Duma i uprzedzenie Pride and Prejudice (2003) |
Autor |
Wiadomość |
lizzzi
Dołączyła: 21 Paź 2006 Posty: 474
|
Wysłany: Pią 24 Sie, 2007 19:11 Re: Duma i uprzedzenie Pride and Prejudice (2003)
|
|
|
AineNiRigani napisał/a: | Dla mnie najwieksza kicha z wszystkich ekranizacji |
Kicha to mało powiedziane, powiedziałabym kicha do kwadratu. Tego się nie da ogladać |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Czw 27 Wrz, 2007 13:02
|
|
|
Nie spodziewałam się wielkiego kina i takiego też nie otrzymałam.
Właściwie skoncentrowałam się na wyłapywaniu motywów austenowskich przerobionych na współczesne - w sumie zamysł twórców był niezły i gdyby poszli dalej w kierunku parodii wyszła by z tego komedia śmieszna w swym absurdzie. Ale chyba się trochę przestraszyli i tak wyszła ani komedia romantyczna, ani komedia absurdalna, ani film obyczajowy - czyli widz może się trochę pogubić w konwencji i być rozczarowanym.
W sumie szkoda, bo zamysł był niezły (kilka przeróbek na wpółczesne czasy motywów z powieści było pomysłowych).
Film do obejrzenia, ale nie wiem dla kogo : miłośnicy Austen nie będą raczej zadowoleni, a dla miłośników komedii - trochę jednak za mało śmiesznie. |
|
|
|
|
lady_kasiek [Usunięty]
|
Wysłany: Sob 08 Gru, 2007 23:27
|
|
|
Uzbrojona w Wasze nie da się ukryć niepochlebne recenzje zasiadłam dziś przed tym 'dziełem" To nawet nie jest komedia za bardzo. nie było zbytnio z czego pośmiać. Zawiesiłam ewentualnie oko na Darcym, który miał slodkie kedziorki i tyla.
Lizzy jest taka nijaka ani to bystre, ani śliczne. Że o Lydii i Kitty nie wspomne. porażka, porażkowata.. Mogłam siedzieć na konstytucją RP bym miała więcej pożytku i rozrywki niż na tą "komedia" uchowaj Boże na przyszłość |
|
|
|
|
maenka
maenka
Dołączyła: 19 Paź 2007 Posty: 348
|
Wysłany: Nie 09 Gru, 2007 09:20
|
|
|
Wczoraj na "stronie o Jane Austen" przeczytałam, że ten film jest pastiszem DiU. I część forumowiczek pisała , że po pierwszym obejrzeniu miała odczucia takie jak powyżej ale po kolejnych "obglądach " traktując film jako pastisz przekonała się do niego.
Mnie to jednak nie przekonuje.Pastisz przy którym się dobrze bawiłam to Bridget Jones, a ten film za bardzo trąci infantylnością. |
|
|
|
|
lady_kasiek [Usunięty]
|
Wysłany: Nie 09 Gru, 2007 11:53
|
|
|
maenka napisał/a: | .Pastisz przy którym się dobrze bawiłam to Bridget Jones, a ten film za bardzo trąci infantylnością. |
o to własnie chodzi.
Mi sie nie podobało nie tylko jako "ekranizacja", ale po prostu jako film |
|
|
|
|
Alison
Dołączył: 18 Maj 2006 Posty: 6624
|
Wysłany: Nie 09 Gru, 2007 12:27
|
|
|
maenka napisał/a: | Wczoraj na "stronie o Jane Austen" przeczytałam, że ten film jest pastiszem DiU. I część forumowiczek pisała , że po pierwszym obejrzeniu miała odczucia takie jak powyżej ale po kolejnych "obglądach " traktując film jako pastisz przekonała się do niego.
Mnie to jednak nie przekonuje.Pastisz przy którym się dobrze bawiłam to Bridget Jones, a ten film za bardzo trąci infantylnością. |
Ten film trąci amerykańską gumą do żucia. Dla mnie dobrym pastiszem kostiumowego filmu było "Bądźmy poważni na serio" z Colinem i Ruppertem Everetem, ale toto to ani pastisz, ani komedia romantyczna, ani nic, śmieć po prostu - na sitcom by się nadał. |
|
|
|
|
Dione
wiosenna(?) depresja
Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 785 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Czw 17 Sty, 2008 22:51
|
|
|
Jechałam sobie dziś dalekobusem i puszczali akurat ten film. Na początku powiem, ze totalna załamka. Co oni z tym zrobili
Ale ponieważ nie mogłam zasnąć, nie mogłam wysiąść, to i obejrzałam do końca. Dobrze że miałam przy boku kolegę, który podpuścił mnie na tyle, że zapomniałam o tym co wiem na temat D&U i mogłam sobie na spokojnie oglądać ot po prostu lekką komedyjkę (bo komedią to tego nie nazwę). Ale sądzę, ze gdyby nie komentarze kolegi, to film mniej by mnie rozśmieszał niż to było dziś. Ale jedna scena szaleni mi przypadła do gustu: gdy pobity Darcy biegnie z kajdankami na plecach, żeby zatrzymać Elizabeth |
|
|
|
|
Gunia
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 5400
|
Wysłany: Pią 18 Sty, 2008 14:52
|
|
|
Dione napisał/a: | Ale jedna scena szaleni mi przypadła do gustu: gdy pobity Darcy biegnie z kajdankami na plecach, żeby zatrzymać Elizabeth |
To nawet BRZMI perwersyjnie. |
_________________ Dobra wiadomość jest taka, że Bóg zawsze odpowiada na nasze modlitwy.
Czasami po prostu odpowiedź brzmi: nie. |
|
|
|
|
Dione
wiosenna(?) depresja
Dołączyła: 28 Wrz 2006 Posty: 785 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pią 18 Sty, 2008 16:52
|
|
|
Guniu, ale jak to wyglądało |
|
|
|
|
Gunia
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 5400
|
Wysłany: Sob 19 Sty, 2008 16:01
|
|
|
Dione napisał/a: | Guniu, ale jak to wyglądało |
Szczęśliwie słabo pamiętam. |
_________________ Dobra wiadomość jest taka, że Bóg zawsze odpowiada na nasze modlitwy.
Czasami po prostu odpowiedź brzmi: nie. |
|
|
|
|
Caitriona
Byle do zimy
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 12367 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 14 Maj, 2008 11:49
|
|
|
Ech, koszmar... Jako ekranizacja czy na motywach nie nadeje się ten flm do niczego, ale też jako film jest moim zdaniem bardzo słaby, sztywny i plastikowy. Koszmarek... |
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
|
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20925 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 14 Maj, 2008 19:02
|
|
|
A ja na to cudo polowałam i kupiłam razem z jakąś gazetą, z rodzaju tych, których nie czytuję . Już po kwadransie oglądania wiedziałam, że nie warto było. |
|
|
|
|
lady_kasiek [Usunięty]
|
Wysłany: Śro 14 Maj, 2008 19:09
|
|
|
zgadzam się w 100% ekranizacja to nie jest a i komedia romantyczna to też nie. Taki byle co :| |
|
|
|
|
damamama
nowa wielbicielka DiU oraz JE
Dołączyła: 14 Maj 2008 Posty: 952 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią 02 Paź, 2009 14:43
|
|
|
Wczoraj przez przypadek trafiłam na ten film w kiosku i postanowiłam go kupić. Wczoraj też go zaraz zobaczyłam. Widzę, że tutaj wszystkie forumowiczki są na nie jeśli chodzi o tę wersją. Będę więc chyba jedyną osobą na tak. Uzasadnienie: każdy film, który nie jest prawie że wierny książce nie jest ekranizacją i tutaj się tego nie spodziewałam. Może i mam zboczone poczucie humoru, ale ja ten film uważam za świetną komedię chociaż nierówną. Świetnie przerysowane postacie: Collins, Lydia i Kate (tak by właśnie współcześnie wyglądały). Jak zwykle w amerykańskich wersjach głupkowaty Bingley, świetnie wyglądał na skuterze - myślałam, że spadnę z fotela. Kolejna świetna scena to taniec Bingley'a z Jane na przyjęciu. Następnie Mary, która jest instruowana jak ma sobą zainteresować Collinsa, gra w tenisa Bingley'a i Darcy'm, wymieniony już bieg Darcy'ego z założonymi kajdankami itd. itd. Na pewno jak będę miała dołek to sięgnę po ten film. |
|
|
|
|
seniorita
seniorita
Dołączył: 23 Sie 2009 Posty: 68 Skąd: wschodnie rubieże ;)
|
Wysłany: Pią 02 Paź, 2009 19:52
|
|
|
to prawda, że film może uchodzić za próbę sparodiowania historiiP&P. Fakt, iż nie przypadła większości do gustu może świadczyć o tym, że jednak nie jesteśmy zainteresowani wersją historii Lizzy i Darciego przepuszczoną przez młyn amerykańskiej popkultury. Osobiście najbardziej podobają mi się ekranizację dość wiernie oddające ducha czasów i nie podobają się nalećiałości żywcem przejęte ze współczesności, czego przykładem może być ekranizacja z knightley i mcfaddenem - lizzy niemal opryskliwa i bezczelna, szkoda że kolczyka w pępku nie miała |
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20925 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 02 Paź, 2009 20:05
|
|
|
seniorita napisał/a: | Osobiście najbardziej podobają mi się ekranizację dość wiernie oddające ducha czasów i nie podobają się nalećiałości żywcem przejęte ze współczesności, czego przykładem może być ekranizacja z knightley i mcfaddenem - lizzy niemal opryskliwa i bezczelna, szkoda że kolczyka w pępku nie miała |
Ja z kolei lubię eksperymenty i film z 2003 traktuję jak ambitną porażkę. Nie podobał mi się, chyba głównie z powodu niezwauważalnej obsady (Lizzy i Darcy powinni mieć jednak krztynę charakteru). Jednak pomysł nie wydaje mi się zły.
W wersji Wrighta z Keirą cała bieda polega na tym, że udaje ona ekranizację Dumy i uprzedzenia Jane Austen, a jest jakąś dziwna wariacją na jej temat. |
|
|
|
|
damamama
nowa wielbicielka DiU oraz JE
Dołączyła: 14 Maj 2008 Posty: 952 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią 02 Paź, 2009 22:29
|
|
|
Dobrze napisane, wersję z Keirą bardzo źle mi się oglądało właśnie ze względu na współczesne zachowanie ubrane w postać z przełomu XVIII i IX wieku. Było to moim zdaniem bardziej rażące niż w wersji z 2003, gdzie z góry wiedziałam, że chodzi o współczesność. Masz rację Trzykrotko, że może w zamiarze miała to być bardzo ambitna wersja a wyszło to co wyszło. Według mnie wyszła im świetna komedia. |
|
|
|
|
Irm
Dołączyła: 05 Paź 2008 Posty: 168 Skąd: Znad wody wielkiej
|
Wysłany: Nie 09 Sty, 2011 22:47
|
|
|
Obejrzałam przedwczoraj i dla mnie nie było takie złe. Ot, zwykłe filmidło, które można obejrzeć, nie zgrzytając zębami.
Że to pastisz nie wpadłam, może dlatego, że trochę za mało śmieszny był. Za to podobało mi się wyławianie poszczególnych zdań z DiU - większości z nich nie kojarzyłam i znaczna część mnie pozytywnie zaskoczyła - a to swoją trafnością, a to humorem.
Podobało mi się też przeniesienie i uwspółcześnienie części wątków. Jednak to, co jest największą słabością filmu, a co pewnie było zupełnie niezamierzone, to nieprzystawalności problemów i zachowań ze świata Jane Austen do czasów współczesnych przedstawionych w filmie. Np. konieczność (?) wyjścia za mąż bohaterek. Zwłaszcza że nie było rodziców, którzy mogliby taką presję wywierać. Jeśli już, to powinno chodzić o bycie (ewentualnie przespanie się) z kimś, a nie ślub. A jeśli takie są wciąż wymogi społeczne w Utah, to trzeba by to pokazać. Ta niewspółmierność problemu przedstawionego w filmie i rzeczywistości bierze się przede wszystkim z wieku bohaterek. Gdyby były one przed czterdziestką byłoby to zrozumiałe (biologi itd.) Natomiast u dziewczyn w sporym mieście po dwudziestce, bo na takie wyglądają [np. Lizzy, która studiuje i dorabia w księgarni, mimo iż metrykalnie ma 26 lat (tort na początku filmu), a więc już dawno powinna być po studiach) jest to średnio prawdopodobne.
Drugi zgrzyt to oświadczyny Collinsa (najpierw Lizzy, a potem Jane), które są zupełnie nieżyciowe i moim zdaniem mało realne. Zwłaszcza że nie ma możliwości wykorzystania tu dramatyzmu sytuacji z książkowej DiU, że przyjęcie tych oświadczyn przez Lizzy czy ewentualnie którąś inną pannę Bennet zabezpieczyłoby ich los po śmierci pana Benneta. To już lepszym rozwiązaniem byłaby zamiana, tak jak w przypadku pierwszych oświadczyn Darcy'ego, na próbę umówienia się na randkę. Znacznie bardziej realne i prawdopodobne.
Ogólnie jednak źle nie było |
|
|
|
|
AineNiRigani [Usunięty]
|
Wysłany: Nie 09 Sty, 2011 23:37
|
|
|
Tak jak Trzykrotka lubie eksperymenty i z dosc duza otwartoscia przyjmuje kazda kolejna wersje ekranizacji ulubionych dziel literackich.
W sumie lubie wersje z 2003 - tam nie bylo zadnego klamstwa. Tworcy nie obiecywali nam klasycznej formy DiU, z gory wiadomo bylo, ze wersja bedzie uwspolczesniona. Cechy indywidualne, temperament i charakter pozostaly niezmienne, co nam tylko udowadnia, ze natura ludzka sie nie zmienia, nawet jesli zmienia sie otoczka kulturowa. Pozostaje nam chlonac tlo i okolicznosci - a te byly moim zdaniem trafne.
Podobnie zreszta bylo w wersji bollywodzkiej
W tym wszystkim wersja z 2003 r, jest blada, malo wyrazista i pelna razacych bledow... |
|
|
|
|
|