamięciówką.
Pamiętam, gdy uczyłam się dialogów po rosyjsku, niemiecku, angielsku - było to odtworzenie tego co było w książce/na kartce. Moja znajomość języków obcych w szkole podstawowej i średniej była taka, a nie inna i z koleżankami/kolegami uczyliśmy się całych ustępów np. po niemiecku czy rosyjsku na temat "Jak zrobić kotlety schabowe", "Jak spędziłaś ostatnie wakacje" :mrgreen:
Bo co było najważniejsze? Zeby było poprawnie do ostatniego słówka, a nieważne że mechanicznie i nudno. Tego uczyła polska szkoła w czasach mojej edukacji. Zmieniło się to pod koniec liceum, jak zaczęły wchodzić "zachodnie" podręczniki do nauki angielskiego i niemieckiego, ale wcześniej ta siermiężna nauka gramatyki, "na piśmie", a jak trzeba było się odezwać w obcym języku to blokada i martwienie się, że zrobię błąd z "das" lub "these" i uczenie się całych tekstów na pamięć.
Bezsens kompletny jeśli chodzi o naukę języków obcych.
No, ale ważne, że zaliczone, bdb ocena i nauczyciele chwalili.

RaczejRozwazna napisał/a:
My na polskim uczyliśmy się na pamięć nie tylko fragmentów poezji ale i dramatów - odgrywaliśmy Śluby panieńskie na role na lekcji - oraz nawet prozy (pamiętam Krzyżaków i bodaj Siłaczkę). Akurat przy tych zadaniach nikt specjalnie nie cierpiał, większość nawet wolała to od innych. Zwłaszcza panowie. A zapamiętuje się na całe życie.

My też się zawsze cieszyliśmy jak lekcje były inne niż siedzenie w ławce. :wink:
Ale nie każdy lubi występować publicznie, mówić wiersze na apelach, odgrywać Szare Szeregi czy inne "Zemsty". W mojej podstawówce było nas kilkanaście osób, które to lubiły, umiały recytować i zawsze nauczyciele nas brali do występów, a te kilkadziesiąt-kilkaset innych dzieciaków kompletnie nie miało do tego pociągu i cieszyło się, że nie muszą "występować" przed resztą szkoły, ciałem pedagogicznym i rodzicami.
Nie chcę liczyć ile godzin spędziłam na próbach chóru, przedstawień, przygotowań do okolicznościowych apeli, przeglądów muzycznych, itd."Kilometry" wierszy Słowackiego, Asnyka, itp., pieśni patriotycznych (załapałam się na przemianę ustrojową, gdzie zaczynałam od "Międzynarodówki" i "Wstawaj strana", a kończyłam podstawówkę na "My Pierwsza Brygada" :mrgreen: ).
Ja to wspominam miło, ale biorę pod uwagę, że dla wielu dzieciaków to może być trauma recytować "Inwokację" przed całą klasą (nie mówiąc o recytacji na sali gimnastycznej przed całą szkołą).
Dodajmy, że nie każdy jest dobrym pamięciowcem i to co jednemu zajmie pół godziny, innemu nie wystarczy tydzień.
_________________
:-)
 
 
RaczejRozwazna

Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 5040
Skąd: zza drzewa
Wysłany: Śro 21 Lut, 2024 13:44   

A nie zauważyłam że napisałaś :mrgreen:
No widzisz ja mam inne doświadczenia, pozytywne. Wydaje mi się też, że lepiej się nauczyć wiersza w danym języku niż dialogu - lepiej w tym znaczeniu, że się to pamięta, właśnie rytmika pomaga. Na jednej z pierwszych lekcji niemieckiego w liceum nauczycielka zadała nam wierszyk, którego się nawet jeszcze nie bardzo rozumiało wtedy - Mein Hut der hat drei Ecken - pamiętam fragmenty do dziś.I podobnie uczyła nas czasowników nieregularnych - były one podane w sposób wierszowany, a nawet to była to piosenka - do dziś sobie podśpiewuje gdy nie jestem pewna jakiejś formy :-D Z angielskim tak nie było niestety, nie miałam szczęścia do nauczycieli, trzeba było tyrać na własną rękę.

Ja nie mówię o "występowym" recytowaniu. Odgrywaliśmy Fredre w klasie - każda para miała jedną scenę. Moim partnerem był cichutki chłopak, raczej zdecydowanie nie humanista i nie zaszkodziło mu to specjalnie :wink: Zresztą tych pamięciowej nie było aż tak dużo - ze dwie w semestrze. Natomiast dziś jeśli ktoś ma duże problemy z zapamiętywaniem to zawsze można dziecko zwolnić - na pewno jest jakiś papier na to tak jak przy dysleksji.

Mam jeszcze ciekawe obserwacje panów po szkołach technicznych, czasami tylko obsadzonych przez uczniów płci męskiej. Nauka polskiego przynajmniej do niedawna w dużej mierze osadzała się na uczeniu na pamięć całych fragmentów literatury. Miałam kolegów - typowych AGHowców - jak to się mówi w Krakowie (od Akademii Górniczo-Hutniczej), którzy z własnej woli chyba książki w życiu nie przeczytali, ale recytowali mi na pamięć całe fragmenty :lol: I raczej z dumą :lol:
Mój tato też w ten sposób się uczył - rosyjskiego nie pamięta w ząb, ale wierszyki po rosyjsku już tak. i całe fragmenty Pana Tadeusza - jego nauczyciel znał całego na pamięć.
_________________
...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57764
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Śro 21 Lut, 2024 14:29   

Przy "Iliadzie" i "Odysei" bardziej kładę nacisk na fakt, jak tego dawniej słuchano i dlaczego. Podkreślam też znaczenie kulturowe. Każdy pragnie opowieści - niezależnie od epoki i kultury. Występowania przed publicznością nienawidziłam, a zmuszano mnie do tego długo - do momentu, gdy w 8 klasie zaczęła mnie uczyć inna nauczycielka polskiego. Ona pierwsza zrozumiała, że jak ktoś dobrze recytuje, to niekoniecznie od razu ma ochotę występować przez widownią. W LO uczyłam się mnóstwa fragmentów różnych utworów, bo sama chciałam - dzięki temu mogłam odpowiadać z głowy, sypać cytatami podczas rozprawek ;) Ale to byłam ja. Poza mną robiły tak jeszcze dwie inne osoby, po latach także polonistki ;) Chętnie robiłam dawniej fragmenty sztuk z uczniami ( "Balladyna", "Śluby panieńskie", balladę "Lilije" też zagraliśmy - po latach bawi mnie, że Panią zagrała dziewczyna, która została prokuratorką ). Teraz te dzieci, które lubią grać, mają teatrzyk szkolny, ale - uwaga - głownie robią przedstawienia na uroczystości. Jest ich tak dużo ( na wsi ), że nie ma już czasu na nic innego. Wiecie, gmina nas wykorzystuje. W mieście jest inaczej, a na wsi każdą gminna uroczystość robią szkoły. Można świra dostać. 3 maja, 11 listopada, Święto Seniorów, dawniej pi pi pi "Festyn rodzinny" i inne pierdoły. Teraz będzie otwarcie nowej hali - nie można ot tak po prostu zacząć prowadzić tam zajęcia - trzeba zrobić pi pi pi fetę. Każdy radny, kandydat na radnego, wójt, sołtys, poseł z okolicy czy senator - przyjedzie, przemówi, a my dwa tygodnie wcześniej robimy tę fetę - dzieci nie ma na lekcjach, chór, próby, tu jeszcze będą rozgrywki jakieś na pewno :roll: Cóż - przed wyborami samorządowymi trzeba się pokazać cudzym kosztem.
_________________
„But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3931
Skąd: z daleka
Wysłany: Śro 21 Lut, 2024 15:12   

RaczejRozwazna napisał/a:
Miałam kolegów - typowych AGHowców - jak to się mówi w Krakowie (od Akademii Górniczo-Hutniczej), którzy z własnej woli chyba książki w życiu nie przeczytali, ale recytowali mi na pamięć całe fragmenty :lol: I raczej z dumą :lol:
(...)Mój tato też w ten sposób się uczył - rosyjskiego nie pamięta w ząb, ale wierszyki po rosyjsku już tak. i całe fragmenty Pana Tadeusza - jego nauczyciel znał całego na pamięć.

Pochwalasz czy ganisz? :mysle:
Ja oceniam coś takiego negatywnie, dla mnie to jest zbędne zapychanie mózgu: pamiętam do dziś całe dialogi po rosyjsku i co mi po tym? :? Wpływa to na moją znajomość rosyjskiego? Zdecydowanie nie.
Sama mówisz, że klepią z pamięci, a książek nadal nie czytają, języka nie znają, więc totalnie bezproduktywne.
Pamiętam wszystkie stolice państw na świecie - i co mi z tego? Ze niby "błysnę" w towarzystwie, bo wiem, jaką stolicę ma Mongolia, Namibia czy Urugwaj? :lol:
Komu coś takiego dziś imponuje?
Po co zaśmiecać mózg wiedzą encyklopedyczną?
I jak widzisz nie chodzi mi tylko o lekcje polskiego, ale języków obcych (podałam przykłady), geografii (musieliśmy nauczyć się wszystkich stolic świata, opisów wszystkich stopni w skali Beauforta), historii (do dziś nie rozumiem, co dało uczniom, poza historykami jak ja :-P , nauczenie się na pamięć dat, bitew, itd. wszystkich wojen XVII-wieku - to był ogrom encyklopedycznego materiału!).
Rozumiem znać podstawy, ale lepiej nauczyć, gdzie dziecko może daną wiedzę zdobyć, szukać i jak z niej korzystać i zastosować, niż wkuwać te nieszczęsne stolice, czy "Inwokację".
Kiedyś było to bardziej skomplikowane, bo trzeba było się przejść do biblioteki albo zajrzeć do encyklopedii, leksykonu, słownika? Ale dzisiaj?
A jak ktoś chce pogłębiać temat - proszę bardzo, rozszerzanie wiedzy nie jest zabronione (niech klepie te wiersze czy stolice), dziś do tych wszystkich kółek zainteresowań, klubów, świetlic, studiów kierunkowych, zlotów fanów, itd. można dorzucić ciekawe strony, fora internetowe. :-P
_________________
:-)
 
 
RaczejRozwazna

Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 5040
Skąd: zza drzewa
Wysłany: Śro 21 Lut, 2024 15:30   

Ja pochwalam, jeśli chodzi o literaturę piękną. :) Może nie w nadmiarze jak niegdyś, ale jednak. To nie jest li tylko klepanie, do tych opornych humanistycznie naprawdę coś trafia w ten sposób. Mój ojciec, inżynier mechanik po pełnej stricte męskiej technicznej edukacji, zawsze z wielkim upodobaniem recytuje "Głupi niedźwiedziu, gdybyś w mateczniku siedział, nigdy by się o tobie Wojski nie dowiedział" :mrgreen: Pamiętam jakąś imprezę z czasów studenckich z dużą reprezentacją studentów AGH, którzy żeby zaimponować dziewczynom zrobili konkurs na to, kto ile pamięta. I ich to naprawdę bawiło i trochę też przeżywali, widać było, że została nie tylko klepanka.
A z wierszyków jeśli chodzi o język też coś przecież zostaje. Znam ludzi, którzy nauczyli się języka ucząc się na pamięć i tłumacząc sobie teksty przebojów. Metoda Callana w ogóle polega na zapamiętywaniu całych fraz - niektórzy sobie tę metodę bardzo chwalą.

Natomiast rzeczywiście wywaliłabym uczenie się na pamięć stolic wszystkich krajów, czy anatomii żaby :roll:

Admete napisał/a:
Każdy pragnie opowieści - niezależnie od epoki i kultury.


Tak, to się nie zmienia.
_________________
...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20877
Skąd: zewsząd
Wysłany: Śro 21 Lut, 2024 19:01   

Andra moi ennepe musa, politropon hos mala polla, planchte epei Troies, hieron ptolietron epersen.
Fonetycznie, bo polskiej transkrypcji greki nie znam, a tego akurat uczyłam sie w alfabecie greckim. ładnie brzmi, nie powiem, rytm piękny, na całą kilkunastoosobową grupę uczącą się greki i łaciny może dwie osoby umiały powtórzyć ten tekst z prawidłowym akcentowaniem. Rozważna, naprawdę myślisz, że ludzie, którzy nie umieją prawidłowo rozłożyć akcentów w języku ojczystym, bo ich po prostu nie słyszą, odniosą jakikolwiek pożytek z uczenia się wierszy na pamięć? jeżeli ktoś ma słuch muzyczny, to i tak ich nie potrzebuje, a jeżeli nie ma, to go nie nabędzie choćby nie wiem co, bo to cecha wrodzona tak jak wyczucie rytmu.
W pełni zgadzam się z Annmichelle , że u nas trzeba przede wszystkim zmienić metodykę nauczania, która nadal tkwi w XIX-wiecznych Prusach , na dostosowaną po pierwsze do psychiki i możliwości dziecka, po drugie do potrzeb współczesnego świata. Wkuwanie na pamięć tylko zniechęca , a i tak się to kiedyś zapomina. Mickiewicza na pamięć umiem powtórzyć tylko to, czego nauczyłam się mimochodem podczas czytania we własnym zakresie. Owszem, w szkole nauczyłam się koncertu Jankiela w jedno popołudnie i co z tego? dostałam piątkę za wykucie, po czym wszystko natychmiast zapomniałam. dzisiejszy świat wymaga umiejętności samodzielnego poszukiwania i weryfikacji informacji, umiejętności elastycznego niestandardowego myślenia i umiejętności wykorzystania tego w praktyce. Metody nauczania z czasów przedinformatycznych są juz nieskuteczne i bezsensowne, bo w momencie kiedy masz pod ręka informacje o wszystkich prądach morskich na świecie, nie musisz ich pamiętać. Oczywiście możesz, jeśli chcesz, ale istotniejsza od wyliczenia ich nazw i umiejscowienia jest wiedza, jakie znaczenie mają dla planety i życia na niej. Dziś celem szkoły ma być nie wbicie porcji informacji do głowy, tylko pokazanie jak z informacji korzystać i zachęcenie do samodzielnego poszukiwania wiedzy. Do poprawki z rosyjskiego w drugiej klasie nauczyłam się w czasie wakacji calutkiego podręcznika od a do z, a i tak się z nikim nie dogadam.
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
RaczejRozwazna

Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 5040
Skąd: zza drzewa
Wysłany: Śro 21 Lut, 2024 21:35   

Bez przesady, słuch można nieźle wykształcić, rzadko zdarzają się ludzie, którzy kompletnie nie słyszą muzycznie. Zresztą ja przecież nie każę się dzieciom uczyć mówić heksametrem :lol: Chciałabym tylko, żeby oni usłyszeli co to jest, a nie tylko wiedzieli, że coś takiego istnieje, bo rzeczywiście taka wiedza jest funta kłaków warta.

A mego przekonania o korzyściach z uczenia się na pamięć literatury pięknej nie zmieniam. :-D
_________________
...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20877
Skąd: zewsząd
Wysłany: Pią 23 Lut, 2024 12:35   

Jeżeli usłyszą, a nie dowiedzą się do czego tego używać i jak, niewiele im ta wiedza da, bo będzie to wiedza kompletnie nieużyteczna . Ponadto nazwa ""heksametr daktyliczny" skojarzy im się przede wszystkim z heksagonem i daktylami i będą się z tego zaśmiewać że Mickiewicz pisał heksagonem albo walczył w MMA.

RaczejRozwazna napisał/a:
Bez przesady, słuch można nieźle wykształcić, rzadko zdarzają się ludzie, którzy kompletnie nie słyszą muzycznie.

Zdziwiłabyś się jak ich jest dużo . Ponadto kształcenie słuchu nie polega na słuchaniu wierszy, gdyby to coś dawało, słuchanie wierszy byłoby w programie szkół muzycznych. Poezja z kształceniem słuchu nie ma nic wspólnego.
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
RaczejRozwazna

Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 5040
Skąd: zza drzewa
Wysłany: Pią 23 Lut, 2024 12:54   

Ma ma :) Chodzi przecież o rytm ale także warstwę foniczną wiersza. Poza tym przez wieki poezja była śpiewana, a z drugiej strony muzyka wynikała z prozodii słowa. Muzyczność poezji jest zatem czymś naturalnym, aczkolwiek stopniowalnym - są bardzo muzyczne wiersze i dużo mniej muzyczne. Podobnie jak są bardziej "muzyczne" języki (np. włoski) i dużo mniej muzyczne. M. in. na komparatystyce sporo się o tym mówi.
_________________
...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20877
Skąd: zewsząd
Wysłany: Pon 26 Lut, 2024 09:14   

Kształcenie słuchu obejmuje przede wszystkim rozpoznawanie długości i wysokości dźwięków, rozpoznawanie interwałów, różnicowanie dźwięków i linii melodycznych, rozpoznawanie składowych akordów, rozpoznawanie rytmu . Ogólnie mówiąc celem kształcenia słuchu jest to co zrobił ponoć Mozart - spisanie ze słuchu ośmiogłosowego Miserere. Kształcenie słuchu prowadzi do umiejętności usłyszenia w orkiestrze całej partii pojedynczego instrumentu, usłyszenia na ile głosów śpiewa chór i owszem, rozpoznawania rytmu, ale nie tego co w poezji. Rytm albo się słyszy, albo się nie słyszy. Podstawą przyjęcia do szkoły muzycznej zawsze była i, jak sądzę, jest nadal umiejętność powtórzenia rytmu podanego przez egzaminatora a na tym odpadała zawsze większość kandydatów. To się ma albo się nie ma.
Dlatego muzyczność wierszy albo się słyszy - albo się jej nie słyszy.
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
RaczejRozwazna

Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 5040
Skąd: zza drzewa
Wysłany: Pon 26 Lut, 2024 22:02   

O ile się orientuję na egzaminach wstępnych sprawdza się predyspozycje, a nie gotową umiejętność. Bywa, że ktoś nie ma słuchu w ogóle, tak jak i bywają ludzie, którzy nie są w stanie nauczyć się obcego języka. Ale są też tacy, co np. pojmują świetnie zasady gramatyczne ale mają problem z zapamiętywaniem słownictwa. Wtedy szuka się odpowiedniej dla nich metody nauczania, przynajmniej tak powinno być, np. za pomocą skojarzeń. Więc analogicznie - predyspozycje do suchego, wystukiwanego rytmu, mogą być słabe ale np. kandydat ma słuch absolutny albo bardzo dobry. I wtedy właśnie rytm z poezji może pomóc, chociażby w takiej interpretacji Iliady jak wklejalam wyżej, gdy akcenty oddawane są wyższą wysokością dźwięku. Zdolności muzyczne to jest suma różnych czynników i nie wiadomo co zadziała w kształceniu danej kompetencji. Tu jest pole popisu dla nauczycieli. Stąd rytmy się wystukuje, ale też podaje w formie werbalnej. Swoją drogą w szkole na polskim rozpisuje się rytm wiersza - przynajmniej ja rozpisywałam. To może być dobry wstęp do wykształcenia myślenia abstrakcyjnego o rytmie. Bo jednak ze słowem naprawdę jest łatwiej, mówimy akcentując, to jest nam wrodzone.
_________________
...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20877
Skąd: zewsząd
Wysłany: Wto 27 Lut, 2024 13:48   

RaczejRozwazna napisał/a:
O ile się orientuję na egzaminach wstępnych sprawdza się predyspozycje, a nie gotową umie

jeżeli dziecko nie potrafi powtórzyć na wstępnym podanego rytmu, nie dostaje się do szkoły muzycznej, bo poczucie rytmu albo się ma, albo się go nie ma, tego wyrobić nie można. Trzeba też zaśpiewać zagrany kawałek melodii.

RaczejRozwazna napisał/a:
predyspozycje do suchego, wystukiwanego rytmu, mogą być słabe ale np. kandydat ma słuch absolutny albo bardzo dobry.

I wtedy do muzycznej go raczej nie przyjmą, a nawet jeżeli przyjmą szybko odpadnie, bo bez poczucia rytmu nie da sobie rady. Zresztą zwykle jedno się z drugim łączy.

RaczejRozwazna napisał/a:
Swoją drogą w szkole na polskim rozpisuje się rytm wiersza

Nigdy się z tym nie zetknęłam, byłaś w klasie humanistycznej ?
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
RaczejRozwazna

Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 5040
Skąd: zza drzewa
Wysłany: Wto 27 Lut, 2024 13:55   

Jak wspominałam wyżej miałam wybitną polonistkę. Rytm wiersza rozpisywało się nie raz i nie dwa. Do tej pory pamiętam "O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny"(wiersz amfibrachowy). To nie jest trudne.

Wiesz, w czasach spadku demograficznego i coraz większej liczby szkół muzycznych, nie ma już zazwyczaj takiego komfortu, żeby przyjmować tylko teoretycznie najlepszych 😏 I dobrze, bo niektórzy potrafią się pięknie rozwinąć. No i nie zawsze słuch łączy się z poczuciem rytmu. Znam dobrych muzyków, którzy tańczyć nie umieją 🙂
_________________
...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20877
Skąd: zewsząd
Wysłany: Śro 28 Lut, 2024 09:03   

Taniec to nie tylko poczucie rytmu, ale specyficzna pamięć ruchowa, którą się ma albo nie ma. To jest umiejętność zapamiętywania określonych sekwencji ruchów, i są ludzie bardzo muzykalni, obdarzeni świetnych słuchem i poczuciem rytmu, którzy z tańcem sobie w ogóle nie radzą, bo tej pamięci nie posiadają. Można być wybitnym muzykiem i jej nie mieć . Natomiast bez poczucia rytmu muzykiem zawodowym być się nie da. Co do szkół muzycznych - liczba szkół publicznych podlegających pod ministerstwo kultury, więc spełniających wymogi kształcenia muzycznego na określonym poziomie jest mniej więcej stała. Jest za to bardzo dużo prywatnych szkół , gdzie może chodzić każdy i dostać dyplom, ale ich poziom jest jest raczej taki sobie. One uczą raczej wydobywania dźwięków z instrumentów, nie muzyki.
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3931
Skąd: z daleka
Wysłany: Śro 28 Lut, 2024 10:38   

Tamara, RaczejRozważna - wszystko pięknie co piszecie, ale (wracając do tematu :twisted: ) to jest "wyższa szkoła jazdy" i sorry, ale nie widzę, aby uczniowie wyłapali to wszystko na lekcji polskiego, może jeden rodzynek :wink: - reszta się wynudzi lub kompletnie nie załapie "o co biega" - już lepiej niech przeczytają w tym czasie "Harry'ego Pottera" albo "Mity greckie", ale ten heksametr niech im darują. :wink:
_________________
:-)
 
 
RaczejRozwazna

Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 5040
Skąd: zza drzewa
Wysłany: Śro 28 Lut, 2024 12:57   

Moim zdaniem natomiast te obawy to są jednak jedne z przejawów charakterystycznego dla nas, Polaków, przekonania, że muzyka czy wiedza o muzyce, to tylko dla wybranych. Nie ma w Polsce tradycji muzykowania, powszechnego nauczania (na serio choć użytkowo) muzyki. Tak jak chociażby w krajach niemieckojęzycznych gdzie tradycja muzykowania przez wszystkich, oraz szerzej - Gebrauchsmusik była bardzo silna. A w ogóle jak jest teraz Annmichelle?

Oczywiście wprowadzanie informacji na temat tego, czym jest heksametr, jeśli uczeń nie ma pojęcia co to jest stopa metryczna i że daktyl to niekoniecznie owoc, jest bez sensu. Natomiast podjęłabym się serio wyłożenia na jednej lekcji w liceum zasad metryki. I założyłbym się, że większość to pojmie. No chociażby najprostsze rymowanki w języku polskim są daktyliczne i sylabotoniczne - a więc równa liczba sylab w wierszu na zasadzie akcentowanej i nie akcentowanej, a zatem dłuższa- krótsza.
Poza tym takie kwestie można pokazać chociażby też na rapie albo hip-hopie.

Na szczęście w polskiej edukacji, a przede wszystkim s kształceniu uniwersyteckim na studiach humanistycznych coraz większą uwagę tej muzyce się poświęca - robią to przede wszystkim młodzi naukowcy.

Tamara - mówiąc o tańcu miałam na myśli umiejętność najprostszego poruszania się w rytm muzyki. Różnie to bywa z tą umiejętnością wśród zawodowych nawet muzyków, a kwestia wyczucia rytmu nie jest prostæ, zero-jedynkową umiejętnością.

Ale już rzeczywiście EOT :)

Nie rusz Andziu tego kwiatka
Róża kole rzekła matka. :-P
_________________
...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20877
Skąd: zewsząd
Wysłany: Śro 28 Lut, 2024 14:07   

annmichelle napisał/a:
nie widzę, aby uczniowie wyłapali to wszystko na lekcji polskiego, może jeden rodzynek :wink: - reszta się wynudzi lub kompletnie nie załapie "o co biega" - już lepiej niech przeczytają w tym czasie "Harry'ego Pottera" albo "Mity greckie", ale ten heksametr niech im darują. :wink:

Ależ właśnie o tym cały czas piszę :wink:

RaczejRozwazna napisał/a:
Nie ma w Polsce tradycji muzykowania, powszechnego nauczania (na serio choć użytkowo) muzyki.

Zgadza się.
RaczejRozwazna napisał/a:
kwestia wyczucia rytmu nie jest prostæ, zero-jedynkową umiejętnością.

wyczucie rytmu albo masz, albo nie masz, natomiast rozpoznawania rozmaitych rytmów trzeba się nauczyć. najprostszy przykład : takie samo metrum 3/4 i masz w nim : walca, oberka, kujawiaka, mazura i poloneza. Jak nie masz wyczucia rytmu, nie odróżnisz jednego od drugiego, poza tym że wolne albo szybkie. Nie mówiąc o utworach w rytmach łamanych czyli ze zmiennym metrum.

RaczejRozwazna napisał/a:
umiejętność najprostszego poruszania się w rytm muzyki. Różnie to bywa z tą umiejętnością wśród zawodowych nawet muzyków

zgadza się , bo to jest koordynacja ucho-mięśnie posturalne-równowaga-pamięć ruchowa. Akurat ta ścieżka neuronalna nie jest konieczna do bycia muzykiem zawodowym ani w ogóle osobą muzykalną. To działa na zupełnie innych zasadach.
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3931
Skąd: z daleka
Wysłany: Pią 18 Paź, 2024 09:07   

Kilka dni temu obiło mi się o uszy, że wydawnictwa wycofują się z Legimi.
Teraz doczytałam o co poszło:
https://lubimyczytac.pl/wydawnictwa-wycofuja-ksiazki-z-systemu-bibliotecznego-legimi-czytelnicy-straca-dostep-do-tytulow
Poczułam się jak w "złotych" latach polskiego biznesu lat 90-tych, gdzie czym większy był kombinator tym lepiej. :roll:
Swoją drogą - ciekawe jak prawnicy konstruowali umowy między wydawnictwami a Legimi, żeby dochodziło do takich przekrętów...
_________________
:-)
 
 
Loana 


Dołączyła: 23 Lip 2007
Posty: 4026
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pią 18 Paź, 2024 10:44   

Ja jestem wkurzona na Legimi za te ich durne praktyki. Niedawno wróciłam do czytania na Legimi po ponad roku przerwy (moje dziecko korzystało z wersji na telefon, więc ja nie włączałam). No i jak zwykle sięgnęłam po swoje ulubione romanse - kiedyś pościągałam na półkę kilka sztuk, ale to było wszystko, za to pamiętałam, że np romansów Amandy Quick było dużo więcej. No i teraz jak zwykle wrzuciłam sobie Amandę do wyszukiwarki - znalazło mi kilkanaście sztuk jej romansów. Tylko - wszystkie w systemie "Fundacja Krajowy Depozyt Biblioteczny", a żeby mieć dostęp do tych książek, trzeba było sobie założyć tam kartę biblioteczną... chwilę mi to zajęło, bo wymagało to skanowania dowodu i udowadniania, że ja to ja -_- ale udało się, mam tę kartę biblioteczną. I co? i pstro, bo się okazało, że te wszystkie książki w tym katalogu bibliotecznym dopiero BĘDĄ zdigitalizowane... jeszcze nie są -_- A nie ma w katalogu Legimi książek Amandy Quick POZA tymi z tej "biblioteki"... Te na mojej półce mam jeszcze dostępne, ale nowych już nie mogę przeczytać, bo nie są jeszcze skopiowane - no i nie wiem, kiedy będą, skoro już prawie miesiąc nic się nie zmieniło (mam ustawione przypomnienie, że jak skopiują to mają dać mi znać). Czyli niby w katalogu Legimi jest kilkanaście romansów Amandy, ale realnie NIE MA ANI JEDNEGO -_-

Edit: a nie, jedna książka już jest zdigitalizowana i można ją otworzyć - musiałam przegapić jak klikałam tytuły.
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57764
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Pią 18 Paź, 2024 15:49   

Jedna to mało. Na dodatek pojawią się dodatkowe opłaty za czytanie książek kilku wydawnictw ( akurat tych, które czytam czyli popularnonaukowych, reportażowych ). Może się okazać, że prościej będzie kupić ebooka.
_________________
„But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57764
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 20 Paź, 2024 13:31   

Tutaj wyjaśnienie, jak to będzie z Legimi. Mam opłacony z góry abonament do 25 lipca przyszłego roku, więc zostaję. A potem się okaże.

https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/legimi-o-co-chodzi-w-sporze-z-wydawnictwami-wycofali-ponad-30-tys-e-bookow/enrrgvr

https://www.youtube.com/watch?v=78H3PzPVFgM
_________________
„But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
 
 
Fibula


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 2165
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 28 Paź, 2024 17:06   

U mnie Legimi od początku było tylko uzupełniaczem, bo interesujące mnie książki kupuję (papier lub ebook, a czasem to i to) i w formie kodu bibliotecznego się sprawdzało - do czytania w komunikacji czy na urlopie, do testowania nowości. Nie wiem, do kogo kierują pomysł, by do każdego ebooka (z naprawdę przecież długiej listy wydawców) dopłacać 15 zł i mieć do niego dostęp tylko pod warunkiem posiadania dodatkowego abonamentu i tylko w czasie jego działania. :shock: :thud:
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57764
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Wto 29 Paź, 2024 15:53   

Nie do każdego. Tylko do niektórych. Nie martwię się teraz, bo mam dużo do czytania.
_________________
„But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
 
 
Fibula


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 2165
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 29 Paź, 2024 23:59   

Do każdego ebooka z długiej listy wydawców, nie każdego z oferty Legimi. Ja też mam co czytać, ale nie o to tu chodzi, a o fakt, że i bezpłatne kody biblioteczne, i abonamenty w tej chwili umożliwiają dostęp do bardzo okrojonej oferty (m.in. o książki z takich wydawnictw jak Czarna Owca, Literackie, Filtry, Karakter, Rebis, Zysk, Mag, Książnica, Media Rodzina, Dolnośląskie, Czarne, Albatros, Świat Książki, Poznańskie).
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57764
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Śro 30 Paź, 2024 06:21   

Wiem, ale co mogę zrobić ?Mam wykupiony dostęp do lipca, więc na razie nie decyduję się porzucić Legimi. Do lipca może się coś wyjaśni, jeśli nie, to możliwe, będę musiała coś zmienić. Szkoda tej usługi. Chyba nie o to chodziło, żeby zarżnąć możliwość dostępu do książek. Może się jeszcze dogadają.
_________________
„But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
Ostatnio zmieniony przez Admete Sob 02 Lis, 2024 07:30, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika.
Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej.
Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron.
Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. | Forum dostępne było także z domeny spdam.info
Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.