PLIKI COOKIES  | Szukaj  | Użytkownicy  | Grupy  | Rejestracja  | Zaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Perswazje 2022 - czyżby zgroza?
Autor Wiadomość
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 12:19   

Ta Bridget Jones skojarzyła mi się z racji na picie (slynne jednostki alkoholu) oraz kilka żenujących sytuacji (latanie od krzesła do krzesła, czy tekst "a Charles chciał żenić się ze mną" na proszonym obiedzie). Poza tymi chwilami Anna pokazana jest jako osoba wykształcona (bardzo wcześnie pojawia się informacja o tym, że zna włoski), inteligentna, dowcipna w taki niemiły, sarkastyczny sposób, który jednak rzadko prezentuje na zewnątrz. Nie jest głupawa, może trochę rozmemłana - jak nie ma się z tyłu głowy, że to Anna Eliot, to patrzenie na nią nie boli. Nie jest aż tak źle jak się spodziewałam, tyle że nie są to Perswazje JA.
Nie namawiam na siłę broń Boże, ale serio oglądanie nie lasuje mózgu.
 
 
Caroline 


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 1902
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 13:57   

Jeśli bardzo, bardzo nie lubicie Pride & Prejudice 2005, wkurza Was i boli ta ekranizacja, to nie oglądajcie Perswazji 2022. Nie było świniaka, ale poza tym właściwie wszystkie znienawidzone elementy odhaczone.
Twórcy na pewno oglądali różne ekranizacje JA i się poinspirowali. Niektóre kadry i sceny wyglądają niemal jak kopie.
Do listy współczesnych tekstów i zachowań wymienionych starannie przez annmichelle dorzuciłabym jeszcze ocenianie wyglądu wg skali dziesięciostopniowej. "Ty jesteś szóstką, a Ty dziesiątką". Jak z amerykańskiej komedii o nastolatkach. :paddotylu:

Ten film to takie skrzyżowanie P&P2005 z Bridget Jones (zgadzam się z Trzykrotką). Przy czym, o ile Bridget lubię, a P&P 2005 toleruję i mam pewien sentyment (rzadki na tym forum :rotfl: ), to połączenie obu w tych Perswazjach nie wyszło dobrze.

Zalety tego filmu działają wręcz na jego niekorzyść. Bo obsadzenie tego w pięknych lokacjach (naprawdę mało tam tektury i kiepskich plenerów z komputera jak w Bridgertonach) i dodanie ładnych, wysmakowanych zdjęć jest bardzo "na serio" w tym filmie. I tylko pogłębiło kontrast z kompletnie debilnym scenariuszem, w którym rażą zarówno uwspółcześnienia, jak i łopatologia.
To nie jest dobry film. Kończę oglądanie z niesmakiem. I mówi Wam to osoba, która naprawdę podeszła do tematu z dobrą wolą.

Scenarzysta do wystrzelenia z armaty. Napiszę więcej w spoilerze dlaczego, jeśli to kogoś interesuje.
Spoiler:

1. Nie wybaczam im popsucia postaci Anne.
Ona jest po prostu niemiła. Jest tam zabieg patrzenia w kamerę i komentarza do publiczności. Zabieg, który mógł się udać: dzięki temu postać Anne mogła sprawnie, bo z pozycji pierwszoosobowej, wytłumaczyć publiczności różne hermetyczne rzeczy z epoki dotyczące np. dziedziczenia, czy sytuacji rodziny. Sprytne, jeśli zastosowane z umiarem. Tutaj ten zabieg spowodował, że Anne stała się przemądrzała i niesympatyczna. Ona do przesady komentuje znaczącym spojrzeniem zachowania ojca i sióstr. Tak, jej rodzina jest niedorzeczna, ale jest taki moment, w którym osoba, która nabija się z głupich ludzi przekracza granicę i sama zaczyna razić arogancją i wywyższaniem się. I tak się stało z tą postacią.

Druga rzecz to alkohol. Serio, picie z gwinta? Skacowana Anne przy śniadaniu w szlafroku? Chowanie flaszki w fałdach spódnicy. NIE.
Może to wino pite w nadmiarze miało tłumaczyć - w zamierzeniu komediowe - "wyskoki" Anne? Takie jak darcie się "Frederick!" przez okno, scena, gdzie krzyczy przy stole, że Charles wcześniej oświadczył się jej. Czy ten koncept miał połączyć Anne jako "najmądrzejszą w rodzinie", z Anne "z sosem na głowie"?
"Jak to połączyć? Pokażmy, że się ubzdryngoliła! Świetnie, tak zróbmy!" No NIE!

Trzecia: dialogi Anne są masakryczne. Część widać w trailerze ("teraz jesteśmy gorzej niż obcy, jesteśmy przyjaciółmi!"). Są kompletnie od czapy albo pretensjonalne. Raz biega z butelką wina, raz wygłasza jakieś umoralniające koturnowe gadki do ojca o moralności i potrzebie bycia miłym i dobrym, prawie jak z kazania pana Collinsa.

Czwarte: zmiana charakteru. Anne z książki jest dobrym obserwatorem, ocenia ludzi bardzo trzeźwo. Rodzina jej nie kocha, ona też ma do nich dystans. Ale jest generalnie życzliwa i dobra. Powiedziałabym, że widzę w tej postaci tęsknotę za ciepłem i serdecznością, jaką ona obserwuje np u Musgrove'ów, a której nie ma w domu. Jej uczucie do Wentowrtha jest oczywiste, ale okazywane powściągliwie. Potem przejmuje inicjatywę (scena z koncertem w Bath), która pokazuje, że Anne ma charakter, nie ma kompleksów, potrafi zawalczyć o człowieka, którego kocha - używając oczywiście subtelnych metod z ograniczonego konwenansami arsenału. Bardzo feministyczne BTW!
W filmie - Anne jest introwertykiem-mizoginem. Ma się wrażenie, że nikogo nie lubi (nawet lady Russel, która nota bene jest beznadziejnie drewniana). Jest sarkastyczna, niemiła. Jest wyobcowana, ale jakby na własne życzenie. Kompletnie niekonsekwentna jest jej uległość wobec sióstr, a jednocześnie brutalne nabijanie się z nich. To po prostu nie gra razem. A te wycia do poduszki i wybuchy żalu z powodu utraty Wentwortha... Kompletnie z d... za przeproszeniem. I oczywiście ani śladu inicjatywy - biernie przyjmujemy co los przyniesie i wchodzimy w rozpaczy do morza. No NIE, naprawdę NIE!
To jest zadziwiające, że XXI-wieczne bohaterki romansowe są tak nieogarniętymi życiowo ciućmokami i niedojdami, które przewracają się o własne nogi i wymagają opieki PRAWDZIWEGO MENSZCZYZNY - w przeciwieństwie do bohaterek Austen, Gaskell i innych! To dygresja, oczywiście, ale naprawdę tego nie kumam, skąd to się bierze? Koniec dygresji.

Ja akurat lubię Dakotę Johnson, uważam, że była świetna w "Nienasyconych". Bardzo ją podziwiam za tę trudną rolę. Udźwignęła to, a grała obok najlepszych z najlepszych (Tilda Swinton, Ralph Fiennes, Matthias Schoenaerts) i nie zginęła w tłumie. Uważam, że to świetna aktorka z charyzmą i potencjałem. Moim zdaniem w Perswazjach, zrobiła co się dało. Ale to po prostu gówniany scenariusz i kiepska reżyseria. Żal mi jej i żal tej postaci. To mogła być świetna Anna.
Prawda jest taka, że ta książkowa jest momentami trochę zakonnicowata Np. jej porady dla pogrążonego w smutku Benwicka... :roll: Wybaczam JA, bo tłumaczę sobie, że zakulisowo pokazała tym dialogiem jak słabymi i nieskutecznymi środkami próbowała ratować się Anne po stracie Wentwortha. Ale generalnie, ten fragment książki się mocno zestarzał. No i to była szansa dla filmu. Ja akurat kupuję "ośmiornicę", choć przyznaję, że jest od czapy, ale to zgrabna dramaturgicznie scena. Wąsy z dżemu też kupuję, gdyby nie przeciągnięto bez sensu tej sceny karząc Anne nabijać się z samego Wentwortha (łopatologia!). Lubię sceny, jak bawi się z siostrzeńcami i biega po parku. Generalnie Anne dostała tu trochę humoru, świeżości, radości życia.
To mogło dać radę, gdyby nie debilizmy wymienione powyżej.

2. Postaci kompletnie wymknęły się spod kontroli.
Wszyscy są karykaturalni do przesady. Kartonowi wręcz. Albo bez sensu. Sympatyczny Henry Golding - naprawdę ujmujący i czarusiowaty jak trzeba - jest tak słabo prowadzony, że jak pojawia się w scenie obściskiwanek z panią Clay (tak, na ulicy, w środku dnia), to jest to nieprawdopodobnie od czapy. Zwłaszcza, że przerywa bieg Anne do Wentwortha :rotfl: To po części kwestia skrótu scenariuszowego - nie ma pani Smith, nie ma historii pana Eliiota - łajdaka. Nie wiadomo w ogóle o co chodzi.
Kompletny debilizm. Nie poradzili sobie z tym.

Wentworth jest melancholijny i toczy z Anne rozkminki o przeszłości. W ogóle nie ma tego kontrastu między nimi, gdzie on jest na początku wesoły, jowialny, podziwiany i adorowany, a ona smutna. I nie ma też tego efektu, jaki jest w książce, gdy nagle pojawiają się scenki sugerujące, że on ją dostrzega i coś jest na rzeczy. Takie jak scena z powozem (państwo Croft zabierają Anne na jego prośbę) pokazująca, że on niby ją ignoruje, ale cały czas ma na oku. No więc tej ładnie budowanej przemiany relacji i zachowań, która jest w książce, w filmie w ogóle nie ma, bo mamy "porazmawiajmy o naszym związku". :confused3:
I tak można właściwie bez końca. Richard Grant (ojciec), którego też lubię jako aktora - mógł być drugim panem Palmerem z RiR, jest karykatura.

3. Obsada różnych ras - dla mnie nie zdała egzaminu. Jedyny, który się udał to wspomniany Henry Golding, który był tak uroczo piękny i czarusiowaty, że pozwolił na wtopienie się aktora w rolę. Kupuję go. Luiza - od biedy. Pozostali odstają wg mnie, bo są sztampowi. Pani Russell to dramat w drewnie (i jeszcze ten wątek z jej seksualnymi eskapadami na rejsach :rotfl: JPRDL). Benwick tak samo. Siedzisz i myślisz, po co? Prawda jest taka, że po nic.

Moim zdaniem artystom wszystko wolno. Mogą zrobić postacie dowolnej rasy i proweniencji. Mogą zmieniać płeć aktora. Szekspir w kosmosie? Ok. Kobieta jako Hamlet? Ok. JA z mieszaną rasowo obsadą? OK, ale pod warunkiem! To jest duże ryzyko. I jak się robi takie rzeczy, to wszystko musi być na najwyższym poziomie. Albo się nie tyka takich rzeczy, jak się nie umie. (Albo robi głupotkę typu Bridgertonowie, gdzie nic nie jest serio.)

Może jakieś plusy?
+ ładna pierwsza scena - twórcy nie kazali czekać na pocałunek do końca filmu, scena Anny z Wentworthem w przeszłości otwiera film i od razu wprowadza temat (kochali się, ale rozstali). Bardzo ładne, zgrabne i fajnie pobawili się konwencją
+ bardzo ładne zdjęcia - naprawdę piękne!
+ muzyka w stylu P&P też ok, choć nie tak efektowna
+ lokacje - piękne plenery, piękne otoczenie. Mało komputera. Prawdziwe Bath etc.
+ mimo wszystko - Dakota, Henry Golding, aktor grający Wentwortha (momentami).

 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3941
Skąd: z daleka
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 15:12   

Trzykrotka, myślę podobnie.

Caroline napisał/a:
Jeśli bardzo, bardzo nie lubicie Pride & Prejudice 2005, wkurza Was i boli ta ekranizacja, to nie oglądajcie Perswazji 2022.

"DiU" 2005 to był dla mnie szok, którego chyba nie jest w stanie powtórzyć żadna inna adaptacja, ekranizacja Jane Austen. :lol:
Te "Perswazje" da się obejrzeć z nastawieniem, że to nie jest ekranizacja, że to nie jest film kostiumowy (mimo kostiumów!).
To współczesna komedia romantyczna, na motywach (nazwiska, tok wydarzeń, lokalizacje) "Perswazji". Ze współczesnym językiem, zachowaniami, normami społecznymi, mieszanką obyczajową, kulturową, rasową i co tam jeszcze.
Chodzą w długich kieckach, jeżdżą konno, bo tak, ale to nie jest film stricte kostiumowy, a już nie daj Boże, historyczny!
Dlatego nie wywołała u mnie takiego "bólu duszy" jak ""DiU" (2005), "Perswazje" (2007) czy "Emma." (2020), bo tam liczyłam na ekranizacje, a dostałam coś co twórcy nakręcili "na serio", a wyszło tak niekoniecznie.

Nie bronię tego filmu, ale nie oceniałabym go też na 1 czy 2 idąc w skali zastosowanej w filmie :wink: , o której wspomniała Caroline (rzeczywiście to ocenianie pojawiło się bodajże 2 razy, raz przy stole i raz jak zajechała Anna do Bath) dla mnie: 4, może 5 na 10.
_________________
:-)
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 18:08   

Po raz drugi żaluję, ze tworcy nie chcą zaufać Austen i nie wierzą, że w romantycznej opowieści znakomicie zagra taki pomysl, że bohaterowie sa rozdzieleni przez 90% czasu, że tylko od czasu do czasu mamy delikatne przeblyski nadziei, ze jednak w bohaterze, pozornie chłodnym i wręcz niechętnym cos z dawnych uczuć sie tli, napiecie narasta w Bath, zeby wybuchnąć jednym cudownym fajerwerkiem - wspaniałym listem, płomiennym wyznaniem. W 2007 nie zaufali tej ścieżce, a tutaj jest jeszcze gorzej. Nie ma żadnego napięcia, żadnego slow burn. Wenworth praktycznie nie istnieje. I wszystko wyznaje Annie po trochu w trakcie akcji. Rozmowa na plaży - i już wiadomo, że jest nadal zainteresowany, wypadek Luizy - i od razu tłumaczenie, że on nic do niej nie ma, że tylko pozwolił się niepotrzebnie adorować. Na co tu jeszcze czekać?
Chyba tylko na ośmiornicę :mrgreen:
Kuzyn Eliot jest wspaniały, takiego jeszcze w żadnej ekranizacji nie było :serduszkate:
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 18:27   

Ośmiornica :rotfl: Absolutnie genialny pomysł, lepszy niż mówienie do Mary po włosku. Cudowna scena pierwszej wizyty u lady Darlymple i wielmożnej panny Cartreret, to też trzeba oddać tej ekranizacji. W 1995 te panie były karykaturalne, tutaj scena wizyty jest wspaniała :rotfl:
 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3941
Skąd: z daleka
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 19:50   

O, to cieszę się, że kuzynek nie tylko moją uwagę zwrócił.

A jak wyratował Annę z tą ośmiornicą. :cool:

Trzykrotka napisał/a:
Ośmiornica :rotfl: Absolutnie genialny pomysł, lepszy niż mówienie do Mary po włosku. Cudowna scena pierwszej wizyty u lady Darlymple i wielmożnej panny Cartreret, to też trzeba oddać tej ekranizacji.

Taa, jak Anna zaczyna mówić to wszyscy (domyślam się, że z widzami włącznie) wyglądali tak: :co_stracilam:
Później włącza się kuzyn :lol: i największy zonk, gdy dołącza lady Darlymple. :shock: :lol:
To był taki totalny absurd, że aż śmieszny. :-P
Zastanawia mnie, kto i jak wpadł na ten pomysł. To trzeba mieć naprawdę wyobraźnię. :thud:
_________________
:-)
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 20:08   

annmichelle napisał/a:

Taa, jak Anna zaczyna mówić to wszyscy (domyślam się, że z widzami włącznie) wyglądali tak: :co_stracilam:
Później włącza się kuzyn :lol: i największy zonk, gdy dołącza lady Darlymple. :shock: :lol:
To był taki totalny absurd, że aż śmieszny. :-P

Ale też wyraźna na ich twarzach była ulga pod hasłem "wreszcie ktoś się odezwał" :rotfl:

No, emocji wielkich dla mnie w finale nie było, ostatni kissu okazał się pierwszym, albo odwrotnie, Anna znowu finalnie mrugnęła oczkiem do kamery, ladny widok i muzyka na koniec - zaliczone.
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20929
Skąd: zewsząd
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 20:08   

Wasze wrażenia budzą we mnie coraz większą tęsknotę za Perswazjami'95 :serce:
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
Admete 
shadows and stars


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 57821
Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 20:38   

Tamaro - we mnie też...I za książką.
_________________
„But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20929
Skąd: zewsząd
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 20:52   

Ooo taaaak :serce:
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 21:13   

Jeszcze na plus: zieleń, pełno w tym filmie zieleni. O ile książkowe Perswazje są jesienne, to w tych filmowych panuje wiosna, a Anna recytuje wiersz o maju.
Po namyśle pod prysznicem stwierdzam, że postać kuzynka poprowadzona jest nielogiczne. Kręci się wokół wuja i kuzynek żeby zapobiec jego ślubowi z panią Clay; potem sam się z nią żeni. Po cóż więc oświadczał się Annie, skoro jednocześnie obsciskiwał się z panią Clay na ulicy? Brak w tym sensu.
Szkoda, że Bath potraktowane jest po macoszemu. Tam książkowo kumulują się wszystkie napięcia i klarują uczucia. Tutaj wszystko wiadome jest wcześniej i nawet list nie wzrusza.
Mary jednak jest niedorzeczna. To też wariatka, jak ta z 2007, tylko nie wpada w furię i nie drze się.
Odnośnie Anny, to prawie mówi słowo na "f" kiedy przypominają jej że ma dżem pod nosem i prawie siusia pod drzewkiem.
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 21:14   

Tamara napisał/a:
Wasze wrażenia budzą we mnie coraz większą tęsknotę za Perswazjami'95 :serce:

Ja na pewno zrobię sobie powtórkę :serce:
 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3941
Skąd: z daleka
Wysłany: Nie 17 Lip, 2022 22:10   

Trzykrotka napisał/a:
Tamara napisał/a:
Wasze wrażenia budzą we mnie coraz większą tęsknotę za Perswazjami'95 :serce:

Ja na pewno zrobię sobie powtórkę :serce:

Ja pewnie jesienią, ten film najlepiej ogląda mi się, gdy za oknem szaro-buro i dni krótkie.
Książkę czytałam kilka miesięcy temu. :-)
_________________
:-)
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20929
Skąd: zewsząd
Wysłany: Pon 18 Lip, 2022 09:51   

annmichelle napisał/a:
Ja pewnie jesienią, ten film najlepiej ogląda mi się, gdy za oknem szaro-buro i dni krótkie.

Taaaak , to film listopadowy i dalej aż do lutego oglądalny. Książka zresztą też.
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto 19 Lip, 2022 07:58   

Jeszcze taka końcowa refleksja odnośnie scenariusza: szkoda, że tyle czasu poświęcono w nim na gadanie Anny do kamery i niepotrzebne, nic nie wnoszące jej rozmowy z Wenworthem w trakcie akcji. Zabrakło czasu na wygranie wątków. Sir Elliot i Elżbieta tylko przemykają przez ekran, podobnie Croftowie. Bez pani Smith kuzyn Elliot jest tylko babiarzem, a nie łajdakiem. Bath jest chaotyczne i nie wiadomo, o co - prócz jałowego flirtu Anny z kuzynem - w nim chodzi. Towarzystwo z Lyme i Uppercross wyskakuje jak diabeł z pudelka, jakby ich misją życiową było stalkowanie Anny, a przecież przyjechali po ślubne sprawunki. Oba śluby Musgrovuwien są z tyłka wzięte, ani słówka wytłumaczenia nie pada, czemu Luiza związała się z Benwickiem, Karol Heyter jest tylko po to, żeby pokazać jego twarz na ułamek sekundy podczas ślubu Elliota z Clay. Cały pamiętny spacer mający na celu obłaskawienie Karola Haytera i nakłonienie go do Henrietty nie ma tu innego sensu poza zabiciem czasu. Niby lepiej nie znać ksiązki, jeśli człowiek chce cieszyć się tą ekranizacją, ale nie znając jej można się zupełnie pogubić.
 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3941
Skąd: z daleka
Wysłany: Wto 19 Lip, 2022 08:15   

Podpisuję sią pod tym co napisałaś.

Choć np. zagranie, że Anna (i nieświadomy widz) myśli, że to Wentworth, a nie Benwick zaręczył się z Luizą było ok, bo dzięki temu lepiej zrozumieć pogubienie się w tym wszystkim Anny. :wink: Ale wątek Benwicka chyba nie mógł już być krótszy. :roll: Pomijam drewnianego aktora w tej roli.
Fakt, trzymali z tą "komedią pomyłek" do końca i dlatego skojarzyło mi się z "Rozważną i romantyczną" i wątek Eleonory i Edwarda.

Myślę, że scenarzyści nie do końca wiedzieli w jakim kierunku pójść. Czy komedii czy komedii romantycznej czy komedii z wątkami dramatycznymi. Są sceny absurdalnie śmieszne, są sceny z założenia dramatyczne (te kilka minut na plaży, czy na schodach w Bath) i w sumie nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać :-P , a może "dwa w jednym". :wink:

Swoją drogą - ciekawe czy filmowcy mają kolejną powieść JA "na tapecie" do ponownego sfilmowania: "Emma" i "Perswazje" odhaczone - za co wezmą się jako następne?
_________________
:-)
 
 
Loana 


Dołączyła: 23 Lip 2007
Posty: 4035
Skąd: Wrocław
Wysłany: Wto 19 Lip, 2022 13:24   

Jak będę miała chwilę to napiszę krótko jak mi się podobało, bo obejrzałam w sobotę :) Z koleżanką i martini, piłyśmy, żeby się "przygotować". Nie wiedziałyśmy, że "Anna Brigitt" w filmie też się musiała przygotowywać alkoholem do roli ;)
Tylko jak was czytam to jednak oglądałam jednym okiem, zwłaszcza po połowie, bo nijak sobie nie mogę przypomnieć o co chodziło z ośmiorniczkami. Przewinę sobie ten fragment, bo aż się zaciekawiłam, na czym się znowu "wyłączyłam". Tudzież dzieci przyszły przeszkadzać. Tudzież skupiłam się na szyciu, bo nie chciałam aż tak marnować czasu ;)
Ale przeczytałam artykuł, z którym się nawet zgadzam, bo uważam postać kuzyna Elliota za najlepiej zagraną i najciekawszą w sumie :P
https://slate.com/culture/2022/07/persuasion-netflix-henry-golding-dakota-johnson.html?fbclid=IwAR2Dn96-IL9Dgw2F54MR_wW_cQyKYJSMctyx7meJJ37elijXAFbiwPWwzhE
 
 
annmichelle 


Dołączyła: 01 Maj 2007
Posty: 3941
Skąd: z daleka
Wysłany: Wto 19 Lip, 2022 14:00   

Loana napisał/a:
bo uważam postać kuzyna Elliota za najlepiej zagraną i najciekawszą w sumie :P

Ja bez czytania artykułu od razu to wychwyciłam. :-)

No to czekam na Twoją opinię. :mrgreen:
Ale, że ośmiornicę przegapiłaś? :shock: :paddotylu:
To naprawdę musiałaś się "znieczulić" podczas oglądania. :rotfl:
_________________
:-)
 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto 19 Lip, 2022 14:23   

Loana, musisz powtórzyć seans, rady nie ma :rotfl:

Zwierz popukulturalny też dopatrzył się Bridget w Annie
https://zpopk.pl/perswazje.html
 
 
Agn 
księgarniany wymiatacz


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 40805
Skąd: Arrakis
Wysłany: Nie 24 Lip, 2022 21:56   

Obejrzałam te nowe Perswazje.

Na wstepie zaznacze - nie mialam zlego nastawienia. Wiedzialam, ze costam uwspolczesnili, obsada bedzie nie biala, w glownej roli Amerykanka.
Spoko.
Wiec na luzie odpalilam.

Osobom, ktorym film sie podobal, odradzam zagladanie pod koldre, bo bedzie ciezki roast.
Spoiler:
Jasna cholera mnie malo nie wziela na samym wstepie. Anne pociagajaca wino z butli (ciekawe, ze nie chodzila caly czas narabana), Luisa i Wenworth rzacy jak konie przy stole, Anne tlumaczaca widzom-idiotom wszystko co sie dzieje i co czuje, bo biedny widz-idiota nie zrozumie.
Grrrrrr!!!!
I co ona z tym krolikiem?!
Znaczy sie przepraszam - krolis jest slodki i zasluguje na spin-offa.
No gdzie nie spojrzec, tam rzyc.
Kostiumy... sluchajcie, ja mam do kostiumow takie podejscie, ze on jest dodatkowym bohaterem filmu. Ma dzialac jako... ja wiem? Podkreslacz charakteru postaci, ktora go nosi? Bo filmy kostiumowe to nie rekonstrukcje.
A co tu mamy? Anne w przeswitujacej bluzce albo Louise w sukienczynie, ktora wyglada jak zrobione z tetry giezlo. Ale i tak najgorzej wyglada w tym bajzlu Wentworth - odziali go w cos tak strasznie niedopasowanego, ze wygladal jak kloc w przyciasnym kaftanie. Na tyle to nieszczesliwie wygladalo, ze kiedy sie poruszal, to jakby kamizelka pila go pod pachami, a gacie wrzynaly sie w dupe.
Mozna tak bez konca.
Dialogi... nie, blagam, nie kazcie mi mowic o dialogach. :zalamka: Za to mamy sikanie po drzewach albo skacowana Anne. :roll:
I wisienka na torcie - lady Russel uprawiajaca seksturystyke "gustownie i dyskretnie". Nozzzemtozrrrrrobieeeenozemmmm!!! :wsciekla:
Serio, podziwiam Dakote Johnson - robila co mogla, choc czasem grala Ane z "50 twarzy Greya", a nie Anne z "Perswazji".
W sumie aktorsko to kuzyn Elliott wypadl dobrze. I Richard E.Grant jako ojciec Anne moglby podzialac naprawde niezle, tylko ze to nie jest pan Woodhouse, ktory wciaz jest obecny w historii, wiec nie mial gdzie poszalec.
Na plusy? Ladne widoki i w sumie wnetrza niezle.
Ale czy tylko ja mam wrazenie, ze jak Wentworth zajechal przed chalupe Musgrovow i bylo ujecie na dom, to szyby byly powybijane? :mysle: Moze to tylko kwestia swiatla.
W kazdym razie za choinke mi sie ten film nie podobal i nigdy go nie powtorze., nawet dla beki.

Jesli ktos nie chcial ogladac, to niech nie oglada, bo szkoda czasu i nerwow.
Zaskakujace jest to, ze film obronilby sie, gdyby wrzucic historie w obecne czasy i nie udawac, ze to kiedys stalo obok Jane Austen. Bylby sobie wtedy takim sredniakiem do ogladania przy spozywaniu kotleta, o ktorym malo kto by pamietal.

Zakopac, przyklepac, zasadzic bratki i zapomniec.
Brrrr.

A teraz poczytam wasze wrazenia.
_________________
Fear is the mind-killer.
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20929
Skąd: zewsząd
Wysłany: Nie 24 Lip, 2022 22:24   

Czyli dobrze robię, że nie mam zamiaru go oglądać :party:
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
Agn 
księgarniany wymiatacz


Dołączyła: 18 Maj 2006
Posty: 40805
Skąd: Arrakis
Wysłany: Nie 24 Lip, 2022 22:30   

W sumie to troche zaluje, ze nie obejrzysz. Coz by to byla za recenzja! :lol:

Widze, ze wszyscy wrazenia maja dosc podobne.
_________________
Fear is the mind-killer.
 
 
BeeMeR 


Dołączyła: 16 Gru 2006
Posty: 43729
Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Nie 24 Lip, 2022 22:52   

Ja też dalej nie planuję oglądać ale recenzje i wrażenia czytam :kwiatki_wyciaga:
_________________

 
 
Trzykrotka 


Dołączyła: 21 Maj 2006
Posty: 20925
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon 25 Lip, 2022 07:44   

Oj, pełna zgoda co do wyglądu Wentwortha. Ten strój tak właśnie wyglądał. W sumie Wentworth w całości był tak niewyjściowy, tak nieatrakcyjny, że to jeszcze dobiło film, bo jak tu sie ekscytować takim głównym wypierdkiem?
 
 
Tamara 
nikt nie jest doskonały...


Dołączyła: 02 Lut 2008
Posty: 20929
Skąd: zewsząd
Wysłany: Pon 25 Lip, 2022 09:13   

Agn napisał/a:
W sumie to troche zaluje, ze nie obejrzysz. Coz by to byla za recenzja! :lol:

Ha, wsiadłaś mi na ambicję :mrgreen: co, JA nie obejrzę ??? :rotfl: zresztą mimo wszystko wypada obejrzeć, żeby na pewno wiedzieć , że to kit :-P
_________________
"Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa :twisted:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika.
Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej.
Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron.
Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. | Forum dostępne było także z domeny spdam.info
Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.