Emma 1996 (Gwyneth Paltrow ) |
Autor |
Wiadomość |
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Pon 30 Kwi, 2018 19:37
|
|
|
To jestem wyjątkiem, bo ja wersję z Ramolą lubię - chyba dlatego, ze jako uwspółcześniona mniej mnie drażni. Niestety Emma nie jest moją ulubioną bohaterką, powieść tak samo. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Wto 01 Maj, 2018 12:51
|
|
|
Wersja z Gwyneth jest w moim odczuciu teatralna. Nie pasują mi też aktorzy. Pamiętam, że byłam mocno rozczarowana tym filmem po wyjściu z kina. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20925 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 01 Maj, 2018 22:40
|
|
|
Owszem, jest bombonierkowa, teatralna i slodka, ale taka miała być. Ja mam do niej ogromny sentyment, moze dlatego, że oglądałam ją w bardzo szczęśliwym momencie mojego życia. Tę z Kate też bardzo lubię, a wersji z Romolą po prostu nie pamiętam, mimo, że oglądalam ją dwa razy i - mimo ogromnych zastrzeżeń - podobała mi sie. Nie pamiętam twarzy bohaterów, żadnych scen. |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Śro 02 Maj, 2018 05:24
|
|
|
Ja mam wrażenie, że w wersji Gwyneth nie oglądam Anglii XIX wieku, tylko Amerykę lat 50 Emma to taka idealna pani domu, brak jej tylko zamaszystych spódnic Nie podobała mi się ta wersja już wtedy, gdy byłą w kinach - w latach 90. Wole wersję z Kate, ale tak naprawdę nie przepadam za powieścią. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
ita
Dołączyła: 28 Gru 2016 Posty: 5296
|
Wysłany: Śro 02 Maj, 2018 11:20
|
|
|
Zadanie domowe, obejrzeć ekranizację z Gwyneth i Kate. Obie oglądałam, na pewno nie raz, ale poza jakimiś niewyraźnymi wspomnieniami i impresjami nic mi w głowie nie zostało. Podobał mi się p. Knightly z wersji z Gwyneth. I tyle pamiętam. Dziś się wybieram do biblioteki, może mają Emmę. |
_________________
|
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Śro 02 Maj, 2018 14:54
|
|
|
Napisz o wrażeniach. Ją się do tej z Gwyneth nie mogę przekonać. Pamiętam jak dziś moje rozczarowanie filmem po wyjściu z kina. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
ita
Dołączyła: 28 Gru 2016 Posty: 5296
|
Wysłany: Śro 02 Maj, 2018 18:56
|
|
|
Mam wersję z Kate. Nawet się ucieszyłam, bo to Mark Strong bardziej mi się podobał jako pan Knightley
Jak dam radę to później obejrzę, zależy o której wrócę do domu |
_________________
|
|
|
|
|
BeeMeR
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 43729 Skąd: z Krakowa :)
|
Wysłany: Śro 02 Maj, 2018 19:03
|
|
|
Będę czekać na relację
ita napisał/a: | Mark Strong bardziej mi się podobał jako pan Knightley | Mnie też - ale Jeremiego tez lubię |
_________________
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Czw 03 Maj, 2018 19:07
|
|
|
Trzykrotka napisał/a: | Pan Knightley od Romoli. |
no denny , robi miny jakby miał mdłości albo widział coś obrzydliwego , za młody , za mało męski i w ogóle to nie pan Knightley , tylko postać z luźnymi nawiązaniami do literackiego pierwowzoru , jak cała wersja romolowa |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
Anaru
Dołączyła: 11 Sie 2006 Posty: 30187 Skąd: Tu i tam ;)
|
Wysłany: Sob 07 Lip, 2018 09:13
|
|
|
Nie widziałam Emmy z Ramolą, a w sumie aktorkę lubię |
_________________
|
|
|
|
|
Agn
księgarniany wymiatacz
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 40805 Skąd: Arrakis
|
Wysłany: Sob 07 Lip, 2018 16:27
|
|
|
Cytat: | Mam wersję z Kate. Nawet się ucieszyłam, bo to Mark Strong bardziej mi się podobał jako pan Knightley |
To jest moja ulubiona wersja Emmy - jest zabawna i ma dobrą obsadę.
Wersję z Romolą też lubię, ale mniej.
Wersji z Gwyneth nie chcę powtarzać. Nie mogę patrzeć na kości obojczykowe Gwyneth i jej ogólną przeraźliwą chudość. |
_________________ Fear is the mind-killer. |
|
|
|
|
BeeMeR
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 43729 Skąd: z Krakowa :)
|
Wysłany: Sob 07 Lip, 2018 17:32
|
|
|
Anaru napisał/a: | Nie widziałam Emmy z Ramolą, a w sumie aktorkę lubię | Najsłabsza z istniejących jak dla mnie - nie polubiłam ani jej ani jej Knightleya
Najbardziej lubię wersję z Kate ale z Gwyneth też - jak z Gwyneth długo miałam problem - strasznie chuda, praktycznie bez włosów i nienajlepsza aktorsko - no i Emma to był pierwszy film w którym dałam rade ją oglądać bez przykrości, acz jej niektóre fryzury są problematyczne. |
_________________
|
|
|
|
|
Anaru
Dołączyła: 11 Sie 2006 Posty: 30187 Skąd: Tu i tam ;)
|
Wysłany: Sob 07 Lip, 2018 23:07
|
|
|
Ja w ogóle za Gwyneth i jej aktorstwem nie przepadam, więc miałam problem z oglądaniem tej wersji, wolałam z Kate. |
_________________
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Nie 08 Lip, 2018 16:12
|
|
|
Kate nie lubię, Gwyneth dla mnie jest najlepsza , a Romola to w ogóle nie ekranizacja tylko film na motywach |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20925 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 05 Mar, 2020 21:09
|
|
|
Jak postanowiłam, tak zrobiłam - odświeżyłam sobie Emmę z Gwyneth Paltrow. Mój ty świecie, to już 24 lata minęły Gdzie to się podziało?
Pewna doktor filmoznawstwa i specjalistka od melodramatu i romansu w kinie ma taką swoją kategorię: filmy rozkoszne I ten właśnie jest filmem rozkosznym do cna. Obejrzałam go po raz pierwszy w dniu absolutnie dla mnie szczęśliwym i może dlatego wielbię tę amerykańską wersję Emmy - prześliczną wizualnie i dźwiękowo, nawet wręcz przeładnioną, z cudownymi plenerami, pięknymi wnętrzami oświetlonymi światłem dziennym, słodką muzyką i pełną świetnie zagranych ról. Brakuje mi Jane i Franka - ich jest stanowczo za mało. Pan Knightley, choć Jeremy Northam jest wdzięczny i przystojny, wydaje mi się zbyt wymuskany, a pastorowa może zbyt przerysowana. Dużo ważnych wydarzeń dzieje się w kulisach i dowiadujemy się o nich z listów i pamiętnika. Emma w każdej scenie ma inną sukienkę - rzecz raczej mało realna, nawet przy dużych dochodach. Pewnie jeszcze niejedną wadę znalazłabym, ale po co, skoro ta wersja sprawia, że uśmiecham się przez cały seans. I ci aktorzy! Greta Scatchi - piękna i dojrzale macierzyńska pani Weston, Toni Colette, cielęca, ale wdzięczna Harriet Smith (jak nie znoszę tej postaci, tak na tę patrzyłam z pobłażliwym uśmieszkiem), a nade wszystko moja absolutnie ulubiona panna Bates w postaci Sophie Thompson, stanowiąca genialny duet z matką, Phillidą Law Uważam, że scenę upokorzenia na Box Hill zagrała rewelacyjnie. Mam przy niej łzy w oczach.
Ta wersja ustrzegla się jeszcze na szczęście tego, co od nieszczęsnej DiU 2005 pozostaje kanonem - pewnej lopatologiczności w podawaniu informacji, wzmacniania przekazu aż do granic wulgarności (wieprz w salonie, bose stopy panny Bennet na błotnistym podwórzu). Bohaterowie w swych słowach i działaniach zachowują decorum, są eleganccy i niczym nie rażą. Ich rozmów słucha się z prawdziwą przyjemnością.
I tam jest masa bardzo dyskretnie podanego humoru, bazującego i na scenariuszu, jak choćby scena na przyjęciu u Westonów, podczas której pan Elton klepie Emmę po ramieniu nie pozwalając jej wysłuchać nowin o Franku, albo opartych na znakomitym aktorstwie postaci (pierwsza wizyta pastorostwa w Hartfield i pastorowa usiłująca zjeść ciasteczko ) Na pewno wersja angielska z Kate jest wierniejsza realiom epoki i ma masę zalet, ale i tak tę Emmę moje serce kocha najbardziej. |
|
|
|
|
BeeMeR
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 43729 Skąd: z Krakowa :)
|
Wysłany: Pon 06 Kwi, 2020 17:20
|
|
|
Obejrzałam sobie dziś ku pokrzepieniu serce - to uroczy film, najlepsza imho panna Bates , pani Weston i pastorostwo Elton - przerysowani, ale jakoś to gra, reszta też, tylko może Frank jakoś Jane bez wyrazu, przynajmniej mnie bardzo brakuje znaczących spojrzeń i uśmiechów, których niemało w wersji z Kate. Ogląda się miło i przyjemnie. |
_________________
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 06 Kwi, 2020 20:24
|
|
|
Zgadzam się - panna Bates wzorcowa |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
Trzykrotka
Dołączyła: 21 Maj 2006 Posty: 20925 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 06 Kwi, 2020 23:06
|
|
|
BeeMeR napisał/a: | tylko może Frank jakoś Jane bez wyrazu, przynajmniej mnie bardzo brakuje znaczących spojrzeń i uśmiechów, których niemało w wersji z Kate. |
Wersja z Kate oddała sprawiedliwość Jane i Frankowi jako jedyna Była nawet niema scenka kłótni w Donwell, podczas truskawkowej imprezy. A tutaj ta chwila wymiany tęsknych spojrzeń była, ale tylko jedna, kiedy Frank i Emma odśpiewali duet i on posłał siedzącej w półcieniu Jane takie właśnie spojrzenie i otrzymał w odpowiedzi podobne. Ale to było na tyle. W wersji z 2020 nie ma duetu Franka i Emmy, tylko pana Knightleya i Jane, więc i okazja do znaczącego spoglądania przepadła. |
|
|
|
|
BeeMeR
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 43729 Skąd: z Krakowa :)
|
Wysłany: Wto 07 Kwi, 2020 07:16
|
|
|
Tak, i po tej "niemej" kłótni w tle wzburzenie Franka i pytanie "gdzie są "wszyscy"" doskonale się czyta, nie brak też znaczących, gorących spojrzeń Marka Stronga ale Jeremiego też lubię |
_________________
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 07 Kwi, 2020 07:24
|
|
|
Każda Emma ma swoje zalety , nie da się ukryć, i każdą oglądam z przyjemnością - no , przyznam bez bicia , że wersję z Romolą z najmniejszą przyjemnością, bo muszę zapomnieć, że to ma być JA |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
BeeMeR
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 43729 Skąd: z Krakowa :)
|
Wysłany: Wto 07 Kwi, 2020 07:26
|
|
|
Ja do Romoli nie wracam, do tej mowej też nie jestem pewna... |
_________________
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Wto 07 Kwi, 2020 07:50
|
|
|
Romola jako taka znaczy jako film jest świetna , i to jej oddaję, natomiast niewiele wspólnego ma z JA i to jej mam za złe . Jak się odrzuci wszelką myśl o pokrewieństwie z powieścią, można to obejrzeć bez problemów . |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Sob 27 Lut, 2021 18:22
|
|
|
Dziś była powtórka i edukowanie Młodej w kwestii kolejnej wersji
Parę postów wyżej jest moja opinia sprzed 2 lat, że wersja z Gwyneth jest najlepsza a Kate nie lubię - jak się człowiek może zmienić teraz Gwyneth mnie nie tyle drażni, co mdli od nadmiaru słodyczy , aczkolwiek oddaję sprawiedliwość cudnie wygranym niuansom , tam gdzie grał wyłącznie wyraz twarzy , w ogóle aktorstwo doskonałe, tylko scenariusz do bani . Franka i Jane praktycznie nie ma i zaręczyny nie wiadomo skąd , pan Woodhouse za mało nieznośny , za mało pana Westona , no i za wielka Toni Colette ,chociaż przyznaję , Harriet zagrana bardzo dobrze . Admete masz rację, że to faktycznie film z USA lat 50 - cukierki, lukier i happy end od początku do końca, statyczne upozowane sceny , brakuje tylko tańców i śpiewów musicalowych aczkolwiek tańce na balu są w porządku . Całość jednak strasznie powierzchownie ujęta . Oprócz pani Elton, która jest rozkosznie prostacka, bezczelna i wulgarna zresztą pani Elton to akurat we wszystkich wersjach postać, do której nie mam żadnych zastrzeżeń - każda inna , a każda nieznośna, każda aktorka wydobyła z niej, co trzeba, innymi środkami i wszystkie są cudownie nie do zniesienia
Poza tym - kostiumy mi się nie podobają i biżuteria mało epokowa Za to nieodmiennie zachwyca gigantyczne drzewo ze sceny oświadczyn |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Sob 27 Lut, 2021 18:56
|
|
|
Tamara napisał/a: | Admete masz rację, że to faktycznie film z USA lat 50 - cukierki, lukier i happy end od początku do końca, statyczne upozowane sceny , brakuje tylko tańców i śpiewów musicalowych |
Dziękuję za poparcie Muzykę ma ładną. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Sob 27 Lut, 2021 19:49
|
|
|
Tak , muzyka jest bardzo ładna . Ale to produkcja w stylu filmów muzycznych z lat 50 , tylko bez tańców i śpiewów - wszyscy bez zarzutu upozowani, piękni i uśmiechnięci, a jeżeli cierpią, to estetycznie i wzruszająco |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
|