|
Rozważna i romantyczna `95 vs `08 |
To która lepsza? |
wresja z `95 |
|
30% |
[ 8 ] |
ta z `08 |
|
30% |
[ 8 ] |
obie są jednakowo dobre |
|
38% |
[ 10 ] |
|
Głosowań: 26 |
Wszystkich Głosów: 26 |
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 08:41
|
|
|
Pani Jennings była świetna. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 09:32
|
|
|
Taaaak, była odpowiednio kumoszkowata i plotkarska przy naprawdę dobrym sercu i troskliwości . Pani Jennings serialowa jest trochę zbyt dostojna na mój gust |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 09:42
|
|
|
Ja lubię panią Jennings z nowszej wersji, bo jest cieplejsza, nie jest taka hałaśliwa.
W tym linku, który podrzuciłam wg mnie trafnie kilka osób zauważyło, że w "RiR" 1995 kobiety są w większości histeryczne, głośne, rozemocjonowane, grane na wysokim C. Jest jeden wyjątek - Elinor.
Czy to nie tam Fanny pobiła (!!!) Lucy Steele, a na wieść o chorobie Marianne kobiety (Jennings, jej córka) biegały jak kury z obciętymi głowami? Pytam, bo już nie pamiętam dokładnie.
W nowszej wersji te emocje nie są tak teatralnie wyolbrzymiane, są naturalniejsze.
Pamiętam, że jak pierwszy raz obejrzałam serial to pomyślałam - "to mogłoby się wydarzyć, mogłoby tak wyglądać".
Rozumiem zwolenniczki starszej wersji, ich argumenty co im się podobało.
Uzasadniały to bardzo ciekawie, pomijając może "bo jest przystojniejszy", "bo ma ładniejsze zęby/włosy".
Natomiast moje serce skradła wersja z 2008 roku i też mam swoje argumety "za" .
Choć jak wiadomo gust jest rzeczą względną.
W sumie należy się cieszyć, że "Rozważna i romantyczna" doczekała się minimum dwóch świetnych ekranizacji. |
_________________ |
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 10:10
|
|
|
W książce też Lucy oberwała od pani Fanny o ile pamiętam. Pani Jennings w książce była hałaśliwa , gadatliwa,wścibska i wybuchała śmiechem z byle powodu, właśnie to nieopanowanie , plotkarstwo i wścibstwo były powodem braku sympatii pań Dashwood, a w wypadku Marianny - otwartej niechęci. Oczywiście należałoby też wziąć pod uwagę , jak angielska obyczajowość rozumie nieopanowanie emocjonalne i taki żywiołowy i beztroski charakter, jaki miała pani Jennings w powieści
annmichelle napisał/a: | W sumie należy się cieszyć, że "Rozważna i romantyczna" doczekała się minimum dwóch świetnych ekranizacji. |
Zdecydowanie się zgadzam |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 10:21
|
|
|
Tamara napisał/a: | Oczywiście należałoby też wziąć pod uwagę , jak angielska obyczajowość rozumie nieopanowanie emocjonalne i taki żywiołowy i beztroski charakter, jaki miała pani Jennings w powieści |
O to to. Jakoś nie widzę pani Jennings z temperamentem np. włoskim.
Angielska flegma i wszystko pewnie odbierano jako "hałaśliwe, prostackie" co wykraczało poza "kamienną twarz" i przysłowiowy "kij w ....".
Książka książką, ale dobrze, że w obu przypadkach nie trzymano się jej kurczowo i "kanonicznie", co oczywiście jest niemożliwe tak czy siak.
Tamara napisał/a: | W książce też Lucy oberwała od pani Fanny o ile pamiętam. |
Nie uwierzę, jak nie przeczytam.
Austen i takie zachowanie jednej z "dam"? |
_________________ |
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 10:48
|
|
|
Pani Fanny nie była w najmniejszym stopniu damą była zgryźliwą, nowobogacką, skąpą, egoistyczną i snobistyczną jędzą tak samo jak Robert Ferrars zdecydowanie nie był dżentelmenem, mimo iż oboje do takich tytułów pretendowali i za takich się uważali. O ile pamiętam Ferrarsowie nie mieli jakiegoś szczególnie szlachetnego pochodzenia, nieboszczyk pan Ferrars chyba był kupcem albo kimś takim, i małżonkę wybrał sobie ze względu na urodę jej majątku,a nie zalety charakteru ale też musiałabym doczytać, bo nie pamiętam. Pamiętam tylko ogólny opis środowiska, z którego wyraźnie wyłamał się Edward, przez odebranie edukacji w prywatnej szkole pana Pratta.
annmichelle napisał/a: | Nie uwierzę, jak nie przeczytam. |
Chyba nawet pani Fanny wywaliła osobiście panny Steele z domu na ulicę, ledwo pozwoliwszy im się pośpiesznie spakować. |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 11:06
|
|
|
Tamara napisał/a: | mimo iż oboje do takich tytułów pretendowali i za takich się uważali. |
O i tu leży pies pogrzebany.
Na pewno już przez małżeństwo z Johnem Fanny jest uważana za damę i nie chodzi mi o tytuł "lady", ale o postrzeganie jej przez nią samą i przez środowisko.
Dlatego nie widzę jej jako osoby, która rzuca się z pazurami na Lucy Steele przy świadkach z jej "sfery".
Stwierdzenie "wyrzuciła z domu" też może być wieloznaczne. W końcu pani Ferrars też "wyrzuciła z domu" (i wydziedziczyła) Edwarda, a nie znaczyło to, że "wzięła go za fraki" i wypchnęła w koszulinie na ulicę. |
_________________ |
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 11:38
|
|
|
annmichelle napisał/a: | Na pewno już przez małżeństwo z Johnem Fanny jest uważana za damę i nie chodzi mi o tytuł "lady", ale o postrzeganie jej przez nią samą i przez środowisko.
Dlatego nie widzę jej jako osoby, która rzuca się z pazurami na Lucy Steele przy świadkach z jej "sfery". |
Myślę, że przede wszystkim ona się sama i jej, nazwijmy to terminologią późniejszą - drobnoburżuazyjne środowisko, uważa za damę, natomiast do tego, żeby być damą brakuje jej i wykształcenia i wychowania i ogłady (tak samo jak pannom Steele). Dlatego entuzjastycznie przyjmuje panny Steele, włażące jej nie powiem gdzie, do czasu, gdy się okazuje, że osóbka uważana przez nią za stojącą dużo niżej , miała czelność zaręczyć się z Edwardem. Wtedy wyłazi z niej prostactwo i brak wychowania, charakterystyczny dla całej rodziny (poza Edwardem). Albowiem bycie bogatą kobietą nie jest równoznaczne z byciem damą, ledwo wiążące koniec z końcem panie Dashwood są damami, w przeciwieństwie do pań z rodziny Ferrars. Zresztą z opisów JA jednoznacznie wynika, że nie uważała członków tej rodziny za zasługujących na miano prawdziwych dam czy prawdziwego dżentelmena , jeśli mowa o Robercie, o którym pisze, że robił wrażenie prawdziwego mydłka czy fircyka, nie pamiętam dokładnie (spotkanie z pannami Dashwood w sklepie jubilerskim, gdy zamawiał pudełko na wykałaczki).
Natomiast w środowisku pochodzenia pani Fanny takie zachowania jak jej , zapewne uważane są za godne damy . Trochę mi to przypomina piosenkę Panna Andzia ma wychodne, dzisiaj sama wielka dama
Pani Ferrars z uwagi na wiek i nazwijmy to porównanie rozmiarowzrostu, oraz sprawowaną w rodzinie władzę, nie musiała Edwarda wywalać osobiście kopem w cztery litery, natomiast jestem skłonna podejrzewać, że pani Fanny jako osoba młoda, energiczna ii bezapelacyjnie rządząca w swoim domu, mogła panny Steeele wytłuc czymś po głowie i osobiście wywalić za doznana obrazę i aby dać upust emocjom, takie przeniesione do strefy bogactwa porachunki na kuchennych schodach , kiedy Maryśka Frankę za kłaki wzięła, bo jej brata chciała uwieść i pieniądze chapnąć, tylko z racji sfery stójkowy nie musiał interweniować
Najgorzej, jak człowiek tyle razy czytał i oglądał wszystkie wersje, że mu się myli co gdzie było
Chciałabym zrobić powtórkę, ale to książka jesienno-zimowa, tak jak Perswazje. |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
Ostatnio zmieniony przez Tamara Pon 24 Lip, 2023 12:32, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 12:27
|
|
|
Tamara, wszystko pięknie, ale bez cytatu nie uwierzę, że Jane Austen napisała, że Fanny własnoręcznie rzuciła się z pazurami na głowę panny Steele w otoczeniu innych pań i panów z towarzystwa.
Nie pamiętam, żeby u Austen panny/panie "ze sfery" uciekały się do rękoczynów tarmosząc inne panie na salonach "za kudły". |
_________________ |
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 12:35
|
|
|
Toć to nie na salonach było, a w pieleszach domowych, przecież to było tak, że Fanny i Anna siedziały w pokoju same z robótkami, i Anna uznała że może Fanny powiedzieć prawdę, bo zdawało jej się, że Fanny tak polubiła Lucy , że na pewno nie będzie przeciwna. A nie wydaje mi się, żeby Fanny należała do osób hamujących się we własnym domu . Niemniej oczywiście wymaga to sprawdzenia |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 12:58
|
|
|
Sprawdziłam.
Tak jak myślałam: Fanny nie pobiła Lucy.
Zdarzenie opisane jest z perspektywy pani Jennings i drugi raz z ust Anny Steele. Jak wiemy, obie panie potrafią ubarwiać, bo taka ich natura , więc przypuszczalnie cała akcja nie wyglądała w połowie tak dramatycznie.
Otóż wg obu pań skończyło się na krzykach Fanny, które wywabiły Johna (czyli tak jak w serialu), Lucy "omdlała", a Anna padła na kolana i płakała. A John "wybłagał" żonę, żeby pozwoliła się pannom spakować. Fanny w histerii, posłano po doktora. Panny Steele nie zostały "wyrzucone na bruk", lecz odwiezione powozem Johna do domu, co Anna dumnie podkreśla.
Tak myślałam, że w "RiR"'95 "popłynęli" z tymi pazurami, tarmoszeniem Lucy przez Fanny. |
_________________ |
|
|
|
|
Loana
Dołączyła: 23 Lip 2007 Posty: 4036 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 15:34
|
|
|
Ja przyznam, że bardzo polubiłam Elenor i Edwarda z serialu i do tej wersji częściej wracam. Przyznaję, że wersja z 1995 ma swoje plusy i doceniam ją, ale jak mam wybierać co obejrzeć znowu to jednak uśmiech Edwarda w serialu |
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Pon 24 Lip, 2023 19:23
|
|
|
Pani Jennings relacjonuje opowieść doktora Donovana, który cucił Fanny, ale sądząc z tej opowieści czyli ostrej histerii i potwornych wrzasków Fanny, ja bym jakiegoś rękoczynu choćby w postaci wybicia po twarzy, którego świadkiem nikt nie był, bo zanim John przybiegł z dołu na górę , trochę czasu minęło, nie wykluczała
O Edwardzie JA pisze , że był najstarszym synem człowieka, który umarł bardzo bogato, więc należy z tego sformułowania wnioskować, że był to majątek dorobkowy, czyli Ferrarsowie byli nuworyszami z warstwy niższej i majątkowo i społecznie, na co dobitnie wskazuje ich zachowanie. Jak wiadomo pieniądz potrafi przykryć wiele niedostatków, o czym szeroko rozprawiała choćby panna Crawford |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 13:10
|
|
|
Tamara napisał/a: | ja bym jakiegoś rękoczynu choćby w postaci wybicia po twarzy, którego świadkiem nikt nie był, bo zanim John przybiegł z dołu na górę , trochę czasu minęło, nie wykluczała |
Hipoteza, która nie jest poparta dowodem (cytatem).
Sorry, Winnetou.
Oficjalnie nikt Lucy nie poobijał, nikt jej nie targał za włosy i nikt jej nie wykopał na ulicę. Austen nawet słowem o tym nie wspomina, więc trzymam się wersji książkowej.
Może twórcy "RiR" 1994 chcieli tą sytuacją nadać jakiś tam rys komediowy, nie takie cuda widziałyśmy w ekranizacjach powieści Austen.
P.S. Swoją drogą, chyba sobie kiedyś obejrzę ponownie "RiR" 1980. Oglądałam tylko raz, wieki temu i jedyne co pamiętam to że mnie wynudził, ale pani Dashwood i Marianna mi się podobały. |
_________________ |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 14:15
|
|
|
Obejrzałam serial i oczywiście podobał mi się, ale nadal bardziej emocjonalnie podchodzę do RiR w wersji Anga Lee i Emmy Thompson. Bardziej wczuwam się w losy bohaterów, wzruszam się podczas niektórych scen. W wersji serialowej jest lepszy Edward - zdecydowanie, choć w stosunku do książki zbyt ładny ( na początku jest informacja, że nie był szczególnie przystojny ). Nigdy nie byłam choćby w połowie tak ładna, jak Dan Stevens w tym serialu Mam też wrażenie, że od razu jest otwarty i wręcz zabawny, ale mi to nie przeszkadza, bo dzięki temu wątek jego i Eleonory jest bardziej romantyczny. Nie przepadam natomiast za aktorem grającym pułkownika Brandona. Ma coś takiego w twarzy, co mnie odrzuca ( plus zakola ). Ale to głównie kwestia moich preferencji wizualnych Lubię tutaj Willoughby'ego, bo nie muszę go w żaden sposób usprawiedliwiać. To uwodziciel, człowiek zmienny i brak mu kręgosłupa moralnego. Uważam, że aktor świetnie wpasował się wyglądem i zagrał bardzo przekonywująco. Piękna muzyka, ale w RiR Emmy też taka jest. Zdjęcia zdecydowanie lepsze w filmie. Mam wrażenie, że Emma wydobywa głębię z postaci kobiecych, a Davies wywołuje z cienia bohaterów męskich. Pozostaję jednak przy moim wyborze - film jest mi bliższy uczuciowo, zasługa to zapewne scenarzystki, ale też bardzo subtelnej reżyserii Anga Lee. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 15:26
|
|
|
Na pewno Davies wydobył z cienia mężczyzn (mówił o tym w wywiadach), Stevens i Morrissey też o tym wspominali.
Podoba mi się to w innych ekranizacjach, do których pisał scenariusze na podstawie Austen ("DiU", "Emma"), że "oddaje czas antenowy" równieś zajęciom mężczyzn (fechtunek, polowania, męskie rozmowy, jazda konna, kąpiel czy rąbanie drewna ), czego Jane Austen w swoich powieściach nie umieszczała.
Nadaje mi to pełniejszy obraz, a nie że mężczyźni tylko wchodzą do salonu albo na salę balową.
Co do zdjęć to mam odmienne zdanie (w serialu - piękne! Lubię takie klimaty), ale nie o to chodzi, żeby się tu przekonywać.
Jeden lubi brunetki, inny blondynki.
Co do Morriseya w roli Brandona to zupełnie nie zwracam uwagi na to, czy mi się podoba fizycznie czy nie (ale mam tak w przypadku aktorek i aktorów), a na to jak gra, mimikę, pracę ciałem i głosem. I bardzo pasuje mi do roli (byłego) wojskowego w wieku 35 lat z romantyczną, tragiczną przeszłością. |
_________________ |
Ostatnio zmieniony przez annmichelle Wto 25 Lip, 2023 15:31, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 15:29
|
|
|
annmichelle napisał/a: | czego Jane Austen w swoich powieściach nie umieszczała.
Nadaje mi to pełniejszy obraz, a nie że mężczyźni tylko wchodzą do salonu albo na salę balową. |
Bo za bardzo nie mogła. Dobrze, że jest to dodane w jego scenariuszach. Teraz mam w planach Emme z Romolą. Obejrzę też powtórkowo wersję z Kate. Natomiast z Gwyneth sobie odpuszczę. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 15:35
|
|
|
Admete napisał/a: |
Bo za bardzo nie mogła. |
Wiem, podaje się, że nie wiedziała (lub nie chciała"fantazjować") co robią mężczyźni "po godzinach".
Przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja, która niekoniecznie do mnie trafia. Myślę, że cenzura by jej głowy nie urwała gdyby np. w książce zamieściła scenkę otwierającą "DiU" 1995.
A chyba wyobraźni jej do tego starczało? Nikt nie wymagał, żeby przedstawiała sceny z męskiego klubu czy burdelu. |
_________________ |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 16:01
|
|
|
Myślę, że starczało jej wyobraźni, poza tym miała braci Może uważała, że tak jest lepiej? |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 16:15
|
|
|
Może to sprawa niewieściej skromności, tego, że była panną.
Panny nie mogły po prostu rozmawiać o "pewnych rzeczych" i już.
W ilu powieściach mężatki gryzą się w język przy pannach, gdy wymknie im się coś o porodach czy pożyciu małżeńskim... |
_________________ |
|
|
|
|
Admete
shadows and stars
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 57821 Skąd: Babylon 5/Gondor
|
Wysłany: Wto 25 Lip, 2023 23:07
|
|
|
W listach taka skromna już nie była. Niestety nie zachowało się wiele jej listów. |
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old."
"We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Lubię jesień.
|
|
|
|
|
Tamara
nikt nie jest doskonały...
Dołączyła: 02 Lut 2008 Posty: 20929 Skąd: zewsząd
|
Wysłany: Śro 26 Lip, 2023 07:30
|
|
|
annmichelle napisał/a: | podaje się, że nie wiedziała (lub nie chciała"fantazjować") co robią mężczyźni "po godzinach". |
Wychowując się na wsi i mając kilku braci nie wiedziała z pewnością
annmichelle napisał/a: | Hipoteza, która nie jest poparta dowodem (cytatem). |
Ależ oczywiście, że to tylko moja hipoteza na temat możliwego domniemanego przebiegu zdarzeń, mnie po prostu pasuje do osoby pani Fanny, córki parweniusza wzbogaconego w pierwszym pokoleniu, nie mającej wykształcenia ani ogłady , żeby w momencie silnych emocji spowodowanych urażona ambicja nerwy jej puściły i wyszło z niej nieokrzesane babsko aczkolwiek też trzeba to rozważyć kwestię brytyjskiej obyczajowości i temperamentu, albowiem to , co byłoby prawie pewne u nas, może wcale nie być oczywiste tam. |
_________________ "Mogę nie żyć wcale - ale żyć źle nie zmusi mnie żadna konieczność " - Bujwidowa |
|
|
|
|
annmichelle
Dołączyła: 01 Maj 2007 Posty: 3941 Skąd: z daleka
|
Wysłany: Śro 26 Lip, 2023 08:47
|
|
|
Tamara napisał/a: | annmichelle napisał/a: | podaje się, że nie wiedziała (lub nie chciała"fantazjować") co robią mężczyźni "po godzinach". |
Wychowując się na wsi i mając kilku braci nie wiedziała z pewnością |
Dlatego jestem w stanie zrozumieć dlaczego nie umieszczała z przyczyn obyczajowych, poznawczych jakiś scenek z burdeli, męskich klubów czy pijackich hulanek "w męskim gronie" , ale nie trafia do mnie częsty argument, że nie przedstawiała mężczyzn przy normalnych zajęciach (np. tych, które podałam), bo nie znała ich z autopsji.
Taaaa, bo to trzeba ustrzelić osobiście jelenia czy bażanta, żeby napisać krótką scenkę rozmowy dwóch panów podczas polowania.
Idąc tym tokiem rozumowania to Agatha Christie powinna być masową morderczynią albo przynajmniej walczyć na wojnie i zabić X ludzi, żeby móc pisać kryminały. |
_________________ |
|
|
|
|
RaczejRozwazna
Dołączył: 17 Paź 2007 Posty: 5073 Skąd: zza drzewa
|
Wysłany: Śro 26 Lip, 2023 08:55
|
|
|
Bardzo lubię serial z 2008 poza Brandonem. I nie chodzi o aktora i tego jak wygląda ale o to, że jest w nim coś niepokojącego. Podczas oglądania miałam wrażenie, że on Mariannę oswaja tak jak się oswaja zwierzę - poskramiajac je. Elinor i Edwarda z tej wersji kocham.
Zresztą ciekawe, jak bym odebrała serial dziś, może zrobię powtórkę. |
_________________ ...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/ |
|
|
|
|
Loana
Dołączyła: 23 Lip 2007 Posty: 4036 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 26 Lip, 2023 09:33
|
|
|
RaczejRozwazna napisał/a: | Bardzo lubię serial z 2008 poza Brandonem. I nie chodzi o aktora i tego jak wygląda ale o to, że jest w nim coś niepokojącego. Podczas oglądania miałam wrażenie, że on Mariannę oswaja tak jak się oswaja zwierzę - poskramiajac je. Elinor i Edwarda z tej wersji kocham.
Zresztą ciekawe, jak bym odebrała serial dziś, może zrobię powtórkę. |
O, ciekawe podejście. W sumie ja nie jestem fanką żadnego Brandona, bo nie przepadam za Marianne i mi jej absztyfikanci nie wpadają jakoś w oko. Brandona lubiłam w powieści za to, że był miły dla Elinor
Obejrzyj jeszcze raz, ja sobie w zeszłym roku odświeżałam serial i fajny był |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. | Forum dostępne było także z domeny spdam.info Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.
|