Dołączyła: 25 Mar 2007 Posty: 22360 Skąd: Puszcza Knyszyńska
Wysłany: Sro 12 Lut, 2020 19:15
Wracam właśnie z kina. Zachwyconam. Zagadką dla mnie jest pan March, który częściej się pojawiał, kiedy go tak naprawdę nie było, niż wtedy, kiedy był z rodziną.
_________________ - Tak wielu odrzuciłem, za nikim nie poszedłem.
- Za mną poszedłeś.
- Bo pozwoliłeś mi na to.
(A. Aciman, "Tamte dni, tamte noce")
Wracam właśnie z kina. Zachwyconam. Zagadką dla mnie jest pan March, który częściej się pojawiał, kiedy go tak naprawdę nie było, niż wtedy, kiedy był z rodziną.
Ot, człowiek, który nie wziął odpowiedzialności za własną rodzinę. Realizował jakieś wzniosłe ideały, zamiast zapewnić godziwy byt żonie i córkom. Choć im nie zostawało wiele możliwości, by o siebie zadbać.
W ogóle ciotka jest cudowna, ze swoją prosto-w-oczy szczerością:D Przypomina mi postać Maggie Smith z Downton Abbey:D
I jeszcze to małżeństwo Dashwoodów (wydawca i jego żona), które rozmawiało o swoich matkach.
Wydawca cudowny Kiedy z miną "co za bzdety" czyta i kreśli, a potem mówi, że opublikuje:D
W ogóle to akcja z jego dziećmi, które chcą wiedzieć co dalej, to też takie metaodniesienie do prawdziwej Alcott - ponoć tak właśnie było, wydawca nie miał co do książki przekonania, ale dorwały się do niej jakieś dzieci, czy to jego czy rodziny, i bardzo im się podobało:).
Dołączył: 17 Paź 2007 Posty: 2865 Skąd: zza drzewa
Wysłany: Czw 13 Lut, 2020 23:18
Świetna analiza Szafranie! Zgadzam się, że postać Lauriego była pokazana tak a nie inaczej - ktoś gdzieś napisał "tak, żeby wreszcie nie było żal fanom tej pary" Zresztą Alcott pisze o Teddym, że był niesfornym chłopcem, temperowanym trochę przez Jo, ale jednak on bardzo dojrzewa przez czas trwania powieści. W filmie tego nie pokazano. Jedna uwaga - owe "maślane oczy do Amy" nie były znowu tak szybko. Ile to minęło czasu od wyjazdu Lauriego - chyba z kilka lat? Alcott zresztą sama nie jest konsekwentna w prowadzeniu tej postaci - żeni go z Amy, a sugeruje zachowanie starej przyjaźni z Jo. To się raczej z psychologicznego punktu widzenia nie mogło udać i cieszę się, że Gerwig to pokazała.
Zgadzam się bardzo co do Bhaera. Zresztą on przyjął w tej ekranizacji pewne cechy Teddy'ego właśnie - między innymi ta gra na fortepianie (to Teddy był pianistą!). Nie mówiąc już o tańcu... (w powieści chodzili na sympozja filozoficzne a nie do knajpy!). Ale rzeczywiście wyjątkowo nie pasował w tej kuchni Marchów. I jest to dla mnie dowód tego, że ta scena na końcu ze szczęśliwą rodziną, szkołą etc. była fikcją.
_________________ ...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
Prawda, nie tak szybko. W filmie szybko mija ze względów oczywistych, ciągle się łapię, że mi umyka, ile czasu upłynęło:D:D:D
No tak, sympozja filozoficzne by tu bardziej pasowały. Ale są zupełnie nieekranowe. Za to potańcówka, ta z Joe i profesorem, wydaje się taka radosna i żywiołowa, podkreśla wolność Jo. W kontraście z tymi sztywniackimi balami socjety.
Inne z ciekawych zestawień to dwie sceny następujące jedna po drugiej. Jedna to "ciepła" sekwencja wspomnień, gdy Beth jest chora na szkarlatynę, jest straszna noc, ale rankiem Jo zbiega do kuchni, by zastać tam mamę i siostrę...
Potem przechodzimy do chłodnej rzeczywistości... i Jo znów schodzi do kuchni, ale tym razem zastaje tam tylko płaczącą matkę.
Mam nadzieję, że jeszcze będą grać w moim kinie abonentowym, gdy wrócę z zimowych wakacji, bo chcę iść trzeci raz:D
Dołączył: 17 Paź 2007 Posty: 2865 Skąd: zza drzewa
Wysłany: Pią 14 Lut, 2020 18:26
Ale przez te uproszczenia/zamiany filmowy Bhaer nijak ma się do książkowego i jego postać jest trochę, prawdę mówiąc, bez sensu. Zresztą dobrze to widać w scenie odwiedzin, gdzie nie ma nic sensowego do powiedzenia, tylko musi grać Rzeczywiście można go całościowo podsumować słowami służącej Marchów: "Jo, ależ on przystojny!"
Jednym z największych atutów filmu, którym się wręcz rozkoszowałam, to właśnie te wspomnieniowe "linki" między współczesnością a przeszłością. Plaża-plaża, choroba Beth-śmierć Beth, teatr w Nowym Jorku-wizyta w teatrze z Lauriem i Brookiem etc. etc. Naprawdę majstersztyk, zwłaszcza, że w filmie nie zostało de facto nic pominięte, wszystkie najistotniejsze książkowe sceny/wydarzenia są ujęte.
Jeszcze jedna kwestia co do Lauriego i jego statusu społecznego. Zasadniczo Alcott sugeruje, że Teddy dość krytycznie podchodził do swojej "sfery" (widać to chociażby w scenie balu z Meg) mimo iż korzystał z życia. Nie bardzo zatem rozumiem obiekcje Jo, że nie nadaje się na elegancką żonę Lauriego - obydwoje mogliby wnieść sporo świeżości do "socjety". A z Amy wylądował jako grzeczny przedstawiciel arystokracji.
Ciągle mi żal niewykorzystanego potencjału pary Jo/Laurie. Myślę jednak, że pewne kwestie, typu związek partnerski, po prostu Alcott się nie śniły i jedyną drogą na uzyskanie wolności dla kobiety było w jej mniemaniu pozostanie starą panną.
_________________ ...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
Sorki, że spóźniam się z opinią o Małych Kobietkach, ale wolałam poczekać aż damy same doświadczą tej przyjemności dla oka i ucha. Moja recenzja będzie bardzo krótka: wspaniałe przeżycie a mój ulubiony cytat to "Kobiety mają i umysły i dusze. Oprócz serc, mają ambicje i talent, a także piękno". Takie własnie są tytułowe kobietki, które przeradzają się w kobiety. No i Meryl Streep jest prawdziwą ozdobą tego filmu - uwielbiam ją i jej zrzędliwą postać starej ciotki.Mam wielką ochotę obejrzeć jeszcze raz
_________________ Cha d' dhùin dorus nach d'fhosgail dorus.
No door closes without opening another door.
Dołączył: 17 Paź 2007 Posty: 2865 Skąd: zza drzewa
Wysłany: Nie 16 Lut, 2020 00:28
Wróciłam z drugiego seansu. Nadal podobna mi się ogromnie, właściwie oglądałam jakby to był pierwszy raz, równie silne (choć nieco inne!) emocje - bardzo rzadko coś takiego zdarza mi się przy powtórnym oglądaniu tego samego filmu.
Odebrałam film mniej "na smutno" niż za pierwszym razem - pogodziłam się z wyborem Jo i z upływającym czasem w tej opowieści. Skupiłam się natomiast na cieple bijącym ze wspomnieniowych fragmentów i zgadzam się, że ono musiało wynikać częściowo z idealizacji, którą w swej książce przeprowadzała Jo.
Co ciekawe - nie podobał mi się tym razem sposób w jaki przedstawiono miłość Lauriego do Amy. Ot, kapryśny, nieco cyniczny chłopiec, który nie zaliczył żadnego rozwoju od czasów dzieciństwa (wręcz się uwstecznił), któremu spodobała się ładna buzia i zadziorny charakter.
Natomiast ciekawie zareagowała moja koleżanka, nieznająca wcześniej w ogóle "Małych kobietek", która stwierdziła, że Amy i Laurie to były postaci tragiczne a ich małżeństwo jest jakoś wynikiem światowego zepsucia obojga. Bardzo ciekawie argumentowała.
_________________ ...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 37206 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Sro 19 Lut, 2020 19:49
Małe kobietki 2018 - czyli wersja współczesna. Pierwsze pół mi się całkiem podobało, jest to całkiem pomysłowo przełożone na realia współczesne, ale dość szybko Jo zaczęła mnie strasznie irytować i drugie pół to już trochę na podglądzie przeleciałam. Można obejrzeć ale nie ma konieczności
Dołączył: 17 Paź 2007 Posty: 2865 Skąd: zza drzewa
Wysłany: Sro 19 Lut, 2020 23:21
Jo w tej wersji jest niemiłosiernie irytująca, niemniej kilka rozwiązań/uwspółcześnień baaaardzo mi się podobało: np. motyw choroby Beth, pan March i wojna, przekonujące, uwspółcześnione relacje rodzinne. To nie jest zły film.
Jedyna wersja, w której wybór między Lauriem i Profesorem był zdecydowanie na korzyść tego drugiego, bo aktor grający Teddy'ego tak strasznie mi się nie podobał...
_________________ ...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 37206 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Czw 20 Lut, 2020 09:11
Mnie się też podobało przeniesienie sytuacji książkowych na bardziej współczesne - pod tym kątem to nie jest zły film - z tym się zgadzam. Nie jest jednak też dobry, bo na tle uwspółcześnionych relacji i sytuacji ta konkretna Jo, hałaśliwa i próbująca cały czas dominować i dyrygować siostrami mówiąc im jak mają żyć a jak nie wypada wyjątkowo paskudnie (szczególnie jej scysja z Meg o małżeństwo) i to ciągnie moją opinię o filmie w dół. Plus nie do końca dobry był balans wątków sióstr - Amy i Mag potraktowano zwyczajowo po macoszemu - w obu przypadkach romanse kliknęły właściwie prawie znikąd.
Profesor był zdecydowanie ciekawszy niż Laurie, wprowadzono go też wcześniej, by widz miał czas go oswoić a nie jako ostatnie kilka minut filmu To ok, ale na jego miejscu wybrałabym każdą inną siostrę (albo koleżankę, bo siostry były już zajęte ) Jo
Natomiast całkiem mi się podobał bolesny proces produkcji książki - i wydawania albo częściej odrzucania przez wydawnictwa na trzeciej stronie dzieła, bez znajomości konspektu całości i bez zainteresowania tymże. Czasem mam wrażenie, że głównie romansowy chłam stosunkowo łatwo wydać, niezależnie od warsztatu pisarskiego
Wróciłam z drugiego seansu, wciąż tak samo zachwycona. Nie będę analizować co i jak, bo mnie tu wszystko idealnie kliknęło i jest mi z tym dobrze, rozumiem, skąd Amy i Laurie się wzięli (dla mnie to nie jest żadne nagle, w filmie to jest ładnie rozegrane, mają czas się poznać jako dorośli ludzie, plus Laurie zaliczył jednak życiowe rozczarowanie i musiał je odchorować).
Nie chce mi się. Mi z tym filmem dobrze i będę go katowała jak tylko wyjdzie na DVD.
Chcę jedno malusie coś dodać - zachwyca mnie głos Florence Pugh. Jest niski, bardzo dorosły i świetnie pasuje do dorosłej Amy, która zgubiła za sobą rozwydrzoną smarkulę. I w ogóle przyjemnie mi się jej głosu słucha.
Dołączył: 17 Paź 2007 Posty: 2865 Skąd: zza drzewa
Wysłany: Wto 25 Lut, 2020 14:13
Poczytałam sobie ostatnimi czasy komentarze pod poszczególnym scenami z filmu na youtube i jestem pod wielkim wrażeniem jak głęboka dyskusję wywołał, dotycząca ludzkich wyborów i ich konsekwencji, dojrzewania, statusu i oczekiwań wobec kobiety nie tylko kiedyś, ale i dziś, samotności etc.
_________________ ...najbardziej poruszające są opowieści nieopowiedziane /J.R.R. Tolkien/
Nie lubię książki i nie przepadam za ekranizacją z Winoną. Dlatego długo zwlekałam z zobaczeniem nowej wersji. Właściwie poszłam tylko dla dobrych recenzji i Grety G.
I dołączam do wielbicielek tego filmu. Kapelusze z głów przed Gretą. Niesamowita praca. Z jakim pazurem to jest zrobione! A jak przemyślnie i z dbałością o detal zarazem.
Jak pięknie pokazane charaktery i wielowymiarowość postaci. Wyciśnięte z powieści to, co najlepsze. To jest żywy dowód na moc kobiet w kinie i literaturze.
A to zakończenie - tak genialne, że wydaje się wręcz oczywiste, jakby od początku wpisane w tę historie.
Oczywiście spłakałam się przez pół filmu. Ale to przez to, że Beth nie została sprowadzona do roli "umieraczki", co przez pół filmu stoi nad grobem. Ślicznie zagrana i obsadzona była ta postać, ładnie sparowana z dziadkiem Lauriego. Relacja Jo-Laurie, Amy-Laurie i wszystkie inne konstelacje, które zostały tu pokazane są świetne. Timothee zrobił na mnie ogromne wrażenie. Świetny aktor.
Detale, o których pisały dziewczyny wyżej są wspaniałe.
Dla mnie to jest tak dobre jak "Wiek niewinności" Scorsesego, DiU 95 i RiR Anga Lee.
Piękne. Polecam, jeśli ktoś jeszcze zwlekał, jak ja, z pójściem do kina.
To ja juz sie nie zastanawiam, czy pojsc piaty raz. Bo sie wahalam. Ale tak strasznie kocham ten film... Musze sie naogladac na zapas, zeby jakos wytrzymac okres posuchy, kiedy filmu nie bedzie juz w kinach i jeszcze na dvd.
Bardzo sie ciesze, ze ci sie podobal. I raduje sie me serce na pochlebne slowa o Tymku, bo on zaiste jest niesamowicie zdolnym aktorem.
Faktycznie Beth nie jest tylko "ta co umrze", jest przedstawiona, jest jakas... Bardzo niecierpliwie bede czekala na kolejne filmy Gerwig, bo umie kobieta rezyserowac.
RaczejRozważna - heh, z fanfikiem to żartowałam. Nie umiem się w nie bawić. Poza tym bym musiała powtórzyć książkę, by przypomnieć sobie styl i postacie ;D:D:D
Widzę, że w moich kinach abonentowych są jeszcze pojedyncze seanse. Kusi seans numer trzy, nie sądziłam, że gdy wrócę, bedą jeszcze grać:D
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.