Jedyne co mnie lekko drażni to niesamowity (i nierealny wręcz) zbieg jednej okoliczności, konkretnie gdy Jane trafia po tułaczce do domu pastora, który później okazuje się być........ (nie będę zdradzać, ale te co czytały to wiedzą o co chodzi ) - wierzę w przypadki, ale nie aż takie.
Ten niesamowity zbieg okoliczności zdrażnił mnie również w Vilette, ale widocznie Ch. Bronte tak ma
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 12176 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob 30 Cze, 2007 20:05
Właśnie przeczytałam, po raz pierwszy w życiu, Dziwne losy Jane Eyre.
Podobała mi się ta powieść, Charlotte dobrze ją napisała. Fajna jest narracja, świetne dialogi między Jane i Edwardem, niewielkie, ale ciekawe opisy przyrody, i jako jedyny minus to właśnie te niesamowite zbiegi okoliczności, ale to taki jeden mały minusik.
Jak czytałam ksiażkę to miałam przed oczami Tobika (choć Rochester powinnien mieć czarne włosy) i fantastyczną Ruth
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
Wszystko pięknie. "Jane Eyre" jest napisane rewelacyjnie. I Rochester to facet, że mhm. Tylko, czy nie macie uczucia, że tak w sumie to był z niego kawał.... &%$$^&&? Myśląc logicznie: owszem był biedaczek w kiepskim połeżeniu, pomiędzy miłością do młodziutkiej dziewczyny a żoną-wariatką ukrytą na strychu. Ale.... Chcąc ozenic się Jane stawiał ją w pozycji prawie ze kurtyzany. Przecież według prawa ich małżeństwo byłoby nieważne, a ona stawałaby się kochanką. Ich dzieci według prawa byłyby bękartami. Obecnie nie jest to niczym nowym, ale wtedy wywołałoby skandal. A ten facet niby taki zakochany, ale zamierzał ukochaną na to narazić. Za grosz moralności. Łobuz i tyle.
Chcąc ozenic się Jane stawiał ją w pozycji prawie ze kurtyzany. Przecież według prawa ich małżeństwo byłoby nieważne, a ona stawałaby się kochanką. Ich dzieci według prawa byłyby bękartami.
Też mi się to nie podoba. Sam wiele nie ryzykował, natomiast dla Jane ta sprawa miałaby opłakane skutki.
Mr Rochester zachował się tu jak skończony egosita. Ponieważ zatajono przed nim fakt, że Berta była umysłowo chora, więc uznał, że skoro on został oszukany, to ma prawo do odwetu i należy mu się rekompensata.
I sam sobie udzielił "mentalnego" rozwodu. Bo przecież on się uważał za wolnego człowieka...
_________________ If I could write the beauty of your eyes...
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51641 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Pią 20 Lip, 2007 18:40
Szkoda, że duma ( chyba duma ) nie pozwoliła mu spróbować unieważnic małżeństwo na drodze prawnej. To nie byłoby łatwe, ale możliwe. Tym bardziej, że w Anglii zwierzchnikiem kościoła była królowa, a nie papież.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
właśnie czytam (nie po raz pierwszy) Jane Eyre i dochodzę do wniosku, że książkowym Rochesterem nie ma się co zachwycać. Powody-jak moje przedmówczynie i jego charakter. Jak się ogląda film, to aktor przyćmiewa to swoją osobą ale ja się przestałam zachwycać. Nawet to szaleństwo zakochania wcale do mnie nie przemawia. Jedynym urokiem opromienia go uczucie Jane, która wiernie aczzgodnie z sumieniem kocha go i opuszcza.
_________________ "...aż dotąd
i dalej niż dotąd."
Zgadzam się. Książkowy Rochester nie jest żadnym ideałem. Jak Maryann powiedziała - sam siebie rozgrzeszał.. Nie był nadzwyczajny. To dzięki Jane wszystko wyszło ostatecznie dobrze. Gdyby spotkał inną dziewczynę, może ona zgodziłaby się być z nim bez małżeństwa, za życia prawowitej żony..
_________________ Spieszmy się kochać wypłatę, tak szybko odchodzi.
Nimloth [Usunięty]
Wysłany: Pią 20 Lip, 2007 19:43
A ja Rochestera lubiłam niezależnie od serialu. Niedawno czytałam "Howards End" i tam było takie zdanie: Zawiodła się na jego uczynkach, nie na charakterze i to pasuje mi do Rochestera, który charakter ma dobry, tylko uczynki może nie były całkowicie dobre, co nie zmienia faktu, że jest dobrym człowiekiem.
A ja myślę, że właśnie poprzez uczynki ukazuje się charakter człowieka, jedno z drugim jest ściśle związane. Rochester pozwalał sobie na hmm "relacjonizm moralny" - wg niego w jego sytuacji i po jego przejściach niedopowiedzenie "drobnego" szczegółu jakim jest posiadanie żony nie było złe. Zasady moralne nie były dla niego jednoznaczne i jakoś szczególnie ważne. To Jane ze swoją kryształową postawą nauczyła go jak jest lepiej.
_________________ Spieszmy się kochać wypłatę, tak szybko odchodzi.
Nimloth [Usunięty]
Wysłany: Pią 20 Lip, 2007 19:59
Ale do czynu powiodły go okoliczności czy zły charakter? Według mnie to pierwsze, bo to pojawienie się kobiety takiej jak Jane i jej miłość oszołomiły go. Oczywiście można by było dyskutować, czemu się nie rozwiódł, ale też można dyskutować, czy Jane chciałaby być z nim, gdyby okazało się, że od lat ukrywa na strychu chorą psychiczne żonę, z którą się rozwodzi i zostawia na pastwę losu tylko ze względu na nią. Mi się wydaje, że Jane byłoby z tym źle, a jak wiadomo z powieści, Rochester, przed poznaniem Jane, myślał, że jego życie będzie takie jak dotychczas, więc nie miał powodu, by myśleć nawet o rozwodzie.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51641 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Pią 20 Lip, 2007 20:15
Może chodzi o relatywizm
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Ale wiedział, że gdyby Jane znała jego żonę (czy raczej wiedziała o jej istnieniu), to nigdy by się nie zgodziła za niego wyjść, dlatego wszystko przed nią zataił. Nie myślał o tym, jak Jane będzie się czuła, gdy wszystko się wyda. Myślał tylko o sobie. A z żoną mógł się rozwieść bez zostawiania jej na pastwę losu, nie był biedny, mógł jej zapewnić opiekę, sam nie musiał się angażować.
Ja nie chcę powiedzieć, że Rochester miał zły charakter, czy że był złym człowiekiem. Ale jak na swoje lata, jak na dojrzałego mężczyznę przystało, miał dziwne zasady (albo ich nie miał?). Brakuje mu takie hmm podstawy charakteru jak można znaleźć u - sama nie wiem, do kogo porównać, no do innnych bohaterów - np Thorntona, Darcy'egp. Też czasem się głupio zachowywali, ale w najważniejszych sprawach postępowali odpowiednio.
_________________ Spieszmy się kochać wypłatę, tak szybko odchodzi.
Zawiodła się na jego uczynkach, nie na charakterze i to pasuje mi do Rochestera, który charakter ma dobry, tylko uczynki może nie były całkowicie dobre, co nie zmienia faktu, że jest dobrym człowiekiem.
(Zasadniczo człowiek to nie jego czyny-to tak na marginesie, zasada którą staram się przestrzegać.) Zgodzić się mogę z tą pierwszą częścią, ale nadal uważam, że charakter pana R. mi się nie podoba Po prostu, doszłam dziś w trakcie lektury, że to despota. Czyli jest tu prawdą, że
trifle napisał/a:
właśnie poprzez uczynki ukazuje się charakter człowieka, jedno z drugim jest ściśle związane.
_________________ "...aż dotąd
i dalej niż dotąd."
można dyskutować, czy Jane chciałaby być z nim, gdyby okazało się, że od lat ukrywa na strychu chorą psychiczne żonę, z którą się rozwodzi i zostawia na pastwę losu tylko ze względu na nią. Mi się wydaje, że Jane byłoby z tym źle
Więc co ? Zamierzał to przed nią ukrywać przez resztę życia ? Przecież jako jego żona - bardziej, czy mniej legalna - Jane miałaby chyba prawo do swobodnego poruszania się po Thornfield. Musiałaby więc prędzej czy później odkryć prawdę. Czy zastanawiał się, jakim to będzie dla niej szokiem ?
_________________ If I could write the beauty of your eyes...
Nimloth [Usunięty]
Wysłany: Pią 20 Lip, 2007 22:13
Oczywiście każdy ma swoją interpretację postaci, ja sądzę, że Jane obie sytuacje zniosłaby źle, możliwe, że Rochester był obu świadomy i wybrał to, co w jego mniemaniu było mniejszym złem. Wybierając tak, jak było w powieści, dał Jane i sobie odrobinę szczęścia, bo przez ten miesiąc byli naprawdę szczęśliwi.
Poza tym wydaje mi się, że prawdopodobieństwo, że Jane dowiedziałaby się o żonie, było niewielkie (w mniemaniu Rochestera, przypadek sprawił, że brat Berthy dowiedział się o małżeństwie i przeszkodził w ślubie). Jane i Rochester mieli po ślubie wyjechać, on, wiedząc o niebezpieczeństwie ze strony Berthy, do Thornfield Hall nie chciałby wracać.
Ja Rochestera lubię z pełną świadomością jego wad i zalet, nie uważam, że jest despotą, bywali bohaterowie, którzy o wiele bardziej zasługują na to miano i przy których Rochester jest sympatycznym i uczuciowym człowiekiem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.