Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51658 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Wto 13 Lis, 2018 07:33
Też nie przeczytałam trylogii husyckiej. Bohater był okropny.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Mnie się na równi podobała. I nie zieję nienawiścią do Reynevana. Poniekąd go lubiłam. Ok, był czasem głupi, ale po młodemu głupi. Natomiast jego towarzysze! Samson Miodek i Szarlej wszystko wynagradzają. A po drodze paru jeszcze się trafiło. Zawisza Czarny mi się na ten przykład podobał.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51658 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Sro 14 Lis, 2018 18:29
W Polityce tekst o żądaniach Sapkowskiego pod adresem twórców gry. Konstatacja jest taka, że autor źle zrobił. Nie powinien był oddawać wszystkiego, tylko jak Martin czy Rowling włączyć się twórczo w powstawanie gry. Wtedy nie tylko miałby pieniądze, ale też wpływ na samą grę w warstwie scenariusza. A teraz twórcy Wiedźmina - gry radzą sobie doskonale sami.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
W Polityce tekst o żądaniach Sapkowskiego pod adresem twórców gry. Konstatacja jest taka, że autor źle zrobił. Nie powinien był oddawać wszystkiego, tylko jak Martin czy Rowling włączyć się twórczo w powstawanie gry. Wtedy nie tylko miałby pieniądze, ale też wpływ na samą grę w warstwie scenariusza. A teraz twórcy Wiedźmina - gry radzą sobie doskonale sami.
Słyszałam o tym (czytałam) jakiś czas temu. Mógł miec udział w sprzedaży, proponowano mu to - nie chciał. A teraz pluje sobie w brodę.
_________________ Hell is empty. And all the devils are here.
I do tego robi to publicznie, z czego chyba cały internet leje. Ale Sapek nigdy nie krył się ze swoją bucerą. Teraz po prostu robi to na większą skalę.
Tu podcast, od 16 minuty zaczyna się właściwy temat.
Sapkowski do CD Projekt "Dacie mi coś, co będziecie mieli, a czego się nie spodziewam" https://youtu.be/rMf0H2D1Vf8
Podlinkuję analizę opowiadań z jednego bloga - słownictwo może czasem nieteges, ale spostrzeżenia trzeźwe i ciekawe, IMHO:
http://niezatapialni.com/?p=859
I zgadzam się co do rankingu, tzn. najwyżej cenię "Ziarno prawdy" i "Wiedźmina".
Edit: dorzucam sobie do przeczytania później link do analizy "Pani jeziora" - na razie przeczytałam z zaciekawieniem komentarz do pewnej sceny bibliotecznej http://biblioszczur.pl/20...i-pani-jeziora/
_________________ Hell is empty. And all the devils are here.
Przyszłam się dopisać do wątku, więc jeszcze skomentuję coś zamierzchłego, hihi.
Ja znam "Maladie" z innego wydania, połączone nie z tymi różnymi opowiadaniami, a esejami o mitach Arturiańskich. Miałam wtedy wielkiego świra arturiańskiego i spojrzenie autora na nie bardzo mi odpowiadało. "Świat króla Artura. Maladie" - tak to się wtedy nazywało.
A opowiadania z "Maladie i inne opowiadania" znam z innych antologii. "Złote popołudnie", to z kotem Cheshire, było w trzynastu kotach, czyli antologii SuperNowej z kocim motywem przewodnim. Ten żart ze ślubem Geralta i Yen - już nie pamiętam gdzie.
Skończyłam już pierwszy tom opowiadań w ramach Wielkiej Powtórki - i połknęłam je jednym tchem, zatem dalej na mnie działają (akurat do opowiadań wracałam kilkukrotnie, do powieści nie). Czasem pamiętam całe frazy i dialogi, ale nie zawsze rozwój fabuły.
Dalej uważam, że to dobre - idealnie skonstruowane teksty, świetnie, choć oszczędnie scharakteryzowane postacie i dialogi, których luzu i sarkazmu nadal autorzy mogą mu pozazdrościć. I czas się ich nadal nie ima. Postmodernistyczne gry konwencjami nadal są w cenie, a re-tellingi baśni nie tak dawno przeżywały wręcz renesans. Nawet w odniesieniu do światowego rynku to rzecz bardzo na czasie - na Zachodzie lubią taką fantastykę z wątkami "etnicznymi", czy to słowiańskimi, czy inszymi charakterystycznymi;).
Jasne, z bagażem czytelniczych doświadczeń, jak też doświadczeń z pracy redaktorskiej, znajomości różnych rynków, patrzę już inaczej, mniej bezkrytycznie, widzę wady (czy wszyscy muszą rzucać sarkastycznymi onelinereami;)?). Ale o czymś świadczy, że znane sobie teksty po raz kolejny potrafię połknąć na raz:). I nawet się wzruszyć.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 51658 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Czw 25 Lip, 2019 10:02
Nadal mam dość, ale najbardziej cenię opowiadania.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
W drugim tomie mój entuzjazm dla opowiadań nieco przygasł. "Okruch lodu", który w czasach licealnych bardzo mnie poruszał, teraz wydał mi się mocno pretensjonalny. Brrrr.
Potwornie działa mi na nerwy Jaskier, zapamiętałam tę postać jako mądrzejszą:. >
Khem, przeczytaj sobie w wolnej chwili, co było powyżej w tym linku na temat "Okruchu lodu" i innych opowiadań Forma przekazu niekoniecznie mi leży, ale spostrzeżenia są niegłupie (są tez odniesienie do licealnego odbioru i bardziej dorosłego, owszem ). Zgadzam się w sumie co do rankingu najlepszych i najgorszych opowiadań.
http://niezatapialni.com/?p=859
W spoilerze cytuję fragment o "Okruchu lodu" właśnie
Spoiler:
Pastwić się nad „Okruchem lodu” naprawdę trudno, bo to trochę tak, jakby pastwić się nad moim pierwszym opowiadaniem. Pisałem w nim o chmurnych ludziach, stojących na wietrznych klifach. Przedstawiałem wielkie, dramatyczne wyznania miłosne. I na 12 oszukanych stronach standardowego maszynopisu z lokalnej sesji RPG dochodziłem do ratowania świata, romantycznych nadczłowieków i Potęgi Wyobraźni (pisanych od wielkich liter, bo to Ważne Sprawy). „Okruch lodu” wprawdzie nie ma takiej skali, ale językowo i koncepcyjnie jest “Wybrańcowi” (sic!) naprawdę bliski i trudno mi nie poczuć jakiejś komitywy z Sapkiem i nie docenić, iż z mdławego, źle napisanego romansidła na trzy głosy próbuje wycisnąć pełnoprawny, idiotyczny traktat o życiu, śmierci i w ogóle wszystkim.
Możecie mi nie uwierzyć, więc odwołam się do cytatu (bredzi, oczywiście Yennefer): „Emocje, kaprysy i kłamstwa, fascynacja i gra. Uczucia i ich brak… Dary, których nie wolno przyjąć… Kłamstwo i prawda. Czym jest prawda? Zaprzeczeniem kłamstwa? Czy stwierdzeniem faktu? A jeżeli fakt jest kłamstwem, czym jest wówczas prawda? Kto jest pełen uczuć, które nim targają, a kto pustą skorupą zimnego czerepu? Kto? Co jest prawdą, Geralt? Czym jest prawda?”
Nie zrozumcie mnie źle. Ja doskonale czuję tę emocjonalność. Sam w niej tkwiłem przecież przez kilka dekad (dwie to kilka, prawda?). I nawet te fafnaście lat później, czytając te słowa, czuję jak coś tam we mnie drga. Jakieś niezałatwione licealne traumy słysząc to zaklęcie, próbują się wyrwać i ruszyć radośnie w tan. Ale później przypominam sobie, że jednak jestem k...a myślącym stworzeniem, że mam jednak jakąś godność i załamuje się we mnie wszystko na raz. Bo wraz z przekonaniem o wyjątkowym talencie Sapkowskiego, umierają przecież wszystkie moje egzaltowane porno marzenia, o lepszym, głębszym Tomku, co od maleńkości czytał bardzo mądre rzeczy, więc kiedyś zrozumie teorie wszechrzeczy, a już na pewno Prawdy i Kłamstwa, bo “czym jest prawda, Geralt?” (swoją drogą na to pytanie odpowiada nie Geralt, ale wyczarowana pustułka; otóż prawda jest, wystawcie to sobie, “okruchem lodu” – bo jakże by mogło być inaczej, przecież ten tytuł naprawdę ciężko wcisnąć w opowiadanie o rębaczu potworów)
[...]
Najciekawszą nauką tego opowiadania jest ta o wiecznym, męskim szczenięctwie. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale wydaje mi się, że Geralt ma jakieś 90 lat. Nie starzeje się, bo próba traw. Istredd, jego rywal w walce o serce Yennefer (o którym Sapkowski chyba później zupełnie zapomniał, bo nie kojarzę go z sagi), ma lat kilkaset – jak to czarodzieje. Tymczasem obaj zachowują się, jak młode koguciki, walczące o najładniejszą kurkę w stadzie. Najpierw przechwalają się przed sobą, kto kiedy Yennefer posiadł, a jak to nie przynosi rozwiązania, to postanawiają się pozabijać..
_________________ Hell is empty. And all the devils are here.
Forma mnie pokonała;). Ale kawałek dotyczący "Okrucha" doczytałam i tak, zgadzam się z tymi zarzutami. Szczególnie od tych rzewnych, patetycznych tyrad w dialogach bolały mnie zęby. I cała ta fikuśna oprawa prostej historii miłosnej rodem z liceum (ich dwóch i ona jedna;)), gdzie nie da się normalnie powiedzieć dwóm gościom "pa", tylko trzeba do tego magicznej pustułki.
To czekam na twoje wrażenia po "Odrobinie poświęcenia", gdzie też będzie rzewnie
Ja czytałam to jakoś na studiach, bom starsza, i zachodziłam w głowę, czy ja taka głupia jestem, że nie rozumiem, o co tej trójce z "Okruchu lodu" chodzi To opowiadanie od początku średnio mi się podobało. Za to te pierwsze opowiadania, zwarte, bez słowotoku i popisywania się formą - bardzo, bardzo
_________________ Hell is empty. And all the devils are here.
Przypomniałam sobie jeszcze jedno opowiadanie Sapkowskiego spoza wiedźmińskiego kanonu. Tandaradei! Ukazało się swego czasu w Feniksie, takim chwilowym konkurencie Fantastyki. Mnie się bardzo podobało.
Tekst, ze słowem wstępnym Sapkowskiego, jest tutaj
https://sapkowskipl.wordpress.com/2017/03/11/tandaradei/
Na tej stronie jest zresztą więcej nie - wiedźmińskich opowiadań Sapkowskiego.
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 37249 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Pon 29 Lip, 2019 20:21
Ja się boję czytać ponownie opowiadania wiedźmińskie - ale kiedyś mi się podobały i moim dzieciom w swoim czasie podsunę (jeśli będę musiała ). Najbardziej jednak lubiłam Maladie.
"Trochę poświęcenia" też nadal mi się podoba. Są w nim co prawda dwie stronniczki dialogów, które bym solidnie przeredagowała, ale poza tym dobra równowaga między emocjonalnością a fabułą - której w "Okruchu lodu" brak:>.
Wątek syrenki nadal mnie bawił. No i bardzo współczesna polityka księcia - zabierzemy naturze wszystko po kres, nie myśląc o przyszłości. Zniszczyć, by chwilowo wykorzystać.
Wątek wiedźmina i bardki bardzo spoko, to już było życiowe. W przeciwieństwie do pustułek i dorosłych kolesi, licytujących się, którego dziewczyna woli.
W tym tekście też Jaskier nabiera jakiegoś ludzkiego oblicza i przestaje być nieznośnie płaski.
Doceniłam za to bardziej tekst, którego dawniej nie lubiłam - "Wieczny ogień". Kapitalna historia z tymi doppelgngerami. Mądra i zabawna.
Za to niegdyś ulubiona "Granica możliwości" mnie rozczarowała. Borch cudowny, ale sam tekst średniawy. I ogromnie rozdrażniła mnie Yennefer, co dla prywaty chciała ot tak utłuc magiczne, rozumne stworzenie, nawet po tym, jak okazało się jeszcze magiczniejsze i rozumniejsze, niż wszyscy myśleli. I ten wypchany jednorożec w jej mieszkaniu, brrrr.
Ja już w trakcie powieści, "Krew elfów" jest lepsza, niż zapamiętałam - choć konstrukcyjnie mi zgrzyta. Ale portrety postaci jakieś głębsze. Płynie ta historia. Bez słownego efekciarstwa. No i wątek jak kilku chłopów w wiedźmińskim siedliszczu zajmuje się dziewczynką, heh, nie widziałam dawniej, jakie to zabawne:D
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.