Od razu zaznaczam - nie wiem nic o teleewangelistach. Wiem, że są, mają swoją telewizję i nadają z niej słowo boże 24/7.
Ale poszłam, bo właśnie temat nigdy przeze mnie nie liźnięty nawet, a w obsadzie Jessica Chastain i Andrew Garfield. No jak temu powiedzieć nie? Skusiłam się.
Film opowiada autentyczną historię pary teleewangelistów, którzy w latach 70-tych i 80-tych stworzyli istne imperium. W sumie od filmu dostałam coś innego niż się spodziewałam i to zaliczę na ogromy plus. W zasadzie kwestia tv i szerzenia ewangelii kojarzy mi się z ponurym pastorem, który drze się do kamery, że spłonę w piekle jeśli nie będę taka jak on mi każe. Ale jako rzekłam - nic na ten temat nie wiem, więc to pewnie stereotypy. A właśnie tego się spodziewałam - bandy chamów bezczelnie żerujących na innych.
A co my tu mamy? Parę przedsiębiorczych i całkiem sympatycznych bohaterów, którzy chcą zawojować świat miłością do Jezusa. I jest to pozytywna wersja - ze śpiewem, otwartością, pacynkami... Jasne, w filmie nie brakuje scen, w których widać, jak wszystko da się spieniężyć - absolutnie wszystko można sprzedać i wyciągnąć dzięki temu kasę z naiwnych widzów, ale tak czy siak nie mogłam gardzić tymi ludźmi, raczej pałałam do nich szczerą sympatią. Niejako rozumiałam, że w takim świecie w którymś momencie każdy by się zgubił i zszedł z pierwotnie obranej drogi.
Naprawdę bardzo, bardzo podobały mi się słowa Tammy o homoseksualistach (napisy końcowe ujawniły, że do śmierci wspierała osoby lgbt), podobało mi się jaką jest osobą. Momentami sprytną, ale najczęściej autentycznie wierzyłam, że chce przekazać światu ważną wiadomość.
Brakuje mi w tym filmie niejednej sceny (np. jedna scena - małżonkowie postanawiają założyć własną telewizję, a w następnej mamy kilka lat później i już ją mają - ale jak to zrobili???), ale zasadniczo podobał mi się ten film. Oceniam go tak 8/10.
Plus znakomita gra aktorska. Serio, fajny seans.
Czyli historia poczatkow kariery Venus i Sereny Williams ukazane przez pryzmat ich upartego ojca. I to takich naprawde poczatkow-poczatkow, bo zaczynamy, kiedy Venus jest wczesna nastolatka, a Serena ma chyba 10 czy 11 lat.
No, nie bylo lekko. Nieciekawa okolica, w domu sie nie przelewa, praca po nocach, a za dnia trening z corkami. A tego drobiazgu jest sztuk piec...
Dziewczyny maja zelazna dyscypline, wszystkie dobrze sie ucza i zasuwaja z rakieta gdzie sie da (a przynajmniej Venus i Serena, reszta chyba nie wykazala takiego talentu). I trzeba przyznac, ze gdyby nie spryt i upor ojca to te dwie dziewczyny pewnie nie gralyby w tenisa.
Nie rozumiem troche postepowania Richarda - raz mowi ze chce jedno, potem drugie, mam wrazenie, ze niejednego czlowieka zwyczajnie zrobil w balona. Nie widac na filmie, czy dziewczynki sa przemeczone ciagla nauka i treningiem, ale sa dziecmi, wiec ufaja rodzicom. I to jestem w stanie zrozumiec w rodzicach - zapewnic dzieciom wyjscie z getta, "trzymac je z dala od tych ulic" za wszelka cene.
Film jest dobry. Will Smith jest swietny (i wlasnie oglosili nominacje do Oskarow - owszem, jest dla niego nominacja).
Film jest dostepny na HBO, gdyby ktos chcial wiedziec.
Fakt, dziewczyny na pewno wybiły się niesamowicie; myślałam o tym patrząc na Venus wśród gości na królewskim ślubie w Windsorze. Z kortu nie mam wspomnień, bo nie rozumiem zasad punktacji w tenisie i jestem na ten sport odporna. Widzialam zajawkę filmu i nawet mnie zaciekawił.
Polecam, bo to nie jest typowy film sportowy wlasnie dzieki perspektywnie ojca.
Swoja szosa niezle tarcia byly na linii maz - zona. Ja te jego kobiete naprawde podziwiam, bo miala do niego swieta cierpliwosc.
Smierc na Nilu
Czyli film oparty na jednej z ksiazek Agathy Christie. Tym razem Hercules Poirot plynie sobie po Nilu ladnym stateczkiem, na stateczku dochodzi do morderstwa. Hercules oczywiscie rozwiazuje zagadke.
Statek ladny, sfinksy ladne, zdjecia ladne, aktorzy tez ladni.
Tylko ze jako wczesna nastolatka czytalam niektore ksiazki Christie, w tym ta, wiec z gory wiedzialam kto zginie i kto zabije. Wobec tego pomimo pieknych widokow troche sie na tym filmie nudzilam.
Chyba jednak Christie mi sie lepiej czytalo niz teraz oglada.
Nie mowie, ze film zly, ale ja go niepotrzebnie ogladalam.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 55743 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 13 Lut, 2022 20:53
Obejrzałam ten film o siostrach Williams i ich ojcu. Niesamowita determinacja tej rodziny, choć ojciec chwilami dziwny.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 55743 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Pon 14 Lut, 2022 11:20
Tak, moim zdaniem to miał więcej szczęścia niż rozumu I utalentowane córki.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Dołączyła: 25 Mar 2007 Posty: 23322 Skąd: Puszcza Knyszyńska
Wysłany: Sob 05 Mar, 2022 20:36
Wróciłam właśnie z Belfastu. Ojaciękręcę, jaki to piękny film! I wizualnie (super zagranie z czernią i bielą ukazującą codzienność oraz kolorem w kinowych seansach czy teatralnych spektaklach) i aktorsko (Caitriona Balfe, Ciaran Hinds i Judi Dench pozamiatali!!). Było wzruszająco, było uroczo zabawnie (świat widziany oczami dziecka jest czasem przekomicznie prosty), a na końcowych planszach puściły mi się łzy z oczu. Takie to niepokojąco aktualne... Wróciłam do domu nucąc "Carrickfergus".
P.S. Kiedy Colin Morgan tak wyprzystojniał?
_________________ For the test of the heart is trouble
And it always comes with years.
And the smile that is worth the praises of earth
Is the smile that shines through the tears.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 55743 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Sob 05 Mar, 2022 20:41
Chętnie bym obejrzała, ale chyba nie dam rady. Może będzie kiedyś na jakimś Amazonie czy Netfixie.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Dołączyła: 25 Mar 2007 Posty: 23322 Skąd: Puszcza Knyszyńska
Wysłany: Nie 06 Mar, 2022 18:35
Agn napisał/a:
Alez szuje zagral...
Fakt... I zrobił to koncertowo. To już nie ten naiwny Merlin.
Babcino-dziadkowe dialogi w tym filmie kocham i wielbię.
_________________ For the test of the heart is trouble
And it always comes with years.
And the smile that is worth the praises of earth
Is the smile that shines through the tears.
Kompletnie inny biegun niz Merlinek.
Zreszta w tym filmie wszyscy sie swietnie sprawdzili. Choc mnie sie chyba najbardziej podobala Caitriona Balfe. Swietna byla.
Skoczylam jeszcze na Uncharted z Tomem Hollandem, tak na odprezenie.
Bawilam sie lepiej niz podejrzewalam. Przyjemna przygodoweczka, przy ktorej niewiare trzeba zawiesic na kolku, bo wiadomo - prawa fizyki sa dla slabych. Ale serio fajnie sie ogladalo. Doceniam bardzo przerobienie walki pirackich statkow na wspolczesne realia. A Tom Holland jest niesamowicie wysportowany!
I tylko ten Mark Wahlberg - nie bylo innego aktora? Wiem, ze z jego umiejetnosciami nadaje sie wylacznie do sensacji, ale patrzenie na niego nie sprawia mi przyjemnosci.
Scena po napisach sugeruje dalszy ciag przygody. Chetnie obejrze, kiedy juz powstanie.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 55743 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Sro 16 Mar, 2022 16:51
Na Netfixie pojawił się Najmro - oglądam, dobrze zrobiony.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Dołączyła: 25 Mar 2007 Posty: 23322 Skąd: Puszcza Knyszyńska
Wysłany: Sob 19 Mar, 2022 21:47
annmichelle napisał/a:
Dokładnie jak w temacie - fajny film wczoraj widziałam.
Napisałam już o nim w temacie Dana Stevensa, ale tam pewnie wchodzi mniej osób, więc napiszę jeszcze tutaj.
"I'm your man" ("Ich bin dein Mensch") to taki kameralny film.
Na filmwebie jest w kategorii komedia romantyczna /sci-fi, zwiastun i opis też mogą sugerować taki film.
Jednak moim zdaniem jest to bardziej film obyczajowy z elementami sci-fi (android). Plus dramatu. Wątek ojca z demencją był bardzo życiowy....
Podobała mi się gra głównej bohaterki i że nie wybrano do niej jakiejś plastikowej piękności, ale normalnie wyglądającą kobietę w wieku mocno średnim (aktorka ma bodajże 47 lat), a Dan Stevens w roli androida idealnego.
Sam film nie jest może arcydziełem, ale oglądało mi się go przyjemnie, były zabawne sytuacje (czy dialogi), ale i takie pozwalające na pytania "czym jest człowieczeństwo, szczęście, miłość", "czym różnimy się od maszyn", "jak różne mamy oczekiwania od partnera". Człowiek automatycznie zastanawia się - "jakby to wyglądało naprawdę i miało szansę sukcesu".
I w sumie dziś mam o nim więcej przemyśleń niż wczoraj od razu po seansie, więc to chyba plus.
Scena ze stadem jeleni i łani poruszająca w swojej prostocie.
Zakończenia też takie jak lubię.
Jeszcze krótkie info: film produkcji niemieckiej, znajduje się wśród 15 filmów z szansami na nominację do Oscara (dla mnie to akurat żadna rekomendacja, no ale może komuś ułatwi to decyzję czy oglądać czy nie).
Ciekawostka: Dan Stevens mówi w nim po niemiecku - i to bardzo udanie (też już wspomniałam o tym w temacie stevensowym ). Byłam pod wrażeniem szczególnie podczas jego monologu w samochodzie
Dorwałam dziś i ja ten film. Taki śmieszno-gorzko-słodki w swojej wymowie. Uderzyła mnie w nim kwestia samotności i desperackiego wręcz poszukiwania szczęścia.
Dan za to jak zwykle cudowny.
_________________ For the test of the heart is trouble
And it always comes with years.
And the smile that is worth the praises of earth
Is the smile that shines through the tears.
Obejrzalam Najgorszego czlowieka na swiecie, norweski film, o ktorym jest teraz dosc glosno.
Nie wiem jaki pacan nazwal to romantyczna komedia. Nawet jesli wezmiemy nawias, ze nietypowa... Jest kilka dowcipniejszych tekstow, ale to NIE jest komedia. W gruncie rzeczy dla mnie ten film z lekkiego obyczaju przeksztalca sie w dramat.
Ale to tyle z zarzutow - to bardzo ciekawy film, warty obejrzenia, dobrze zagrany. Polecam.
PS Norweski jest wyjatkowo niemelodyjnym jezykiem.
PS Norweski jest wyjatkowo niemelodyjnym jezykiem.
Szwedzki i fiński podobnie. Jak ktoś narzeka na niemiecki czy węgierski - niech sobie posłucha w/w.
Dla mnie brzmią jakby ktoś się dławił lub wymyślał na żywo nowy język z przypadkowych zlepków sylab, sorry.
Faktycznie cos w tym jest. Kiedy aktorzy mieli jakas dluzsza kwestie do powiedzenia to szczegolnie bylo slychac - nieplynny, same klody pod jezyk, zaciecia... Jakby czlowiek wyduszal kazda sylabe osobno. Dziwny jezyk.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.