Literatura - Proza i poezja - Książki naszego dzieciństwa
ita - Pon 20 Kwi, 2020 20:01
Admete napisał/a: | Poza tym lubiłam Moniki Warneńskiej Dziewczynę z wyspy słońca. Tam było trochę o archeologii i o Inkach A poza tym tajemnica rodzinna z przeszłości |
Och, czytałam i też lubiłam!! Od razu mi się przypomniało "Małgorzata, gdzie Twój tata?!"
Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 20:03
Ja kojarzę jeszcze "Historie niewiarygodne" - o różnych niewyjaśnionych wydarzeniach, np. zniknięciu załogi "Mary Celeste". Bardzo lubiłam Herlingera, aż miałabym ochotę do niego zajrzeć i zweryfikować wspomnienia.
Dzięki za przypomnienie o Hodży Nasreddinie
Przypomniało mi się, że podrośniętym dziecięciem będąc czytałam też "Baśnie z tysiąca i jednej nocy", wersję niekoniecznie ocenzurowaną
Czytało się u nas Andersena, ale najbardziej lubiłam "Baśnie węgierskie".
Z takich książek dziecięcych z początku podstawówki pamiętam na pewno "O chłopcu, który szukał domu". W tym samym czasie lub nieco wcześniej czytałam/oglądałam wydawane jakoś wtedy "Relaxy" (te, które brat kupił, potem tak samo podbierałam mu jego "Fantastyki"), "Wielki atlas zwierząt" Stanka (wydanie chyba z 1978 roku, moim zdaniem zapoznawałam się z nim od zerówki). Ale czytać to się uczyłam chyba na komiksach o Tytusie, Romku i A'tomku
Później byli zaczytywani do imentu "Trzej muszkieterowie" (i kontynuacje, zresztą inne książki Dumasa też, acz bardziej jednorazowo), "Moja lwica Elza" i "Opowieści o zwierzętach" Durrella, a, i jeszcze "Na tropie nieznanych zwierząt" Heuvelmansa.
Z młodzieżówek na pewno Niziurski, Ożogowska, Bahdaj, Nienacki, Musierowicz odkryłam jakoś później. A, jeszcze Arthura Conan Doyle'a czytywałam z radością. I sporo Fiedlera, podróżnicze, o zwierzakach z naciskiem na koty, trochę popularnonaukowych. Przygodowo-historyczne również oczywiście (bardzo sympatycznie wspominam "Jadwigę i Jagienkę" plus wspomniane już wcześniej 'Godzinę pąsowej róży"). Maya czytałam, ale nijak nie uważam go za książki dzieciństwa, a np. Wernica i Okonia ("Tecumseh") jak najbardziej.
"Czarnoksiężnika ze Szmaragdowego Grodu" czytałam chyba tylko raz, głowy nie dam, czy to nie było jakoś w stanie wojennym Pamiętam zwały śniegu na podwórku.
Czytałam też Przymanowskiego, ale to jakoś w połowie podstawówki, w tym samym czasie chyba łyknęłam "Potop" i "Ogniem i mieczem", chyba na jakimś zwolnieniu.
"Przyłbice i kaptury" czytałam po ekranizacji, czyli jakoś w połowie lat osiemdziesiątych.
LOTR upolowałam dopiero na poczatku liceum, wcześniej dorwałam "Silmarillion".
BTW czy macie jakieś skojarzenia czy wspomnienia "sklejone" jakby z daną książką, takie, które od razu się nasuwają? U mnie to czasem było konkretnie jedzonko, bo zdarzało mi się czytać przy jedzeniu
Irytuje mnie też, kiedy nie mogę sobie przypomnieć jakiejś książki z dzieciństwa, tj. tytułu.
Pamiętam np., że czytałam książkę z biblioteki (zabraną wśród kilku pożyczonych przed Wielkanocą), taką raczej fabularyzowaną, a nie czysta beletrystykę, o dziewczynie, która przetrwała na bezludnej wyspie chyba kilkanaście lat. Całe jej plemię zostało ewakuowane, zostali na wyspie (przypadkiem) tylko ona i jej brat, ale brat zginął (mam wrażenie, że zabiły go jakieś dzikie psy) i została tylko ona.
Zabijcie, nie wiem, co to było
ita - Pon 20 Kwi, 2020 20:09
Aragonte, niestety, nie kojarzę książki.
Jeszcze sobie przypomniałam Tajemnica Abigél , przeczytaną po obejrzeniu filmu.
Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 20:11
ita napisał/a: | Jeszcze sobie przypomniałam Tajemnica Abigél , przeczytaną po obejrzeniu filmu. |
Bardzo mi się podobała, ale książkę to chyba jakoś sporo później dorwałam w bibliotece.
praedzio - Pon 20 Kwi, 2020 20:15
O, przypomniałam sobie jeszcze jedną książkę, która wywarła na mnie ogromne wrażenie: "Za Złotą Bramą" Heleny Bechlerowej - z przepięknymi ilustracjami J.M. Szancera.
Admete - Pon 20 Kwi, 2020 20:19
ita napisał/a: | Och, czytałam i też lubiłam!! Od razu mi się przypomniało "Małgorzata, gdzie Twój tata?!" |
Do tej pory mam ją na półce, nigdy się nie pozbyłam.
Aragonte napisał/a: | Ja kojarzę jeszcze "Historie niewiarygodne" - o różnych niewyjaśnionych wydarzeniach, np. zniknięciu załogi "Mary Celeste". Bardzo lubiłam Herlingera, aż miałabym ochotę do niego zajrzeć i zweryfikować wspomnienia. |
Też czytałam - mam jedną z jego książek zostawioną na pamiątkę.
Aragonte napisał/a: | BTW czy macie jakieś skojarzenia czy wspomnienia "sklejone" jakby z daną książką, takie, które od razu się nasuwają? U mnie to czasem było konkretnie jedzonko, bo zdarzało mi się czytać przy jedzeniu
|
Jak Barbarella przytoczyła książki Kosidowskiego, to od razu sobie przypomniałam, jaką zgrozą napełnił mnie opis zbiorowego pochówku dawnego władcy, ten fragment o służącej, która spóźniła się na pogrzeb. Pamiętam też napięcie z jakim czytałam Milczenie owiec w mroczny, listopadowy wieczór Jak widzicie zawsze miałam ponure inklinacje
Silna grupa ze śmietnika i Piórko Finista jasnego cud sokoła kojarzą mi się z czytaniem ich młodszemu bratu. Nie lubił czytać, ale lubił słuchać i mnie dręczył. W ogóle ciągle się z nim bawiłam, do tej pory to pamięta. O WP już opowiadałam kiedyś, że pożyczyłam od koleżanki pierwszą część, ale niestety nie miała pozostałych. A potem nagle wydali Tolkiena i posłałam wieczorem starszego brata do księgarni, żeby mi kupił. A wcześniej wyprosiłam pieniądze u rodziców.
Tamara - Pon 20 Kwi, 2020 20:29
Ooo , Edith Nesbit - Pięcioro dzieci i coś, Feniks i dywan, i Historia amuletu - bardzo je lubiłam , Historię chyba jeszcze mam .
Trzej muszkieterowie - oczywiście, potem 20 lat później i Wicehrabia de Bragelonne , które już mi się wcale nie podobały .
Co do wspomnień związanych z konkretną książką - można tak powiedzieć , bo niektóre książki z upodobaniem czytywałam wyłącznie podczas choroby i leżenia w łóżku , to były takie stałe lektury chorobowe
I "Na tropie nieznanych zwierząt" też , jedna z ulubionych lektur. Była też druga książka z tej samej kategorii, tak samo gruba i wspaniałą, "Śladami Noego" Herberta Wendta . No i Danikena "Wspomnienia z przyszłości" , Cerama "Bogowie, groby i uczeni" , "Gdy słońce było bogiem" nie pamiętam już kogo.
I "Paziowie króla Zygmunta" , jedna z ulubionych .
Admete - Pon 20 Kwi, 2020 20:33
Tamara napisał/a: | "Gdy słońce było bogiem" nie pamiętam już kogo |
Kosidowskiego. Cerama tez czytałam, a jakże. Nadal mam na półce. Natomiast nie czytałam prawie nic o zwierzętach. Paziów króla Zygmunta miło wspominam. Ta książka kojarzy mi się z latem i czytaniem na kocu przed blokiem. Tak samo czytałam potem Trylogię.
Tamara - Pon 20 Kwi, 2020 20:39
O właśnie, Kosidowski . Sks o zwierzętach czytałam bardzo dużo , tak jak podróżniczych .
annmichelle - Pon 20 Kwi, 2020 21:31
U mnie raczej standardowo.
Najpierw Muminki, Kubuś Puchatek, Dzieci z Bulerbyn, Puch kot nad koty, itp.
Później Ożogowska, Nienacki, Bahdaj, Niziurski, Jurgielewiczowa, Siesicka, L.M. Montgomery i tak w wieku 10-13 lat przeczytałam WSZYSTKIE wydane po polsku książki Dumas ojca.
Jak baśnie to wielokrotnie Andersena i mity Greków i Rzymian.
Resztę baśni czytałam raczej jednorazowo i już ciężko mi sobie przypomnieć tytuły.
Szafran - Pon 20 Kwi, 2020 22:30
Zapomniałam napisać, że Niziurski, Nienacki, Bahdaj, Ożgowska też w kółko czytani.
I Maria Kruger - Karolcie przede wszystkim:D
A od Maya wolałam Londona i Curwooda - te wszystkie powieści z bezkresem śniegu, psimi zaprzęgami i zdobywcami dalekiej północy:D Miłość do scenerii czysto literacka. Wiele razy sobie wyobrażałam, że jestem takim zdobywcą północy, biwakujemy na pustkowiu wokół ognia, coraz bliżej podchodzą wygłodniałe wilki, a my z braku żywności i czegoś, na co można zapolować, jemy pocięte na paski mokasyny - czyli skórę, tak długo gotowaną, by zmiękła. Takie motywy były w tych książkach:D Ale na pierwszym planie były zwierzęta. Teraz podejrzewam już bym miała kłopot z tymi książkami, bo tam część zwierzątek to fajna - tj. twoje pieski, a reszta to do upolowania i sprzedania skór. Brrr.
Muszkieterowie oczywiście we wszystkie strony, ale najepierw widziałam filmy:D
Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 22:44
annmichelle napisał/a: | przeczytałam WSZYSTKIE wydane po polsku książki Dumas ojca. |
Ja tylko te dostępne w bibliotece, chociaż w sumie to "W 20 lat później" i kolejny tom wykombinowałam z kieleckiej biblioteki pedagogicznej, bodajże na konto siostry czy mamy. Pożyczałam to potem co jakiś czas, dopóki mi faza na jednego z bohaterów nie przeszła Teraz to pewnie pisałabym fanfiki
annmichelle napisał/a: | Jak baśnie to wielokrotnie Andersena i mity Greków i Rzymian. |
O, mitologia grecka, jak mogłam zapomnieć Byłam fanką Hermesa.
Ale z różnych mitologii to najwięcej razy czytałam "Mitologię Celtów" Gąsowskiego, tylko że to już późniejsze czasy, a nie dzieciństwo.
Szafran, właśnie chciałam dopisać od listy Curwooda Londona też, ale przede wszystkim za "Bellewa Zawieruchę", którego lubię do tej pory.
A próbowałaś wyprodukować pemmikan? Bo ja chyba kombinowałam już z przepisem, tj. przynajmniej wczytywałam się uważnie. I korciło mnie, żeby sobie zrobić rakiety śnieżne, zimy wtedy były jeszcze prawdziwe
Verne oczywiście też, zapomniałam go wpisać. Ale z jego książek mam zachowane z dzieciństwa tylko "Dwa lata wakacji".
Na pewno o czymś jeszcze sobie przypomnę
Aha, w najmniejszym stopniu czytałam klasyczne współczesne powieści dla dziewcząt i niewiele znam, wybierałam przygodówki lub w coś historycznej otoczce, no i opowieści o zwierzakach. oczywiście.
Pamiętam jeszcze zbiór baśni, który ni czorta nie pamiętam, jak się nazywał - chyba były tam też chińskie, ale nie tylko, zostało mi wspomnienie o ichnim ludwisarzu i jego córce- z tragicznym finałem.
Edit: dorzucam Pagaczewskiego Kto czytał i pamięta?
Szafran - Pon 20 Kwi, 2020 23:04
Powieści dziewczęce czytałam, bo mama mi kupowała, ale zwykle ich nie lubiłam. Nie znosiłam Musierowicz, w której zaczytywały się koleżanki. Ja też czytałam, ale nie znosiłam bohaterek i ich uczuciowych perypetii. Nie lubiłam też specjalnie Ani z Zielonego. W dalszych tomach serii nie mogłam uwierzyć, jak dziewczyna z taką wyobraźnią i pasją życia może się zmienić w taką nudną i nijaką matronę. Ale podobał mi się taki późniejszy tom o jej dzieciach, "Rilla ze Złotego Brzegu" - bo tam się zadurzyłam w bohaterze, co był bardzo wrażliwy i zginął był na wojnie. Morze łez wylałam.
Aragonte, dania nie próbowałam robić, już nie bardzo nawet pamiętam, co to było. Ale chciałam zrobić rakiety śnieżne z tenisowych ojca. Na szczęście nie zrobiłam, bo raczej źle by się to dla nich skończyło;).
Edit. Sprawdziłam. Ach, suszone mięso. Tak, zastanawiałam się, jak to może smakować. A po latach spróbowałam, amerykańskiego beef jerky:D
Agn - Pon 20 Kwi, 2020 23:27
Ja czytywalam tzw. "powiesci dla panienek". Lubilam je, mialy spora doze niewinnosci, a swiat w nich byl poukladany.
Wiec milo wspominam "Szkole narzeczonych", "Tajemniczego opiekuna", Musierowicz...
Chyba zawsze mialam ciagoty do starych ksiazek. Ale w zasadzie czytalam rozne rzeczy. Biblioteke regularnie odwiedzalam, odkrylam w niej cala serie mlodziezowych kryminalow z mordujacymi sie amerykanskimi nastolatkami. Dzis nie pamietam ani jednego tytulu z serii, ale tez milo wspominam.
Strasznie pozno odkrylam fantastyke. Podobaly mi sie lektury typu "Karolcia", gdzie byly elementy magiczne, ale dopiero jako nastolatka przeczytalam Tolkiena... I zaczelo sie.
Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 23:44
Szafran, Walter to był, poeta i pacyfista. "Rilla" ma swój urok, pozostałe z tych późnych "Ań" są pisane trochę, ekhm, na odwal, bo LMM przecież nie cierpiała tej serii.
Ale właśnie, o "Ani" zapomniałam, a lubiłam ją.
"Tomki" też czytywałam - skleroza...
Agn napisał/a: | Ja czytywalam tzw. "powiesci dla panienek". |
Z powieści dla panienek podobała mi się "Panienka z okienka"
Tolkiena dorwałam dopiero na przełomie podstawówki i liceum - na prowincji nie było
A kto pamięta "Najdłuższą podróż" z "Relaxu"? Ja wtedy odkryłam dinozaury i byłam zachwycona
Aragonte - Pon 20 Kwi, 2020 23:56
Ha, udało się! Pogooglałam trochę (przeświadczona, że moja zapomniana książka z dzieciństwa oparta była na prawdziwej historii) i znalazłam najpierw to:
https://gadzetomania.pl/2915,wspolczesni-robinsonowie-niesamowite-historie-rozbitkow-ktorym-udalo-sie-przezyc
A potem już samą książkę:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/66242/wyspa-blekitnych-delfinow
Bohaterka tej historii przeżyła sama na wyspie... 18 lat.
Edit: zagadka niepokojącej mnie chińskiej baśni też rozwiązana To "Serce dzwonu", jest w zbiorze baśni z całego świata "Dar rzeki Fly" Marii Kruger.
Szafran - Wto 21 Kwi, 2020 03:19
Tak, Walter. W pamiętniku, co jest u mamy w szafie, zachowały się jakieś moje o Walterze wynurzenia:D Swoją drogą, pamiętam o błędzie w tamtej książce translatorskim, który sobie uświadomiłam o latach. Pojawia się tam motyw Srokatego Kobziarza - który koniec końców wzywa za sobą bohatera. Brzmiało mi to tak niezwykle tajemniczo:D
W oryginale to pied piper - a więc wędrowny grajek, szczurołap z Hamelin. Nie kobza, a fujarka. I jeśli o inny instrument chodzi, to o dudy raczej, które też fujarki mają:).
No ale takie to były czasy, że nie było jak takich kulturowych kontekstów sprawdzić. Ciągle z dziewczynami z redakcji wzdychamy, że przed internetem, jak w ogóle można było redagować/tłumaczyć:D
Choć nie znosiłam Ani, bardzo lubiłam trzyksiązkową serię o Emilce - Emilka ze Srebrnego Nowiu, Emilka dojrzewa, Emilka na falach życia. Miałam pierwszy tom, resztę dorwałam w bibliotece. Ten pierwszy tom mi się rozsypał. Potem kupiłam sobie całą serię w nowszych wydaniach i choć wydawnictwo to samo (NK) było już nowe tłumaczenie, takie nowocześniejsze. A tym starym znałam brzmienie każdego zdania i byłam do nich przywiązana. To nowe okropnie mi się nie podobało i potem je chyba odsprzedałam w antykwariacie - nie mogłam go ostatnio znaleźć u mamy. Właśnie zlokalizowałam na Allegro wydanie, które lubiłam i kusi, bo tanio;). Emilkę wolałam od Ani, bo tam bohaterka pisała prozę - a ja długie lata miałam ciągoty prozatorskie, w dorosłości mi to dopiero w publicystykę przeszło;). I na jej rozwoju i drodze pisarskiej książki są skoncentrowane. Wątek romantyczny znajduje rozwiązanie sporo później, gdy bohaterka jest już jak na swoje czasy w wieku staropanieńskim:).
Teraz wygrzebałam sobie na półce "Błękitny zamek" z przepiękną rysowaną okładką Krystyny Michałowskiej. O tą. Od dawna mam ochotę na powtórkę. A że się obudziłam i nie mogę zasnąć, chyba zrobię to już i teraz:D
Admete - Wto 21 Kwi, 2020 07:33
Szafran napisał/a: | A od Maya wolałam Londona i Curwooda |
Tez czytałam. U mnie to szło hurtowo Pagaczewski - profesor Gąbka Lubiłam. Natomaist Emilka mnie nudziła, książki dla dziewczyn zasadniczo też - poza wyjątkami.
Tamara - Wto 21 Kwi, 2020 07:38
Szafran napisał/a: | A od Maya wolałam Londona i Curwooda - te wszystkie powieści z bezkresem śniegu, psimi zaprzęgami i zdobywcami dalekiej północy:D Miłość do scenerii czysto literacka. Wiele razy sobie wyobrażałam, że jestem takim zdobywcą północy, biwakujemy na pustkowiu wokół ognia, coraz bliżej podchodzą wygłodniałe wilki, a my z braku żywności i czegoś, na co można zapolować, jemy pocięte na paski mokasyny - czyli skórę, tak długo gotowaną, by zmiękła. Takie motywy były w tych książkach:D Ale na pierwszym planie były zwierzęta. Teraz podejrzewam już bym miała kłopot z tymi książkami, bo tam część zwierzątek to fajna - tj. twoje pieski, a reszta to do upolowania i sprzedania skór. Brrr. |
Ooo właśnie, Curwood i jego północna trylogia o łowcach wszystkiego , i London dzis bym ich nie zniosła z powodu okrucieństwa wobec zwierząt , a Londona poza Bellewem Zawieruchą jakoś nie polubiłam, Martin Eden mnie wkurzył bo uznałam że jest idiotą
Dar rzeki Fly był lekturą świetlicową u mnie w podstawówce, i był bardzo rozchwytywany, trudno się było dorwać .
Dorzucam jeszcze Wakacje z duchami Bahdaja i Gomulickiego Wspomnienia niebieskiego mundurka i Cudną mieszczkę . Panienka z okienka mnie nie zachwyciła - widać od początku nie uznawałam komedii pomyłek, które w sumie łatwo wyjaśnić, ale bohaterowie tego nie robią z nieznanych przyczyn.
Tajemniczy opiekun - jedna z ulubionych . Błękitny zamek też mi się podobał, ale nie na tyle, żeby wracać .
Za to miałam fazę na Jeźdźca bez głowy Maine Reida
I bardzo lubiłam opowieści o diabłach - "Żywoty diabłów polskich" i "Z piekła rodem".
Verne tez oczywiście po drodze był .
A na fali Trzech muszkieterów jeszcze Kapitan Fracasse Gaultiera .
annmichelle - Wto 21 Kwi, 2020 07:40
Szafran napisał/a: | bardzo lubiłam trzyksiązkową serię o Emilce |
Przebij piątkę.
Emilka była mi bliższa duchowo i pod względem charakteru niż Ania, którą jednak też lubiłam.
No tak - Walter....
Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie".
Musierowicz jako dziecko i natolatka nie rzeczytałam żadnej książki, dopiero pewnie pod koniec liceum przeczytałam "Idę sierpniową", bo ileś lat wcześniej widziałam film.
Tamara - a właśnie "Kapitan Fracasse".
Bahdaja lubiłam za (wakacyjne) przygodówki z zagadką detektewistyczną. Swietnie się je czytało!
No, a Samochodziki to wiadomo, choć późniejsze tomy napisane przez Nienackiego były słabsze niż pierwsze.
Admete - Wto 21 Kwi, 2020 07:41
Tamara napisał/a: | Za to miałam fazę na Jeźdźca bez głowy Maine Reida |
Czytałam. Mieliśmy takie zeszytowe serie - kowboje, Indianie te sprawy Brat zbierał, to i ja czytałam. Ciekawe, czy czytałabym coś innego, gdybym miała starsza siostrę.
annmichelle napisał/a: | Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie". |
Nie znosiłam
annmichelle - Wto 21 Kwi, 2020 07:45
Admete napisał/a: |
annmichelle napisał/a: | Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie". |
Nie znosiłam |
Łamiesz mi moje (nastoletnie) serce.
Tamara - Wto 21 Kwi, 2020 07:46
Emilki nie czytałam w ogóle, a Musierowicz odkryłam dopiero po 18 urodzinach , zresztą wtedy seria liczyła całe 3 tomy Szóstą klepkę zaproponowała mi pani w bibliotece szpitalnej , kiedy leżałam jako świeżo upieczona osiemnastolatka, no i poszło pamiętam jak Kwiat kalafiora ukazywał się we fragmentach w Płomyku jeszcze przed wydaniem ksiązkowym . Ech , dinozaury wtedy po ulicach biegały
Admete - Wto 21 Kwi, 2020 07:46
Nudziły mnie rozterki uczuciowe bohaterek. I te książki mnie przygnębiały.
Aragonte - Wto 21 Kwi, 2020 09:10
Admete napisał/a: | annmichelle napisał/a:
Wspomniałam też Siesicką. Bardzo lubiłam szczególnie "Jezioro Osobliwości" i "Zapałkę na zakręcie".
Nie znosiłam |
Nie czytałam
Chyba już wtedy czułam się wśród koleżanek trochę jak dziwoląg.
Musierowicz czytałam później, ale przede wszystkim z uwagi na humor.
|
|
|