Pewnie tak bedzie, to sobie wtedy na spokojnie obejrzysz.
Sporo mi jeszcze filmow zostalo do obejrzenia (duzo jest takich, ktore bardzo chce obejrzec). Ciekawe czy sie wyrobie...
Nowy Matrix, nowy Spiderman, nowi Pogromcy duchow, Szef roku, King Richard, Truflarze no i niech bedzie - West Side Story tez.
Czarna komedia, w ktorej doktorantka (Jennifer Lawrence) i jej profesor (Leonardo Di Caprio) odkrywaja, ze w strone Ziemi pedzi gigantyczna asteroida, ktora wywola zniszczenie wszelkiego zycia na planecie. Usiluja o tym powiadomic prezydentke (Meryl Streep), umawiaja sie w telewizji, by to oglosic swiatu, ale swiat ma to gdzies. Albo nie wierza, albo podwazaja ich kompetencje (bo sa TYLKO z Michigan, a nie jakiegos porzadnego uniwerku z Ligi Bluszczowej), albo robia sobie zarty, albo wkracza kwestia pieniedzy - czy na katastrofie da sie zarobic? Chyba nie. A tu by trzeba bylo cos zrobic, zeby rozwalic zagrozenie, zmienic trajektorie asteroidy, bo za pol roku wszystko szlag trafi.
Film jest sredni. Ludzkosc jako gatunek to durnie, owszem, ale jakos nie wierze, ze az tak bardzo. I nie byloby problemu, gdybym wsiakla w film i mogla to wszystko lykac jak ges kluski - problem w tym, ze sie raczej od tej sytuacji odbilam i ogladalam zza bezpiecznej szybki. Nie przejmowalam sie za bardzo bohaterami, a wiekszosci wrecz nie lubilam.
No i przy calej tej smakowitej obsadzie rzadko kto czul te historie. Chyba tylko Chalamet byl calkowicie wiarygodny. I Grande w roli nadetej gwiazdki piosenki jest ok (a jej piosenka z Kid Cudim ).
Czy polecam? A obejrzyjcie sobie, kilka razy na serio parsknelam zdrowym smiechem, to nie tak, ze to totalnie zly film - wyceniam go na 5,5/10. Mozna go ladnie sobie przelozyc na realia z naszego podworka (zamiencie asteroide na globalne ocieplenie albo covid-19 et voila!).
Natomiast spokojnie mozna na to poczekac do premiery na Netflixie (w wigilie o polnocy ponoc, ale nie wiem wg ktorej strefy czasowej). Zrobic popcorn, rozsiasc sie w fotelu i obejrzec na totalnym luzie.
Bedzie krotko - jesli macie mozliwosc, wylapcie seans, na ktorym nie bedzie tlumu i idzcie do kina. Warto!
Jeden z niewielu musicali, w ktorym to, ze postac zaczyna spiewac, wypada 100% naturalnie. Choreografia paluszki lizac. Spodobala mi sie szalenie Ariana DeBose w roli Anity.
A Ansel Elgort ma chyba 3 metry wzrostu.
Na pewno kiedyś obejrzę, choć stare WSS to dla mnie absolutne 10/10! Kocham tamtą ekranizację, a role drugoplanowe są mistrzowskie. Muzyka, choreografia, kostiumy, klimat -
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 54478 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Wto 14 Gru, 2021 04:37
Starej wersji nie pamiętam za bardzo. Bardzo bym chciała nową zobaczyć, ale czas pod wieloma względami niekorzystny...
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Dokładnie jak w temacie - fajny film wczoraj widziałam.
Napisałam już o nim w temacie Dana Stevensa, ale tam pewnie wchodzi mniej osób, więc napiszę jeszcze tutaj.
"I'm your man" ("Ich bin dein Mensch") to taki kameralny film.
Na filmwebie jest w kategorii komedia romantyczna /sci-fi, zwiastun i opis też mogą sugerować taki film.
Jednak moim zdaniem jest to bardziej film obyczajowy z elementami sci-fi (android). Plus dramatu. Wątek ojca z demencją był bardzo życiowy....
Podobała mi się gra głównej bohaterki i że nie wybrano do niej jakiejś plastikowej piękności, ale normalnie wyglądającą kobietę w wieku mocno średnim (aktorka ma bodajże 47 lat), a Dan Stevens w roli androida idealnego.
Sam film nie jest może arcydziełem, ale oglądało mi się go przyjemnie, były zabawne sytuacje (czy dialogi), ale i takie pozwalające na pytania "czym jest człowieczeństwo, szczęście, miłość", "czym różnimy się od maszyn", "jak różne mamy oczekiwania od partnera". Człowiek automatycznie zastanawia się - "jakby to wyglądało naprawdę i miało szansę sukcesu".
I w sumie dziś mam o nim więcej przemyśleń niż wczoraj od razu po seansie, więc to chyba plus.
Scena ze stadem jeleni i łani poruszająca w swojej prostocie.
Zakończenia też takie jak lubię.
Jeszcze krótkie info: film produkcji niemieckiej, znajduje się wśród 15 filmów z szansami na nominację do Oscara (dla mnie to akurat żadna rekomendacja, no ale może komuś ułatwi to decyzję czy oglądać czy nie).
Ciekawostka: Dan Stevens mówi w nim po niemiecku - i to bardzo udanie (też już wspomniałam o tym w temacie stevensowym ). Byłam pod wrażeniem szczególnie podczas jego monologu w samochodzie
Powiem tak - nie taki fajny film właśnie widziałam.
Może dlatego, że nie żyję facebookiem, insta, tweeterem i całym tym medialnym, telewizyjnym kołowrotem.
Nie patrz w górę.
Film świetnie zagrany - trudno mi wskazać, kto był najlepszy: diCaprio, Streep, Lawrence, Blanchett, Rylance, Hill. Warsztat aktorski -
Ładne zdjęcia.
Scenariuszowo natomiast - dla mnie - porażka.
Wszystkiego tu po trochu: satyry, dramatu, filmu katastroficznego, melodramatu (!), itd.
Jakby twórcy nie do końca mogli się zdecydować, o czym ma być ten film.
Jak dla mnie - warto obejrzeć dla popisów aktorskich.
Historia za to jest nierealna - i nie chodzi mi o groźbę komety, która ma uderzyć w ziemię, ale o reakcję świata i ludzi na to zjawisko. Głupoty fabularne, które widziałam nawet ja -laik jeśli chodzi o fizykę czy wojskowe operacje.
Film baaaardzo amerykański, w sensie USA chce ratować świat, Chiny, Rosja i Indie coś tam chcą kombinować (politycznie reszta świata nie istnieje w tym filmie), ale to margines marginesu.
Klimacik amerykański trochę jak w "Dniu Niepodległości".
Pomijając to - było chaotycznie, satyrycznie, karykaturalnie.
Szkoda, bo przy takim potencjale aktorskim powinno być bdb, a wg mnie wyszło jedynie średnio.
Agn - w takim wcieleniu jeszcze Chalameta nie widziałam. Jak go widziałam to się śmiałam , teksty miał zabójcze.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 54478 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Pią 31 Gru, 2021 06:57
Bardzo go lubię.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
No, obsada była świetna ale z filmu dziś pamiętam głównie piosenkę Streets of Philadelphia - co oczywiście dobroci mu nie ujmuje
Ja sobie wreszcie obejrzałam w całości Blade Runner 2049, wystraszona wiadomością, że Netflix już go usuwa. Bardzo jest dobry, z realną wizją naszej przyszłości. Nawet nie o androidy chodzi, tylko o wielkie zaciemnienie po którym załamuje się cywilizacja. Snujowy, długi niemiłosiernie i nadal nie pojmuję zachwytów nad Goslingiem, ale podobał mi się.
No, obsada była świetna ale z filmu dziś pamiętam głównie piosenkę Streets of Philadelphia - co oczywiście dobroci mu nie ujmuje
Ale chyba mówimy o innym filmie.
"Filadelfijska opowieść" jest z 1940 roku z Cary'm Grantem, Katherine Hepburn i Jamesem Stewartem.
Choć "Filadelfia" z Hanksem też jest dobra, mimo, że pół wieku młodsza.
Daje bardzo do myślenia. Podchodzę do dalszych ciągów i drugich części jak pies do jeża, ale tym razem byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.
Co do obsady, to jestem niesamowicie przywiązana do dawnej. Nawet Sean Young była dobra, choć to nie była wybitna aktorka.
Buszując po Netfliksie natrafiłam na film, który dotychczas znałam pod oryginalnym tytułem "Contratiempo" i kiedyś wspominałam już o nim tutaj zachęcając do obejrzenia.
Na Netfliksie widnieje on pod tytułem "The Invisible Guest".
Sama obejrzę go chętnie po raz drugi, choć mimo upływu kilku lat doskonale pamiętam fabułę, co jest komplementem dla filmu.
Jeśli ktoś ma ochotę na ciekawy thriller z rozbudowaną intrygą to będzie to dobry wybór.
Jest to film hiszpański, ma bardzo ładne ujęcia i prowadzenie kamery.
Podobało mi się też pokazanie Hiszpanii od innej strony: nie tej wakacyjnej plażowej, z palmami i słońcem , ale w "brzydkich" porach roku, no i bardzo podobała mi się lokalizacja hotelu, który odgrywa swoją rolę.
Dołączyła: 25 Mar 2007 Posty: 23094 Skąd: Puszcza Knyszyńska
Wysłany: Sro 05 Sty, 2022 10:26
Aaaa, Mario Casas w bonusie.
_________________ For the test of the heart is trouble
And it always comes with years.
And the smile that is worth the praises of earth
Is the smile that shines through the tears.
O ja... Uhm... Kurcze...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Nie, serio, nie wiem co powiedzieć...
Jeśli ktoś jeszcze tego nie widział, to polecam nadrobić (film jest dostępny na Netflixie).
Pozbierać się nie mogę...
Szczęka opadła mi do samej piwnicy.
Bartosz Bielenia jest złotem.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 54478 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 09 Sty, 2022 15:19
Tajemnice Los Angeles mam w planach. Już wrzuciłam na listę na Netfixie.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.