Ostatnia powieść lubianej autorki angielskiej, opublikowana już po jej śmierci. Bohaterką jest Anna Elliot, niezależna i szlachetna młoda panna. Nie znajdziemy tu wstrząsających wydarzeń, poznamy natomiast losy i charaktery subtelnie i trafnie opisanych postaci; przede wszystkim zaś będziemy świadkami rozwoju uczuć bohaterki, która osiąga dojrzałość i szczęście dzięki przyjaźni z dwiema niezwykłymi kobietami, udowadniając swoim zachowaniem, że mężczyźni i kobiety są w istocie równi.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51567 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 14:19
Wydaje mi się, ze kapitan nie był wcale taki stary - to ekranizacja Perswazji go postarzyła. Ileż on mógł mieć lat? trochę po 30?
W rozdziale I poznajemy zarozumiałego i głupiego pana Elliota ( żeby nie było te określenia pochodza od samej Austen ) Jakiż to irytujący człowiek - autorka nie pozostawia co do tego wątpliwości już na samym początku. samo stwierdzenie, ze tylko dla młodszej córki mógłby coś poświęcić i to tylko pod warunkiem, ze nie miałby na to ochoty! Okropność. Ojciec bufon, próżna starsza siostra, ograniczona młodsza - oto przyjemna rodzinka. Wcale się nie dziwię, ze Anna początkowo jest tak niesamodzielna i opiera się na opiniach lady Russell. W końcu jej matka wybrała ją na opiekunkę córek, a rodzina skutecznie pozbawiała ją pewności siebie.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Wydaje mi się, ze kapitan nie był wcale taki stary - to ekranizacja Perswazji go postarzyła. Ileż on mógł mieć lat? trochę po 30?
Jest tam taki fragment: "czuła jednak w sercu gniewne zadowolenie, pełną satysfakcji pogardę, że człowiek, który mając dwadzieścia trzy lata zdawał sobie sprawę z wartości Anny Elliot, mógł w osiem lat później ulec czarowi takiej Luizy Musgrove".
Czyli kapitan miałby trzydzieści jeden lat.
A charakterystyka sir Waltera... JA pozwala sobie tutaj na znacznie większą dosłowność, niż w DiU.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51567 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 19:05
Czyli jednak miałam dobre odczucia co do wieku kapitana. Jakiś czas temu doszłam do wniosku, ze mógłby go zagrać Christian Bale Sama nie wiem dlaczego.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51567 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 19:50
Ileż to wysiłku i podchodów trzeba było, by przekonać sir Waltera, zeby zaczęli się ozczędzać. obcowanie z tak płytkim i niezrozsądnym człowiekiem musiało być męką. Anna wydaje się jedyną mądrą osobą w tym towarzystwie. Lady Russell jest osobą godną szacunku, ale cały czas mam w pamięci jej zachowanie względem Anny. Anna jest na pozór tak cicha i uległa, ze ktoś mógłby ją pomylić z Fanny Uważam jednak, ze jest od Fanny dojrzalsza i tak anprawdę wie czego chce, tylko musi do tego dotrzeć
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Nie, Fanny jest myszką cały czas. Anna potrafi być stanowcza i umie postawić na swoim gdy bardzo chce. Ma jednak uległy charakter i to jest jej nieszczęściem.
Za każdym razem, kiedy czytam tę książkę zdumiewa mnie jedno: ta jej życzliwość do wszystkich, a zwłaszcza dla Luizy, która przecież podrywa Wenwortha, którego ona nadal kocha. A mimo to nie traktuje jej jako szczęśliwą rywalkę, nie ma do niej żalu i życzy jej jak najlepiej.
Dobrze wie, że sama jest sobie winna i dlatego nikogo nie obwinia - niby oczywiste, ale jakie trudne.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51567 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:19
Nie czuje wobec niej gniewu,ale jest smutna, rozczarowana, zraniona. Widzisz ona próbuje sobie wmówić, ze to już jej nie dotyczy. Miała swoją szansę, straciła ją i teraz jest gotowa ponieść konsekwencje - tak się jej przynajmniej na początku wydaje. Dziewczyny cxzy my za bardzo nie wybiegamy w przyszłość? Umówmy się, ze czytamy po 4 rodziały i tylko do nich się odnosimy. Może ktoś na forum jeszcze całej powieści nie czytał,a zechce komentować.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Ona po prostu miała świadomość starej panny. W wieku 26 lat czuła, że jej życie się skończyło, a przynajmniej ta częś życia, która przeznaczona jest na flirty, zabawę, beztroskę.
To była bardzo smutna i samotna kobieta - dopóki los nie dał jej drugiej szansy.
Miłe Panie, jak się cieszę, że znów jesteśmy razem! Witam was wszystkie przy moje drugiej ulubionej powieści JA.
To dobry pomysł - świetnie sprawdził się przy czytaniu DiU.
Pierwsze cztery rozdziały - czyli:
- historia rodziny (czy raczej rodu) Elliotów,
- decyzja o wynajęciu domu i wyjeździe do Bath,
- historia Anny i kapitana Wenwortha.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51567 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 20:25
Trzykrotko dobrze to ujęłaś. Ona zrezygnowała, przynajmniej na początku.
I witaj z powrotem
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Anna miała upiorną rodzinkę. Opis sir Waltera jest przepiękny: "(...) żaden lokaj świeżo upieczonego lorda nie mógł się bardziej niz on rozkoszować swoją pozycją"
Żal mi tej Anny: nikt w tej rodzinie jej nie tylko nie cenił, ale przede wszystkim nie kochał.
Ona po prostu miała świadomość starej panny. W wieku 26 lat czuła, że jej życie się skończyło, a przynajmniej ta częś życia, która przeznaczona jest na flirty, zabawę, beztroskę.
To była bardzo smutna i samotna kobieta - dopóki los nie dał jej drugiej szansy.
Smutna, ale nie zgorzkniała.
Cytat:
Żal mi tej Anny: nikt w tej rodzinie jej nie tylko nie cenił, ale przede wszystkim nie kochał.
To rzeczywiście bardzo smutne - żeby najbliższa rodzina traktowała kogoś z takim lekceważeniem i obojętnością. Ojciec wyrzekłby się dla niej tylko tego, co nie miało dla niego znaczenia, starsza siostra bardziej ceniła zdanie przyjaciółki wątpliwego autoramentu, a młodsza potrzebowała jej tylko jako damy do towarzystwa i opiekunki do dzieci.
Dokładnie tak. Elinor - doświadczona przez los - miała Mariannę i kochającą matkę, Lizzy - Jane, Luiza i Henrietta kochały się tak bardzo, że razem uwielbiały jednego mężczyznę, a Anna nie mogła się zwierzyć nikomu, na nikim oprzeć. Nawet jedyna kochająca - lady Russell pomogła jej pokierować życiem w złym kierunku. Podziwiam ją, że - tracąc miłość, urodę, wszelkie życiowe radości - nie straciła siły charakteru i słodyczy. To już naprawdę zakrawało u niej na heroizm.
W tym wszystkim łatwiej zrozumieć, dlaczego uległa i zerwała zaręczyny - przecież lady Russell była przyjaciółką jej matki, a dla niej praktycznie jedyną życzliwą osobą. Anna podświadomie chyba obawiała się, że jeśli wyjdzie za Wenwortha, to lady Russell odwróci się od niej i w razie jakiegoś nieszczęścia zostanie zupełnie sama.
Po siedmiu latach wiedziała już, że takie rachuby są nic nie warte, ale wtedy miała 19 lat.
Trudno w tym wieku wiedzieć, że źle podjęta decyzja może złamać całe życie.
Zastanawiam się, czy Anna - gdyby mogła - zakochałaby się jednak w ciągu 8 lat w kim innym? Z pierwszych rozdziałów wynika, że ona była przez ojca i siostrę skazana na siedzenie w domu, że nie była zabierana na sezon do Londynu ( czy dlatego, że nie "bywała" przed zamążpójściem Elżbiety - wedle światłej recepty lady Catherine?). Gdyby miała więcej wrażeń, poznawała więcej ludzi - staoby się pewnie tak, jak pragnęłaby lady R. - pokochałaby kogo innego.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 12170 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie 21 Maj, 2006 22:04
Byc może gdyby 'bywała' to może kimś by się zainteresowała. Ale wydaje mi się że w jakiś sposób Anna zgodziła się na to ciagłe przebywanie w domu. Może jednak kochcała na tyle mocno że nie chciała szukać nowego 'obiektu uczuć'...
Ps Ładny avatarek Trzykrotko!
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
No tak, a ja spóźniona :-(
Ale za to zacytuję pierwsze zdanie... Nie sądzicie, że Jane Austen miała niesamowity talent do tworzenia ciekawych pierwszych zdań w powieści? Intrygujących, lekko ironicznych, małych zamkniętych form o sporej treści:
Sir Walter Elliot z Kellynch Hall w hrabstwie Somerset był człowiekiem, który dla rozrywki nie brał nigdy do ręki innej książki niż "Almanach baronetów".
Tylko jedno zdanie, a jak wiele mówi już o tym człowieku, którego za chwilę poznamy jako czytelnicy.
O tak, rzeczywiście! Słynne pierwsze zdanie z Dumy przeszło juz do legendy! Mnie się jeszcze podoba w Perswazjach prosty zabieg pisarski, ale u Jane nie spotykany: to, że wraz z pierwszym rozdziałem wchodzimy od razu w środek historii, że w czwartym dopiero następuje retrospektywa i poznajemy Fryderyka i dowiadujemy się dlaczego Anna jest jaka jest.
Trudno w tym wieku wiedzieć, że źle podjęta decyzja może złamać całe życie.
Zastanawiam się, czy Anna - gdyby mogła - zakochałaby się jednak w ciągu 8 lat w kim innym? Z pierwszych rozdziałów wynika, że ona była przez ojca i siostrę skazana na siedzenie w domu, że nie była zabierana na sezon do Londynu ( czy dlatego, że nie "bywała" przed zamążpójściem Elżbiety - wedle światłej recepty lady Catherine?). Gdyby miała więcej wrażeń, poznawała więcej ludzi - staoby się pewnie tak, jak pragnęłaby lady R. - pokochałaby kogo innego.
Chyba jednak nie. Przecież gdyby chciała, to ona, a nie Mary, zostałaby panią Musgrove (ku zadowoleniu wszystkich zresztą). Ale nie poszła drogą Charlotty Lucas i nie zdecydowała się na zapewnienie sobie wygodnego życia za cenę małżeństwa bez miłości.
Najwyraźniej rzeczywiście, jak napisała Caitri kochała na tyle mocno że nie chciała szukać nowego 'obiektu uczuć'... A ponieważ nie umiała przestać kochać, a ukochany się od niej odwrócił, pogodziła się z samotnością.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.