"Wichrowe Wzgórza" Wuthering Heights Emily Brontë wydana 1847 roku.
Jak tu się dziwić wiktoriańskim krytykom, którzy uważali wspaniałą powieść Emily Brontë za ekscentryczną, a nawet brutalną. Nigdy jeszcze (i chyba nigdy później) taka opowieść o wszechpotężnym, niszczącym uczuciu i zgubnej namiętności nie wyszła spod pióra żadnej kobiety. To dzieło wyobraźni czerpiącej z mitycznego świata posępnych i wietrznych wrzosowisk Yorkshire; to również dzieło niewinności - bowiem autorka przedstawia w nim zło w czystej postaci, jakie nie zdarza się w świecie ludzi. Wartość artystyczna "Wichrowych Wzgórz" stawia tę powieść w rzędzie arcydzieł literatury.
Dołączyła: 15 Wrz 2006 Posty: 5614 Skąd: woj. dolnośląskie
Wysłany: Czw 02 Lis, 2006 13:58
Czyżby nie było wątku "Wichrowe Wzgórza"? W każdym razie, powieść jest niesamowita, ma w sobie jakąś straszliwą energię. Trudno uwierzyć, że napisała to słaba płeć w wiktoriańskiej Anglii, i że w ogóle została wtedy wydana
Przyznam się Wam, ze mimo szacun ku dla sióstr Bronte i świadomości, jaką Wichrowe Wzgórza zajmują pozycję w literaturze światowej i mimo mojego uwielbienia dla mrocznych klimatów i takichże roamnsów - znie znosze tej powieści. Czułam się chora i obolała po pierwszym czytaniu i nie mam ochoty wracać na te wrzosowiska.
AineNiRigani [Usunięty]
Wysłany: Sro 08 Lis, 2006 02:29
A ja sie przyznam, że mimo że książka leży na półce, jest dziewicza. WW znam z interpretacji Zapasiewicza (audiobook) i ta mroczność słuchana przed snem jest jeszcze mocniejsza...
Ale jak Sapka mogę słuchać codziennie, tak tego wysłuchałam tylko raz. I wystarczy. To jest chyba taka powieśc jednorazowego czytania. Nie trzeba wiecej. I tak zapada w pamiec.
Dołączyła: 15 Wrz 2006 Posty: 5614 Skąd: woj. dolnośląskie
Wysłany: Sro 08 Lis, 2006 07:47
Ja właśnie odwrotnie - pomyślałam, że na fali mogę powrocić do WW, i wcięło ją Ani chybi w drugim rzędzie stoi, ale na której półce? A może wyjechała do piwnicy :oops: ? Ale nawet jeśli, to nie moja sprawka
Przyznam się Wam, ze mimo szacun ku dla sióstr Bronte i świadomości, jaką Wichrowe Wzgórza zajmują pozycję w literaturze światowej i mimo mojego uwielbienia dla mrocznych klimatów i takichże roamnsów - znie znosze tej powieści. Czułam się chora i obolała po pierwszym czytaniu i nie mam ochoty wracać na te wrzosowiska.
Mam jak Trzykrotka. Dobrze się to czyta, ale dla mnie ta książka, to niemal przedmiot jednorazowego uzytku. Nie potrafię zliczyć ile razy wracałam do wszystkich powieści JA czy chociaż do Jane Eyre, a do Wzgórz jakoś nie mogę...
No to przeszło dzisiaj po mnie parę zastępów mrówek. Obejrzałam właśnie w TVP WW z Ralphem Finnesem (po raz pierwszy) i mrówki nadal chodzą i chodzą...
AineNiRigani [Usunięty]
Wysłany: Czw 23 Lis, 2006 23:35
Malmiku gratuluję. Każdy ma jakiś film po którym zostaje dipterologiem i lepidopterologiem. Ja zostałam po JE 06, ale i Wichrowe Wzgóza zostawiają trwały ślad. Szczególnie dzieki Haertonowi. Mniam !!!!
Odświeżyłam sobie Wichrowe wzgórza. Czytałam już kiedyś, ale mnie nie porwało. A teraz zupełnie inaczej, wciągnęłam się mocno. I cytat:
[...] Nie umiem tego wyrazić, ale z pewnością każdy człowiek zdaje sobie sprawę, że istnieje jakaś część nas samych gdzieś całkowicie poza nami. Na cóż by się zdało moje istnienie, gdyby ograniczało się tylko do tego świata? Ilekroć cierpiałam dotąd, zawsze to były cierpienia Heathcliffa. Widziałam je i czułam od pierwszej chwili. Przewodnią myślą mojego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego. Moja miłość do Lintona jest jak liście w lesie. Wiem dobrze, że czas ją zmieni, tak jak zima zmienia wygląd lasu. Moja miłość do Heathcliffa jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami, nie przykuwa oka swoim pięknem, ale jest niezbędna do życia. (..) ja i Heathcliff to jedno. Jest zawsze, zawsze obecny w moich myślach - nie jako radość, bo i ja nie zawsze jestem dla siebie radością, ale jak świadomość mojej własnej istoty.
_________________ Spieszmy się kochać wypłatę, tak szybko odchodzi.
Dołączyła: 15 Wrz 2006 Posty: 5614 Skąd: woj. dolnośląskie
Wysłany: Sro 23 Maj, 2007 20:37
Trudno mi sobie przypomnieć jakiś inny utwór, w którym miłość byłaby tak potężna, pierwotna . Przy Heathcliffie wyciągającym trupa ukochanej z grobu, żeby na nią spojrzeć, wszystkie inne miłosne szaleństwa wypadają jakoś blado . Miłość i nienawiść bez żadnych barier czy hamulców...Brrr...Tylko Emily mogła tak to opisać, że uwierzyliśmy w istnienie Katarzyny i Heathcliffa, Charlotcie już by nie wyszło tak mistrzowsko.
A książka przepadła na półkach; prędzej chyba ściągnę jakiegoś e-booka :cry: .
Ach, a Ralph jako Heathcliff - do tej roli przyszedł w ogóle na świat.
to jest jedyna ksiażka, która mi się podoba, mimo że nie lubię głównych bohaterów :o poza tym niezwykły jest jej kilmati :grin: a jak jeszcze zobaczy się ekranizację z Ralphem to jest to, co zombii lubi najbardziej
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 55733 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Sob 30 Cze, 2007 14:32
Byc może dzieje sie tak dlatego, że te postacie są bezkompromisowe - podobnie jak sama autorka.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
Gdzieś tu czytałam, że ta książka jest przygnębiająca. Może ja dziwna jestem, ale ona zawsze działała na mnie jakoś oczyszczająco. To fantastyka, bo takiej miłości się już dziś nie spotka.
Zastanawiam się, czemu Wy to nazywacie miłością??? Gdzie tam była miłość?? No gdzie???
Chyba, że obydwoje kochali robić sobie przykrość i na złość. A prawdziwej miłości tam nie było, jedynie wmówione sobie szaleńcze przekonanie, że to chyba miłość. Obydwoje mieli jakąś paranoję na swoim punkcie, może z powodu wspólnego wychowania się w ciężkich warunkach. Nie zmienia to faktu, że jak już sobie wmówili, że kochają tą drugą osobę, to robili wszystko, żeby wszystko naokoło siebie zniszczyć. Nie potrafili nic dla siebie zrobić tak naprawdę. A gościu wyciągający zmarłą kobietę z grobu, żeby ją obejrzeć i pomacać to dopiero idiota, i co mu z tego przyszło? Wiecej paranoi w życiu! Książka o schizofrenikach i tyle.
Ale trzebać przyznać, że ma klimat. Czytałam z zapartym tchem, bo już nie mogłam się doczekać, kiedy się wreszcie wykończą i pozabijają. Trochę szkoda, że Heathcliff umarł tak delikatnie, bez żadnych cierpień fizycznych, które mu się niewątpliwie należały, no ale przynajmniej umarł .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.