Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 730 Skąd: z Pieluchowa :)
Wysłany: Sob 28 Cze, 2008 21:28
A ja dopiero ze 2 tygodnie temu natrafiłam na wersję z Ciaranem i od razu ją kupiłam, bo coraz bardziej go lubię
Oglądałam tylko raz, więc co mi się rzuciło w oczy:
Mocno skrócony ten film mi się wydał, ale po miniserialu to się można rozpuścić. Brakowało mi wątku miłosnego życia St.Johna.
Zaskoczyło mnie mrowie znajomych twarzy.
Podobało mi się że mogłam popatrzeć na dwóch kapitanów Wenworthów naraz.
Diany Rivers długo nie rozpoznałam.
Ciaran jest Rochesterem starszym niż Toby i bardziej gburowatym a mniej przebiegłym, ale bardzo mi to pasowało. Nie zauważyłam też tych wspomnianych przez Was krzyków. Chyba po prostu relacja między Jane a nim wydała mi się odpowiednia.
Zastanawiło mnie też kolejny raz jak można się nie obudzić, gdy wokół ogień prawie że szaleje.
obejrzałam wczoraj po raz pierwszy Eyre z Ciaranem i od razu zaznaczam, zę ten typ urody nie powala mnie na kolana. Zwłaszcza, gdy wykrzywia usta kącikami w dół. Ale pomijając to - władczy typ, prawdziwy Rochester, mógłby się tylko tak nie wydzierać, wszyscy stoją raczej blisko niego i słyszą dobrze. Pewien magnetyzm w stosunku do Jane istnieje i gdyby patrzeć tylko na jego chmurne spojrzenia, jest dobrze. Natomiast Jane to skoczy za nim w ogień.Pocałunków nie trzeba opisywać. Jane nieźle, chłodna wyniosłość czasami powala i uśmiech czający się w kącikach, gdy mówi mądre rzeczy lub coś puentuje. Tylko ten jej smutek taki za bardzo zagrany, te łzy nie wypływające mnie nie przekonują zbytnio. W sumie film podobał mi się bardzo.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11057 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Wto 11 Lis, 2008 09:52
Obejrzałam dziś rano dla przypomnienia wersję z Ciaranem i Samantą, bo już od jakiegoś czasu za mną chodziła. I wiecie co? Naprawdę jest bardzo dobra. Zdecydowanie stoi na drugim miejscu po wersji z Tobym i Ruth. Ciaran odpowiada swojemu książkowemu pierwowzorowi, jest władczy i ma duży temperament - wyobrażacie go sobie w sypialni
Nawet mi nie przeszkadzało, że tak potrząsał i ściskał Jane, był po prostu zdeterminowany, to było ok prócz sceny pożegnania po ślubie, tu zdecydowanie przesadził, nie wiem czy Samancie nie było trudno to zagrać, bo on cały czas nią potrząsał.
Procz tego wszystko mi się podobało- tego czego nie lubie w książce czyli szkoły w Lowood, wizyty u ciotki i pobytu u St. Johna było tu mało albo nie było wcale, w dodatku Rupercik taki śliczniutki. No może Berta była przesadzona z tymi kształtami jak czarownica i ten jej pokoj z pozawieszanymi poduchami, które wydawały się jakby... brudne?
Gdy oglądałam ten film, patrzyłam na Jane (Samanta wypadła świetnie) i Rochestera, to nie dziwiłam się jej, mogła pokochać go - za tę mrocznośc i spojrzenie, i za interesujące, niebanalne rozmowy i za to, że wreszcie nie czuła się sama, że miała kogoś, kto traktował ją inaczej, choć miał swoje wady. Niektóre sceny były naprawde ładne np. ta z niteczką w serduszku i bardzo to dobrze zagrane. Bardzo dobra ekranizacja. Mam wrazenie, że wersja z roku 2006 troche z niej zaczerpneła inspiracji.
I nawet się wzruszyłam....
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11057 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Wto 11 Lis, 2008 13:43
No w sensie, że młodziutki
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Obejrzałam dziś rano dla przypomnienia wersję z Ciaranem i Samantą, bo już od jakiegoś czasu za mną chodziła. I wiecie co? Naprawdę jest bardzo dobra. Zdecydowanie stoi na drugim miejscu po wersji z Tobym i Ruth.
Zgadzam się całkowicie- minusem tej wersji jest dużo wyciętych wątków, chyba jest o połowę krótsza niż BBC. Ale ogólnie jest dobrze- a scena wybuchu Jane to nawet mnie bardziej przejmuje niż tam...
_________________ Pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp -
bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież
elegancją.
Ostatnio zmieniony przez Sofijufka Wto 11 Lis, 2008 21:16, w całości zmieniany 1 raz
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11057 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Wto 11 Lis, 2008 21:01
Z przyjemnością obejrzalam trzy twarze Jane Eyre.
Zdecydowanie z tych wersji najmniej lubie tą z Hurtem.
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
_________________ Pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp -
bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież
elegancją.
Skorzystałam i kupiłam. Zobaczyłam dopiero wczoraj. Może gdybym nie widziała wersji z 2006 to byłabym oczarowana ale tak, to tylko mi się podobało. Na plus: głowne postacie dobrze dobrane, Rochester prawidłowo chmurny, Berta wygladała naprawdę na szaloną. Na minus niestety, przeszkadzała mi narracja Jane, jak gdyby wszystkim musiała wytłumaczyć, że go kocha bo jakoby tego nie było widać. Przeszkadzało mi to wieczne dopytywanie się o Grace Pool. Niepotrzebne było tłumaczenie Pani Fairfax, że myślała, iż to matka Adelki. St. John za bardzo przystojny w nim można by się zakochać. Dobrze, że ten wątek spłycono. Pomimo tych minusów przyjemnie się to oglądało. Nie było jednak tak pociągające, aby do tego za często wracać.
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 37567 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Sro 17 Lut, 2021 08:58
Obejrzałam wczoraj - Generalnie jako całokształt całkiem mi się podobało, ale bez zachwytu. Nie sądzę bym wracała - przede wszystkim pierwszy raz w przypadku filmu opowiadającego o Jane Eyre okropnie mi nie pasowała główna aktorka Pierwsze wrażenie, że jest jednak nieco zbyt ładna i - co ważniejsze - zbyt mdła. Chwilami miałam też wrażenie, że się Rochestera boi - no a przecież nie w tym była rzecz.
Ciaran - Rochester całkiem mi się podobał, jest w dobrym wieku, wyraźnie starszy ale nie za stary jak w moim odczuciu Hurt, fizycznie też odpowiedni - nie piękny ale coś w sobie ma. Krzyczy faktycznie dużo i intensywnie, co w połączeniu z dość nijaką panienką daje efekt absolutnie niedobranej pary. Nie wiem co oni (w tej ekranizacji) w sobie zobaczyli, nie mogłam uwierzyć w wielką, po części tragiczną miłość. Ładne było oglądanie wschody słońca, ale już pocałunek to w ogóle jakieś totalne nieporozumienie
Ona mu się chyba tylko raz postawiła - po niedoszłym ślubie - i ta scena na pewno była bardziej w duchu Jane Eyre niż intymne khem, pogaduszki na łóżku w wersji 2006r. na które by Jane nigdy nie pozwoliła żonatemu mężczyźnie - co nie zmienia faktu, że Jane 2006 miała w sobie tyle godności i pewności siebie że ta jedna scena nie robi różnicy, a przynajmniej jasno dowodzi jak dobrze są dobrani . A tu scena pożegnania wyszła dość okropna przez krzyki i pretensje
Podobało mi się też Thornfield i postaci drugoplanowe: pani Fairfax, Adelka, St John Rivers (nie mogłam sobie przypomnieć skąd ja go znam ale już wiem ), Berta i jej barłóg obity sfatygowanymi materacami.
Natomiast na sam koniec miałam małe wtf, bo narracja mówi o pierworodnym synu, a film nam pokazuje główną parę z dwójką dzieci, ale wyraźnie starsza jest dziewczynka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.