To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Z Południa na Północ
Jane Austen, Elizabeth Gaskell, siostry Brontë - forum poświęcone ich twórczości, ekranizacji ich prozy i nie tylko.

Literatura - Proza i poezja - Książki naszego dzieciństwa

ita - Pon 20 Kwi, 2020 20:01

Admete napisał/a:
Poza tym lubiłam Moniki Warneńskiej Dziewczynę z wyspy słońca. Tam było trochę o archeologii i o Inkach :) A poza tym tajemnica rodzinna z przeszłości

Och, czytałam i też lubiłam!! Od razu mi się przypomniało "Małgorzata, gdzie Twój tata?!" :-D

Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 20:03

Admete napisał/a:
A znacie książki Hellingera o wynalazkach i historiach ich powstania? Mister Hopkins na tropach sensacji i Mister Hopkins wnuk Sherlocka:

https://zacofany-w-lekturze.pl/2015/03/o-pozytkach-z-podrozy-w-czasie-j-j-herlinger-mister-hopkins-wnuk-sherlocka.html

Była jeszcze jedna książka tego autora - Niezwykłe perypetie odkryć i wynalazków.

Ja kojarzę jeszcze "Historie niewiarygodne" - o różnych niewyjaśnionych wydarzeniach, np. zniknięciu załogi "Mary Celeste". Bardzo lubiłam Herlingera, aż miałabym ochotę do niego zajrzeć i zweryfikować wspomnienia.

Dzięki za przypomnienie o Hodży Nasreddinie :-D
Przypomniało mi się, że podrośniętym dziecięciem będąc czytałam też "Baśnie z tysiąca i jednej nocy", wersję niekoniecznie ocenzurowaną :-P
Czytało się u nas Andersena, ale najbardziej lubiłam "Baśnie węgierskie".

Z takich książek dziecięcych z początku podstawówki pamiętam na pewno "O chłopcu, który szukał domu". W tym samym czasie lub nieco wcześniej czytałam/oglądałam wydawane jakoś wtedy "Relaxy" (te, które brat kupił, potem tak samo podbierałam mu jego "Fantastyki"), "Wielki atlas zwierząt" Stanka (wydanie chyba z 1978 roku, moim zdaniem zapoznawałam się z nim od zerówki). Ale czytać to się uczyłam chyba na komiksach o Tytusie, Romku i A'tomku :-P
Później byli zaczytywani do imentu "Trzej muszkieterowie" (i kontynuacje, zresztą inne książki Dumasa też, acz bardziej jednorazowo), "Moja lwica Elza" i "Opowieści o zwierzętach" Durrella, a, i jeszcze "Na tropie nieznanych zwierząt" Heuvelmansa.
Z młodzieżówek na pewno Niziurski, Ożogowska, Bahdaj, Nienacki, Musierowicz odkryłam jakoś później. A, jeszcze Arthura Conan Doyle'a czytywałam z radością. I sporo Fiedlera, podróżnicze, o zwierzakach z naciskiem na koty, trochę popularnonaukowych. Przygodowo-historyczne również oczywiście (bardzo sympatycznie wspominam "Jadwigę i Jagienkę" plus wspomniane już wcześniej 'Godzinę pąsowej róży"). Maya czytałam, ale nijak nie uważam go za książki dzieciństwa, a np. Wernica i Okonia ("Tecumseh") jak najbardziej.
"Czarnoksiężnika ze Szmaragdowego Grodu" czytałam chyba tylko raz, głowy nie dam, czy to nie było jakoś w stanie wojennym :mysle: Pamiętam zwały śniegu na podwórku.
Czytałam też Przymanowskiego, ale to jakoś w połowie podstawówki, w tym samym czasie chyba łyknęłam "Potop" i "Ogniem i mieczem", chyba na jakimś zwolnieniu.
"Przyłbice i kaptury" czytałam po ekranizacji, czyli jakoś w połowie lat osiemdziesiątych.
LOTR upolowałam dopiero na poczatku liceum, wcześniej dorwałam "Silmarillion".

BTW czy macie jakieś skojarzenia czy wspomnienia "sklejone" jakby z daną książką, takie, które od razu się nasuwają? U mnie to czasem było konkretnie jedzonko, bo zdarzało mi się czytać przy jedzeniu :ops1:

Irytuje mnie też, kiedy nie mogę sobie przypomnieć jakiejś książki z dzieciństwa, tj. tytułu.
Pamiętam np., że czytałam książkę z biblioteki (zabraną wśród kilku pożyczonych przed Wielkanocą), taką raczej fabularyzowaną, a nie czysta beletrystykę, o dziewczynie, która przetrwała na bezludnej wyspie chyba kilkanaście lat. Całe jej plemię zostało ewakuowane, zostali na wyspie (przypadkiem) tylko ona i jej brat, ale brat zginął (mam wrażenie, że zabiły go jakieś dzikie psy) i została tylko ona.
Zabijcie, nie wiem, co to było :mysle:

ita - Pon 20 Kwi, 2020 20:09

Aragonte, niestety, nie kojarzę książki.
Jeszcze sobie przypomniałam Tajemnica Abigél , przeczytaną po obejrzeniu filmu.

Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 20:11

ita napisał/a:
Jeszcze sobie przypomniałam Tajemnica Abigél , przeczytaną po obejrzeniu filmu.

Bardzo mi się podobała, ale książkę to chyba jakoś sporo później dorwałam w bibliotece.

praedzio - Pon 20 Kwi, 2020 20:15

O, przypomniałam sobie jeszcze jedną książkę, która wywarła na mnie ogromne wrażenie: "Za Złotą Bramą" Heleny Bechlerowej - z przepięknymi ilustracjami J.M. Szancera. :serce2:
Admete - Pon 20 Kwi, 2020 20:19

ita napisał/a:
Och, czytałam i też lubiłam!! Od razu mi się przypomniało "Małgorzata, gdzie Twój tata?!"


Do tej pory mam ją na półce, nigdy się nie pozbyłam.

Aragonte napisał/a:
Ja kojarzę jeszcze "Historie niewiarygodne" - o różnych niewyjaśnionych wydarzeniach, np. zniknięciu załogi "Mary Celeste". Bardzo lubiłam Herlingera, aż miałabym ochotę do niego zajrzeć i zweryfikować wspomnienia.


Też czytałam - mam jedną z jego książek zostawioną na pamiątkę.

Aragonte napisał/a:
BTW czy macie jakieś skojarzenia czy wspomnienia "sklejone" jakby z daną książką, takie, które od razu się nasuwają? U mnie to czasem było konkretnie jedzonko, bo zdarzało mi się czytać przy jedzeniu


Jak Barbarella przytoczyła książki Kosidowskiego, to od razu sobie przypomniałam, jaką zgrozą napełnił mnie opis zbiorowego pochówku dawnego władcy, ten fragment o służącej, która spóźniła się na pogrzeb. Pamiętam też napięcie z jakim czytałam Milczenie owiec w mroczny, listopadowy wieczór ;) Jak widzicie zawsze miałam ponure inklinacje ;)
Silna grupa ze śmietnika i Piórko Finista jasnego cud sokoła kojarzą mi się z czytaniem ich młodszemu bratu. Nie lubił czytać, ale lubił słuchać i mnie dręczył. W ogóle ciągle się z nim bawiłam, do tej pory to pamięta. O WP już opowiadałam kiedyś, że pożyczyłam od koleżanki pierwszą część, ale niestety nie miała pozostałych. A potem nagle wydali Tolkiena i posłałam wieczorem starszego brata do księgarni, żeby mi kupił. A wcześniej wyprosiłam pieniądze u rodziców.

Tamara - Pon 20 Kwi, 2020 20:29

Ooo , Edith Nesbit - Pięcioro dzieci i coś, Feniks i dywan, i Historia amuletu - bardzo je lubiłam , Historię chyba jeszcze mam .
Trzej muszkieterowie - oczywiście, potem 20 lat później i Wicehrabia de Bragelonne , które już mi się wcale nie podobały .

Co do wspomnień związanych z konkretną książką - można tak powiedzieć , bo niektóre książki z upodobaniem czytywałam wyłącznie podczas choroby i leżenia w łóżku , to były takie stałe lektury chorobowe :lol:
I "Na tropie nieznanych zwierząt" też , jedna z ulubionych lektur. Była też druga książka z tej samej kategorii, tak samo gruba i wspaniałą, "Śladami Noego" Herberta Wendta . No i Danikena "Wspomnienia z przyszłości" :mrgreen: , Cerama "Bogowie, groby i uczeni" , "Gdy słońce było bogiem" nie pamiętam już kogo.
I "Paziowie króla Zygmunta" , jedna z ulubionych .

Admete - Pon 20 Kwi, 2020 20:33

Tamara napisał/a:
"Gdy słońce było bogiem" nie pamiętam już kogo


Kosidowskiego. Cerama tez czytałam, a jakże. Nadal mam na półce. Natomiast nie czytałam prawie nic o zwierzętach. Paziów króla Zygmunta miło wspominam. Ta książka kojarzy mi się z latem i czytaniem na kocu przed blokiem. Tak samo czytałam potem Trylogię.

Tamara - Pon 20 Kwi, 2020 20:39

O właśnie, Kosidowski . Sks :zalamka: :zawstydzona2: o zwierzętach czytałam bardzo dużo , tak jak podróżniczych .
annmichelle - Pon 20 Kwi, 2020 21:31

U mnie raczej standardowo. :-)
Najpierw Muminki, Kubuś Puchatek, Dzieci z Bulerbyn, Puch kot nad koty, itp.
Później Ożogowska, Nienacki, Bahdaj, Niziurski, Jurgielewiczowa, Siesicka, L.M. Montgomery i tak w wieku 10-13 lat przeczytałam WSZYSTKIE wydane po polsku książki Dumas ojca. :-)
Jak baśnie to wielokrotnie Andersena i mity Greków i Rzymian. :-P
Resztę baśni czytałam raczej jednorazowo i już ciężko mi sobie przypomnieć tytuły. :-|

Szafran - Pon 20 Kwi, 2020 22:30

Zapomniałam napisać, że Niziurski, Nienacki, Bahdaj, Ożgowska też w kółko czytani.
I Maria Kruger - Karolcie przede wszystkim:D

A od Maya wolałam Londona i Curwooda - te wszystkie powieści z bezkresem śniegu, psimi zaprzęgami i zdobywcami dalekiej północy:D Miłość do scenerii czysto literacka. Wiele razy sobie wyobrażałam, że jestem takim zdobywcą północy, biwakujemy na pustkowiu wokół ognia, coraz bliżej podchodzą wygłodniałe wilki, a my z braku żywności i czegoś, na co można zapolować, jemy pocięte na paski mokasyny - czyli skórę, tak długo gotowaną, by zmiękła. Takie motywy były w tych książkach:D Ale na pierwszym planie były zwierzęta. Teraz podejrzewam już bym miała kłopot z tymi książkami, bo tam część zwierzątek to fajna - tj. twoje pieski, a reszta to do upolowania i sprzedania skór. Brrr.

Muszkieterowie oczywiście we wszystkie strony, ale najepierw widziałam filmy:D

Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 22:44

annmichelle napisał/a:
przeczytałam WSZYSTKIE wydane po polsku książki Dumas ojca. :-)

Ja tylko te dostępne w bibliotece, chociaż w sumie to "W 20 lat później" i kolejny tom wykombinowałam z kieleckiej biblioteki pedagogicznej, bodajże na konto siostry czy mamy. Pożyczałam to potem co jakiś czas, dopóki mi faza na jednego z bohaterów nie przeszła :wink: Teraz to pewnie pisałabym fanfiki :-P

annmichelle napisał/a:
Jak baśnie to wielokrotnie Andersena i mity Greków i Rzymian.

O, mitologia grecka, jak mogłam zapomnieć :mrgreen: Byłam fanką Hermesa.
Ale z różnych mitologii to najwięcej razy czytałam "Mitologię Celtów" Gąsowskiego, tylko że to już późniejsze czasy, a nie dzieciństwo.

Szafran, właśnie chciałam dopisać od listy Curwooda :) Londona też, ale przede wszystkim za "Bellewa Zawieruchę", którego lubię do tej pory.
A próbowałaś wyprodukować pemmikan? :mrgreen: Bo ja chyba kombinowałam już z przepisem, tj. przynajmniej wczytywałam się uważnie. I korciło mnie, żeby sobie zrobić rakiety śnieżne, zimy wtedy były jeszcze prawdziwe :mrgreen:

Verne oczywiście też, zapomniałam go wpisać. Ale z jego książek mam zachowane z dzieciństwa tylko "Dwa lata wakacji".

Na pewno o czymś jeszcze sobie przypomnę :wink:

Aha, w najmniejszym stopniu czytałam klasyczne współczesne powieści dla dziewcząt i niewiele znam, wybierałam przygodówki lub w coś historycznej otoczce, no i opowieści o zwierzakach. oczywiście.

Pamiętam jeszcze zbiór baśni, który ni czorta nie pamiętam, jak się nazywał - chyba były tam też chińskie, ale nie tylko, zostało mi wspomnienie o ichnim ludwisarzu i jego córce- z tragicznym finałem.


Edit: dorzucam Pagaczewskiego :-D Kto czytał i pamięta?

Szafran - Pon 20 Kwi, 2020 23:04

Powieści dziewczęce czytałam, bo mama mi kupowała, ale zwykle ich nie lubiłam. Nie znosiłam Musierowicz, w której zaczytywały się koleżanki. Ja też czytałam, ale nie znosiłam bohaterek i ich uczuciowych perypetii. Nie lubiłam też specjalnie Ani z Zielonego. W dalszych tomach serii nie mogłam uwierzyć, jak dziewczyna z taką wyobraźnią i pasją życia może się zmienić w taką nudną i nijaką matronę. Ale podobał mi się taki późniejszy tom o jej dzieciach, "Rilla ze Złotego Brzegu" - bo tam się zadurzyłam w bohaterze, co był bardzo wrażliwy i zginął był na wojnie. Morze łez wylałam.

Aragonte, dania nie próbowałam robić, już nie bardzo nawet pamiętam, co to było. Ale chciałam zrobić rakiety śnieżne z tenisowych ojca. Na szczęście nie zrobiłam, bo raczej źle by się to dla nich skończyło;).

Edit. Sprawdziłam. Ach, suszone mięso. Tak, zastanawiałam się, jak to może smakować. A po latach spróbowałam, amerykańskiego beef jerky:D

Agn - Pon 20 Kwi, 2020 23:27

Ja czytywalam tzw. "powiesci dla panienek". Lubilam je, mialy spora doze niewinnosci, a swiat w nich byl poukladany.
Wiec milo wspominam "Szkole narzeczonych", "Tajemniczego opiekuna", Musierowicz...
Chyba zawsze mialam ciagoty do starych ksiazek. Ale w zasadzie czytalam rozne rzeczy. Biblioteke regularnie odwiedzalam, odkrylam w niej cala serie mlodziezowych kryminalow z mordujacymi sie amerykanskimi nastolatkami. Dzis nie pamietam ani jednego tytulu z serii, ale tez milo wspominam.

Strasznie pozno odkrylam fantastyke. Podobaly mi sie lektury typu "Karolcia", gdzie byly elementy magiczne, ale dopiero jako nastolatka przeczytalam Tolkiena... I zaczelo sie. :mrgreen:

Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 23:44

Szafran, Walter to był, poeta i pacyfista. "Rilla" ma swój urok, pozostałe z tych późnych "Ań" są pisane trochę, ekhm, na odwal, bo LMM przecież nie cierpiała tej serii.
Ale właśnie, o "Ani" zapomniałam, a lubiłam ją.

"Tomki" też czytywałam - skleroza...

Agn napisał/a:
Ja czytywalam tzw. "powiesci dla panienek".

Z powieści dla panienek podobała mi się "Panienka z okienka" :mrgreen:
Tolkiena dorwałam dopiero na przełomie podstawówki i liceum - na prowincji nie było :(

A kto pamięta "Najdłuższą podróż" z "Relaxu"? Ja wtedy odkryłam dinozaury i byłam zachwycona :mrgreen: :mrgreen:

Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 23:56

Ha, udało się! Pogooglałam trochę (przeświadczona, że moja zapomniana książka z dzieciństwa oparta była na prawdziwej historii) i znalazłam najpierw to:
https://gadzetomania.pl/2915,wspolczesni-robinsonowie-niesamowite-historie-rozbitkow-ktorym-udalo-sie-przezyc
A potem już samą książkę:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/66242/wyspa-blekitnych-delfinow
Bohaterka tej historii przeżyła sama na wyspie... 18 lat.

Edit: zagadka niepokojącej mnie chińskiej baśni też rozwiązana :mrgreen: To "Serce dzwonu", jest w zbiorze baśni z całego świata "Dar rzeki Fly" Marii Kruger.

Szafran - Wto 21 Kwi, 2020 03:19

Tak, Walter. W pamiętniku, co jest u mamy w szafie, zachowały się jakieś moje o Walterze wynurzenia:D Swoją drogą, pamiętam o błędzie w tamtej książce translatorskim, który sobie uświadomiłam o latach. Pojawia się tam motyw Srokatego Kobziarza - który koniec końców wzywa za sobą bohatera. Brzmiało mi to tak niezwykle tajemniczo:D
W oryginale to pied piper - a więc wędrowny grajek, szczurołap z Hamelin. Nie kobza, a fujarka. I jeśli o inny instrument chodzi, to o dudy raczej, które też fujarki mają:).
No ale takie to były czasy, że nie było jak takich kulturowych kontekstów sprawdzić. Ciągle z dziewczynami z redakcji wzdychamy, że przed internetem, jak w ogóle można było redagować/tłumaczyć:D

Choć nie znosiłam Ani, bardzo lubiłam trzyksiązkową serię o Emilce - Emilka ze Srebrnego Nowiu, Emilka dojrzewa, Emilka na falach życia. Miałam pierwszy tom, resztę dorwałam w bibliotece. Ten pierwszy tom mi się rozsypał. Potem kupiłam sobie całą serię w nowszych wydaniach i choć wydawnictwo to samo (NK) było już nowe tłumaczenie, takie nowocześniejsze. A tym starym znałam brzmienie każdego zdania i byłam do nich przywiązana. To nowe okropnie mi się nie podobało i potem je chyba odsprzedałam w antykwariacie - nie mogłam go ostatnio znaleźć u mamy. Właśnie zlokalizowałam na Allegro wydanie, które lubiłam i kusi, bo tanio;). Emilkę wolałam od Ani, bo tam bohaterka pisała prozę - a ja długie lata miałam ciągoty prozatorskie, w dorosłości mi to dopiero w publicystykę przeszło;). I na jej rozwoju i drodze pisarskiej książki są skoncentrowane. Wątek romantyczny znajduje rozwiązanie sporo później, gdy bohaterka jest już jak na swoje czasy w wieku staropanieńskim:).

Teraz wygrzebałam sobie na półce "Błękitny zamek" z przepiękną rysowaną okładką Krystyny Michałowskiej. O tą. Od dawna mam ochotę na powtórkę. A że się obudziłam i nie mogę zasnąć, chyba zrobię to już i teraz:D


Admete - Wto 21 Kwi, 2020 07:33

Szafran napisał/a:
A od Maya wolałam Londona i Curwooda


Tez czytałam. U mnie to szło hurtowo ;) Pagaczewski - profesor Gąbka :) Lubiłam. Natomaist Emilka mnie nudziła, książki dla dziewczyn zasadniczo też - poza wyjątkami.

Tamara - Wto 21 Kwi, 2020 07:38

Szafran napisał/a:
A od Maya wolałam Londona i Curwooda - te wszystkie powieści z bezkresem śniegu, psimi zaprzęgami i zdobywcami dalekiej północy:D Miłość do scenerii czysto literacka. Wiele razy sobie wyobrażałam, że jestem takim zdobywcą północy, biwakujemy na pustkowiu wokół ognia, coraz bliżej podchodzą wygłodniałe wilki, a my z braku żywności i czegoś, na co można zapolować, jemy pocięte na paski mokasyny - czyli skórę, tak długo gotowaną, by zmiękła. Takie motywy były w tych książkach:D Ale na pierwszym planie były zwierzęta. Teraz podejrzewam już bym miała kłopot z tymi książkami, bo tam część zwierzątek to fajna - tj. twoje pieski, a reszta to do upolowania i sprzedania skór. Brrr.

Ooo właśnie, Curwood i jego północna trylogia o łowcach wszystkiego , i London :mrgreen: dzis bym ich nie zniosła z powodu okrucieństwa wobec zwierząt , a Londona poza Bellewem Zawieruchą jakoś nie polubiłam, Martin Eden mnie wkurzył bo uznałam że jest idiotą :lol:

Dar rzeki Fly był lekturą świetlicową u mnie w podstawówce, i był bardzo rozchwytywany, trudno się było dorwać .

Dorzucam jeszcze Wakacje z duchami Bahdaja i Gomulickiego Wspomnienia niebieskiego mundurka i Cudną mieszczkę . Panienka z okienka mnie nie zachwyciła - widać od początku nie uznawałam komedii pomyłek, które w sumie łatwo wyjaśnić, ale bohaterowie tego nie robią z nieznanych przyczyn.
Tajemniczy opiekun - jedna z ulubionych . Błękitny zamek też mi się podobał, ale nie na tyle, żeby wracać .
Za to miałam fazę na Jeźdźca bez głowy Maine Reida :lol:
I bardzo lubiłam opowieści o diabłach - "Żywoty diabłów polskich" i "Z piekła rodem".
Verne tez oczywiście po drodze był .
A na fali Trzech muszkieterów jeszcze Kapitan Fracasse Gaultiera .

annmichelle - Wto 21 Kwi, 2020 07:40

Szafran napisał/a:
bardzo lubiłam trzyksiązkową serię o Emilce

Przebij piątkę. :wink:
Emilka była mi bliższa duchowo i pod względem charakteru niż Ania, którą jednak też lubiłam.
No tak - Walter.... :cry2:

Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie". :-)

Musierowicz jako dziecko i natolatka nie rzeczytałam żadnej książki, dopiero pewnie pod koniec liceum przeczytałam "Idę sierpniową", bo ileś lat wcześniej widziałam film.

Tamara - a właśnie "Kapitan Fracasse". :-)

Bahdaja lubiłam za (wakacyjne) przygodówki z zagadką detektewistyczną. Swietnie się je czytało!

No, a Samochodziki to wiadomo, choć późniejsze tomy napisane przez Nienackiego były słabsze niż pierwsze.

Admete - Wto 21 Kwi, 2020 07:41

Tamara napisał/a:
Za to miałam fazę na Jeźdźca bez głowy Maine Reida


Czytałam. Mieliśmy takie zeszytowe serie - kowboje, Indianie te sprawy ;) Brat zbierał, to i ja czytałam. Ciekawe, czy czytałabym coś innego, gdybym miała starsza siostrę.

annmichelle napisał/a:
Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie".


Nie znosiłam ;)

annmichelle - Wto 21 Kwi, 2020 07:45

Admete napisał/a:

annmichelle napisał/a:
Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie".


Nie znosiłam ;)


Łamiesz mi moje (nastoletnie) serce. :lol: :mrgreen: :-P

Tamara - Wto 21 Kwi, 2020 07:46

Emilki nie czytałam w ogóle, a Musierowicz odkryłam dopiero po 18 urodzinach , zresztą wtedy seria liczyła całe 3 tomy :lol: Szóstą klepkę zaproponowała mi pani w bibliotece szpitalnej , kiedy leżałam jako świeżo upieczona osiemnastolatka, no i poszło :mrgreen: pamiętam jak Kwiat kalafiora ukazywał się we fragmentach w Płomyku jeszcze przed wydaniem ksiązkowym . Ech , dinozaury wtedy po ulicach biegały :thud:
Admete - Wto 21 Kwi, 2020 07:46

Nudziły mnie rozterki uczuciowe bohaterek. I te książki mnie przygnębiały.
Aragonte - Wto 21 Kwi, 2020 09:10

Admete napisał/a:
annmichelle napisał/a:
Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie".


Nie znosiłam ;)

Nie czytałam :wink:
Chyba już wtedy czułam się wśród koleżanek trochę jak dziwoląg.

Musierowicz czytałam później, ale przede wszystkim z uwagi na humor.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group