Przeczytałam dwa wspaniałe rozdziały:
"Łańcuszek do zegarka"
Lucy przeszkadza Paulowi w lekcjach i tym samym Monsieur jest osierocony przez swoje okulary. Biedny
Paul zwraca uwagę Lucy na jej szkarłatną suknię (różową)
"Imieniny Monsieur Paula"
Solenizant obsypany kwiatami ale nie od tej jedynej.
Wymarzony prezent.
..."Ne mam potrzeby więc odcinać żadnego jego kawałka - mówiąc, że ta część jest moja, a ta nie moja: że ten kwałek łańcuszka był robiony z myślą o kim innym i służyć miał ku ozdobie kogoś innego?..."
Monsieur Paul a Napoleon
Jest w tej książce fragment, który wyjątkowo mi się podoba, w pierwszym tomie, gdy pani Beck uświadamia sobie, że nie ma szans u doktora Johna. Spostrzega u siebie siwy włos, zmiany na twarzy i rozumie, że mogła się ośmieszyć, gdyby wyznała swoje uczucia i plany wobec młodego doktora.
„Zły czarownik rozczarowanie rzucił jej złowróżbny okrzyk powitalny, na którego odgłos wzdrygnęła się, zatykając z przerażeniem uszy na groźny podszept”.
W piękny sposób Bronte opisała ten stan uczuć, który chyba wszyscy znają, gdy w pewnej chwili wszystkie nasze nadzieje uchodzą i zostajemy z niczym.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11059 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Nie 04 Mar, 2007 21:03
Pomoderowalam troche ten temat (usuwajac zbedne cytowania i offtopy) i sobie przy okazji go poczytalam i wiecie, ze z sentymentem mysle o naszym wspolnym czytaniu tej powiesci. I chyba za jakis czas przeczytam to ponownie. Z sentymentem pewnym mysle tez o profesorze Paulu ...
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Dołączyła: 15 Wrz 2006 Posty: 5614 Skąd: woj. dolnośląskie
Wysłany: Nie 04 Mar, 2007 21:16
A ja mam propozycję: niech się zgłoszą te Damy, które "Villette" rzeczywiście przeczytały - w całości. Jakoś dużo chętnych na początku po drodze nam wymiękło, a to głowa boli, a to zostawiła włączone żelazko i musi wracać do domu , niespodziewana ciąża ( ); ile nas było, zdyscyplinowanych przez Harry czytelniczek ChB??
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11059 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Nie 04 Mar, 2007 21:19
Ja przeczytalam w calosci, od deski do deski
Wiem, ze Alison, Gitka i Malmik też.
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
takoz od deski do deski wrażenia już opisywałam jakby która chciała to mogie jej dwa tomu sprezentować - nic mi sie w tej książce nie podobało. NICCzytałam ja i wyraz twarzy miałam jak ten Chaplin co zjadał własne buty
_________________ Z Tobą ciemność nie będzie ciemna..........
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11059 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Nie 04 Mar, 2007 21:56
A mi sie mimo wszystko podobalo, no poza brakiem korekty...
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Dołączyła: 15 Wrz 2006 Posty: 5614 Skąd: woj. dolnośląskie
Wysłany: Nie 04 Mar, 2007 22:38
Gosia napisał/a:
A mi sie mimo wszystko podobalo, no poza brakiem korekty...
Mnie się trafiła "Trędowata" z takąż korektą ??: (zamiast "nagonka" to "naganka" - a może Mniszkówna tak mówiła? jakaś gwara ichnia? ). Literówek obrzydzających mnóstwo, ale się nie dałam .
To ja chyba jakaś dziwna jestem, bo mnie się "Villette" bardzo podobało (czytałam dwa razy)
To prawda, że książka jest nierówna, ale jakby ją przetłumaczyła Alison, to z chęcią przeczytałabym ją trzeci raz
A mi sie mimo wszystko podobalo, no poza brakiem korekty...
Mnie się trafiła "Trędowata" z takąż korektą ??: (zamiast "nagonka" to "naganka" - a może Mniszkówna tak mówiła? jakaś gwara ichnia? ). Literówek obrzydzających mnóstwo, ale się nie dałam .
Tak po prawdzie, to brać myśliwska mówi właśnie naganka
Ale też miałam egzemplarz z wieloma błędami. Tyle, że mi je akcja przysłaniała :razz:
To ja chyba jakaś dziwna jestem, bo mnie się "Villette" bardzo podobało (czytałam dwa razy)
To prawda, że książka jest nierówna, ale jakby ją przetłumaczyła Alison, to z chęcią przeczytałabym ją trzeci raz
Giteczko, jak zwykle miód mi wlewasz w serce, ale chyba bym nie przeżyła tego tłumaczenia
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11926 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie 04 Mar, 2007 23:10
Też przeczytałm całość. I w sumie nie była to taka zła książka. Fakt, że nierówna, ale im dalej tym lepiej było. I, tak jak Gosia, polubiłam prof. Paula.
_________________ And clouds full of fear
And storms full of sorrow
That won't disappear
Just typhoons and monsoons
This impossible year
Niestety nie byłam taka sprytna jak Alisona i zamówiłam w Hachette tylko jedne tom. Trochę mnie nudziła i na drugi juz sie nie skusiłam. Teraz zostałam jak ta du... z jednym tomem.
Dołączyła: 19 Maj 2006 Posty: 793 Skąd: Wielkopolska
Wysłany: Sro 21 Mar, 2007 10:39
Narya napisał/a:
A ja się właśnie obudziłam i po przeczytaniu I tomu znalazłam ten temat :neutral: Trochę się spóźniłam...
Rzuć komenarzem, a reszta odpowie.
To wspólne czytanie kulało, bo były ścisłe terminy, co dwa tygodnie i ten kto przeczytałszybciej musiał się powsztrzymywac przed spoilerami. Mnie to zniechęciło, bo przeczytałam pierwszy tom przed startem , a potem nie chciałam czekać z drugim i tak jakoś.....
Dzięki, dzięki :grin: Na razie mam bardzo mieszane uczucia, choć przyznam, że lektura mnie wciągnęła Lucy jest przyjemną postacią i jak na razie - po I tomie i 2 rozdziałach II - zaciekawił dr Bretton Choć chyba jest zbyt idealny. Hmmmmm, zobaczymy... Nie czytałam jeszcze Waszych komentarzy - wolę czytać bez spoilerków
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11059 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Czw 03 Maj, 2007 09:48
W ksiazce o siostrach Bronte jest troche o kulisach powstawania ""Profesora" i "Vilette" . Teraz jak zna sie "Vilette", to lepiej rozumiem motywy jakimi sie kierowala Charlotte tworzac taka a nie inna konstrukcje swojej powiesci, w tym glowne postaci tej powiesci: monsieura Paula Emanuela, i Madame Beck, doktora Johna.
Piszac "Vilette" Charlotta byla w trudnym dla siebie okresie zycia. To bylo nawiazanie do jej nieszczesliwego romansu (jednostronnego), do kogos w kim sie kochala, a kto zostal sportretowany jako Monsieur Paul Emanuel i jego zony (pierwowzor madame Beck). Madame Beck jest zazdrosna o profesora, a w rzeczywistosci zazdrosna o profesora byla jego zona.
"Vilette" podobno rodzilo sie w przewleklych bolach, nic wiec dziwnego, ze powiesc jest nierowna. W tym czasie byla juz samotna, mieszkala jedynie z ojcem, rodzenstwo pomarlo, w dodatku ojciec byl niezdrowy. Opisy samotnosci Lucy Snow (zwlaszcza w czasie wakacji) mają w sobie duzo z osobistych przezyc Charlotte.
Charlotte nie zgadzala sie na publikowanie "Vilette" w odcinkach, w formie seryjnych zeszytow, jak tego chcieli wydawcy, ktorzy w ten sposob chcieli ją zmusic do szybszej pracy.
Pisala w liscie: "Kiedy opuszcza mnie nastroj (a wlasnie mnie opuscil, nie zechciawszy zostawic łaskawie najmniejszej wiadomosci, kiedy wroci) odkladam pisanie i czekam na jego powrot. Bog wie, ze niekiedy musze dlugo czekac".
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Dołączyła: 25 Sie 2006 Posty: 223 Skąd: Gliwice, Legnica
Wysłany: Sro 16 Maj, 2007 13:25
Marija napisał/a:
A ja mam propozycję: niech się zgłoszą te Damy, które "Villette" rzeczywiście przeczytały - w całości. Jakoś dużo chętnych na początku po drodze nam wymiękło, a to głowa boli, a to zostawiła włączone żelazko i musi wracać do domu , niespodziewana ciąża ( ); ile nas było, zdyscyplinowanych przez Harry czytelniczek ChB??
Ekhm, czy ta ciąża to o mnie...? Bo jeśli chodzi o "niespodziewaność", to wręcz przeciwnie, była bardzo oczekiwana
A "Vilette" już przeczytałam i raczej mam odczucia ambiwalentne...Niektóre rozdziały wprost mnie porywały, a inne tak nudziły, że niemal zasypiałam. Jakby książkę pisały dwie różne osoby. Podobał mi się jednak sposób opisywania uczuć bohaterki, w których dopatrywałam się prawdziwych odczuć autorki, co właśnie potwierdziłyście :grin: Były bowiem niezwykle realnie ukazane... gdyby nie te błędy rzecz jasna ze ślicznej kolekcji Hachette
Dołączyła: 15 Wrz 2006 Posty: 5614 Skąd: woj. dolnośląskie
Wysłany: Sro 16 Maj, 2007 13:32
Karenina napisał/a:
Ekhm, czy ta ciąża to o mnie...?
Naprawdę nie pamiętam :oops:
Cytat:
A "Vilette" już przeczytałam i raczej mam odczucia ambiwalentne...Niektóre rozdziały wprost mnie porywały, a inne tak nudziły, że niemal zasypiałam. Jakby książkę pisały dwie różne osoby. Podobał mi się jednak sposób opisywania uczuć bohaterki, w których dopatrywałam się prawdziwych odczuć autorki, co właśnie potwierdziłyście :grin: Były bowiem niezwykle realnie ukazane... gdyby nie te błędy rzecz jasna ze ślicznej kolekcji Hachette
Faktycznie, książka jest nierówna, ale to chyba zawdzięczamy wzlotom i upadkom ducha Autorki .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach naszego forum stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę naszego forum.