Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 14:17 Ach te wspaniałe czasy Regencji...
Nie znalazłam takiego ogólnego tematu o epoce Jane Austen, więc zakładam.
Jakiś rok temu upolowałam na allegro książkę Jane Austen and Crime (książka przywędrowała aż z Sydney! Wydana przez Jane Austen Society of Australia). Tytuł może być mylący, bo nie chodzi o jakieś wielkie zbrodnie (przynajmniej z naszego punktu widzenia ), raczej o przestępstwa i wykroczenia, albo nawet o rzeczy, które prawnie nie były zakazane, ale nie były mile widziane w społeczeństwie. Bardzo fajna książka, można dowiedzieć się ciekawych rzeczy, więc co jakiś czas będę przytaczać jakieś ciekawostki.
Na początek - w rozdziale o kradzieżach było wspomniane o Cyganach. Okazuje się, że mała przygoda Harriet w Emmie była poważniejsza, niż mogłoby się nam wydawać, bo w XIX wieku kara śmierci przez powieszenie groziła tym, którzy rozmawiają z Cyganami lub przebywają w ich towarzystwie.
Ciekawy był też stosunek do zdrady małżeńskiej. Zdrada sama w sobie nie była przestępstwem, ale mężczyźni mieli prawo dochodzić swoich praw w sądzie. Jeżeli mężczyzna, mówiąc kolokwialnie, przespał się z mężatką, jej mąż mógł podać go do sądu za naruszenie dóbr osobistych. "Ciało kobiety było prawnie uważane za własność jej męża, więc miał on prawo żądać odszkodowania, jeżeli jej ciało zostało "użyte" przez innego mężczyznę, a więc straciło na swojej wartości. Jeżeli dodatkowo żona uciekła ze swoim kochankiem, mąż mógł żądać rekompensaty z tytułu utraty usług żony jako gospodyni domu". Oczywiście kobietom żadne podobne prawa nie przysługiwały. Wysokość odszkodowania zależała od zamożności obu stron, mogła dochodzić do kwoty 20 tysięcy funtów, średnio wynosiła 1,5 tysiąca (jak pisała jedna z ówczesnych gazet, "zdrada nie należy do najtańszych rozrywek"). Odszkodowania same w sobie były na tyle atrakcyjne, że niektórzy mężczyźni specjalnie szukali sobie młodych, żądnych przygód żon, by później zarobić na ich zdradzie.
Podobne prawa jak mężowi przysługiwały ojcu młodych panien, które uciekły do Gretna Green. Ojciec mógł oskarżyć narzeczonego/męża (było kwestią dyskusyjną, czy ślub zawarty w Gretna Green jest ważny w Anglii, niektóre sądy uznawały, że tak, inne, że nie) o naruszenie dóbr i żądać odszkodowania, ale to oczywiście stawiało córkę w niedobrym położeniu (była, jak to się ładnie ujmuje, damaged goods ), ale z drugiej strony dawało trochę gotówki, którą można było wykorzystać do zwiększenia posagu panny, co dawało jej większe szanse na rynku matrymonialnym.
Ogólnie Gretna Green to była komedia - ślubów tam nie udzielano w kościele, ale gdzie się dało, np. w kuźni, w której zamiast pastora był pijany kowal, udzielający ślubu w zamian za niewielką kwotę pieniędzy oraz butelkę whisky, a małżeństwo mogło zostać natychmiast skonsumowane w pokoiku w zajeździe obok.
Na razie tyle, następny rozdział jest o prostytucji .
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 12332 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 15:10
Dzięki!
Akaterine napisał/a:
w kuźni, w której zamiast pastora był pijany kowal, udzielający ślubu w zamian za niewielką kwotę pieniędzy oraz butelkę whisky
Normalnie wymarzona ceremonia ślubna
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 54671 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Nie 20 Paź, 2013 15:18
Bardzo ciekawe Na Amazonie ta książka jest dość droga.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Rzeczywiście drogo, na allegro było za ok. 30 zł. Teraz pewnie cena byłaby wyższa - książki popularnonaukowe o Jane chodzą na allegro za co najmniej 80 zł, a ostatnio jakiś szaleniec sprzedawał parę za 300-400 zł. Miałam ochotę napisać do nich, czy to jakiś żart .
Jeśli ktoś ma ochotę pobawić się w życie z czasów regencji to zapraszam do wspólnej zabawy. W dniach 12-14 września kilkanaście zakręconych dziewczyn skrzykniętych pod hasłem "Krynolina" organizuje wyjazd do Ojcowa. Oczywiście w strojach z epoki.
Zainteresowanych odsyłam na blog organizacyjny
http://krynolina-spis.blogspot.com/
Jeśli będzie nas więcej może uda się wynająć cały pensjonat i nie będzie przygodnych turystów zdziwionych naszymi strojami.
P.S.
Gdyby kogoś odstręczał brak sukni to chętnie pomogę w szyciu. Co prawda raczej na odległość, ale zawsze jakiegoś tutka szyciowego mogę zrobić
_________________ "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota,
chociaż co do pierwszego nie mam pewności"-A.Einstein
Słuchajcie, czy wiecie może coś dokładniej o zasadach dziedziczenia majątku ziemskiego - poza oczywiście majoratem - jak to wyglądało w sytuacji kiedy dziedzic był dajmy na to ostatni z rodu i nie miał żadnego męskiego krewnego ? Tak mi się nasunęło przy okazji Emmy , gdzie po pierwsze nie ma żadnej rodziny pana Woodhouse'a poza córkami , Emma nie wykazuje absolutnego zaniepokojenia przyszłością bezmężną - wiadomo , że ma te 20 czy 30 tysięcy funtów, ale musi też mieć gdzie mieszkać, a w wypadku śmierci ojca i przejścia majątku na własność jego krewnego musiałaby się wyprowadzić, tymczasem jej wypowiedzi sugerują, że nie zaprząta sobie tym w ogóle głowy , tak jakby miała nadal mieszkać w Hartfield Ciekawa jestem czy istniała w ogóle jakakolwiek możliwość, by majątek ziemski przeszedł w ręce córki/żony/siostry .
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Jakoś zawsze miałam wrażenie, że Emma dziedziczyła po ojcu. Ale czy to było wyraźnie powiedziane? Ale panna de Bourgh była wszak dziedziczką Rosings, więc jednak - mogły. Choć nie piszę tego na podstawie własnej wiedzy historycznej.
Też mam takie wrażenie, że Emma miała odziedziczyć Hartfield, chociaż nie jest to wyraźnie powiedziane. Panna do Bourgh dziedziczyła po matce, bo Rosings należało do lady Katarzyny , więc to inna sprawa. Pytanie brzmi jak było z dziedziczeniem po ojcu.
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Panna do Bourgh dziedziczyła po matce, bo Rosings należało do lady Katarzyny , więc to inna sprawa. Pytanie brzmi jak było z dziedziczeniem po ojcu.
Tutaj mam cytat z DiU odnośnie tego dziedziczenia.
"Majątek pani, moje dziecko, dziedziczy, jak rozumiem, pan Colins. Ze względu na was- tu zwróciła się do Charlotty - bardzo się z tego cieszę, ale w ogólności nie widzę zupełnie potrzeby zapisywania majątku linii męskiej. Nie było to konieczne w rodzinie sir Lewisa de Bourgh."
"Nie było konieczne," czyli dziewczęta mogły dziedziczyć. Zapewne rzadziej do tego dochodziło, bo w takich przypadkach ziemie i dobra przechodziły w "obce," czyli mężowskie ręce.
Natomiast przypadek Emmy jest ciekawy. Emma była absolutnie spokojna o swoją przyszłość, mówiła Harriet, że będzie majętną starą panną. Martwiła się tylko o przyszłość Henryczka
Edit: martwiła się we śnie, w wersji z Kate Beckingsale rzecz jasna.
Czy tam gdziekolwiek było napisane, że to ona dziedziczy Hartfield?
Ostatnio zmieniony przez Trzykrotka Sro 25 Sie, 2021 15:25, w całości zmieniany 2 razy
Też mam takie wrażenie, że Emma miała odziedziczyć Hartfield, chociaż nie jest to wyraźnie powiedziane. Panna do Bourgh dziedziczyła po matce, bo Rosings należało do lady Katarzyny , więc to inna sprawa. Pytanie brzmi jak było z dziedziczeniem po ojcu.
Ale przypadek lady Katarzyny potwierdza właśnie, że dziewczęta (aczkolwiek dziwnie brzmi słowo "dziewczę" w zestawieniu z lady Catherine de Bourgh ) czasem dziedziczyły, jeśli majątek nie był objęty prawem majoratu. I najwyraźniej decydująca była wola właściciela majątku, jak pisała Akaterine.
I też nie jestem w stanie uwierzyć, żeby pan Woodhouse był w stanie wydziedziczyć czy też pozbawić spadku swoją Emmę. Myślę, że dobrze to wiedziała. A może on już od dawna miał sporządzony testament?
_________________ Nolite te bastardes carborundorum.
Ale pan Bennet nie mógł zapisać majątku żonie i córkom przez majorat, więc musiały istnieć jakieś konkretne regulacje dotyczące dziedziczenia przez kobiety. Co do Dashwoodów - o ile pamiętam pan Dashwood odziedziczył majątek po stryju na niekorzystnych warunkach i z zapisem, że ma przejść w ręce małego Henry'ego, syna Johna i Fanny, więc w sumie brat Eleonory i Marianny był jakby regentem na majątku ale głowy nie dam, nie mam ksiązki pod reka więc nie sprawdzę jak było dokładnie. Pamiętam tylko że stary pan Dashwood przeniósł afekta na małego Henry'ego i chyba jego uczynił głównym dziedzicem Norland.
Trzykrotka napisał/a:
w ogólności nie widzę zupełnie potrzeby zapisywania majątku linii męskiej. Nie było to konieczne w rodzinie sir Lewisa de Bourgh."
Obawiam się, że lady Katarzyna nie jest zbyt biegła w kwestiach znajomości prawa z tego co wiem majorat był prawem obowiązującym, dlatego Bennetówny i Dashwoodówny zostawały po śmierci ojca na lodzie , ale na przykładzie panny de Bourgh i Emmy podejrzewam istnienie jakichś wyjątków , bo i pan Bennet i pan Dashwood wyraźnie mówią, że nie mogą zapisać majątku żonie i córkom , a o ile pan Dashwood mógłby myślec o zapisie dla syna i wnuka, o tyle pan Bennet nie sądzę, żeby miał ochotę z własnej woli zapisywać majątek panu Collinsowi .
Edit - chyba znalazłam wyjaśnienie https://pl.wikipedia.org/wiki/Ordynacja_rodowa majorat to po prostu nasza ordynacja, więc rzeczywiście istniała możliwość dziedziczenia przez kobiety w wypadku, gdy majątek nie był objęty majoratem i tak zapewne było w rodzinie de Bourgh i prawdopodobnie w Hartfield, natomiast Norland i Longbourn były majoratami czyli po naszemu ordynacjami .
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Takie miałam wrażenie, że majorat nie był instytucją obowiązującą, tylko ustanawiano go na poszczególnych majątkach według widzimisię jakichś tam właścicieli. Stąd panny Bennet miały pecha, a panna Woodhouse żyła w spokoju i nie musiała łapać męża.
Tamara napisał/a:
Co do Dashwoodów - o ile pamiętam pan Dashwood odziedziczył majątek po stryju na niekorzystnych warunkach i z zapisem, że ma przejść w ręce małego Henry'ego, syna Johna i Fanny, więc w sumie brat Eleonory i Marianny był jakby regentem na majątku ale głowy nie dam, nie mam ksiązki pod reka więc nie sprawdzę jak było dokładnie. Pamiętam tylko że stary pan Dashwood przeniósł afekta na małego Henry'ego i chyba jego uczynił głównym dziedzicem Norland .
Książkowy pan Dashwood nie był właścicielem, tylko zarządcą Norland, majątek należał do starszego wiekiem krewnego. Nie było tam majoratu; ów straszy krewny po prostu zapisał majątek jak mu się podobało, czyli dzieciakowi, który kiedyś tam podczas rodzinnej wizyty skradł jego serce. JA wyraźnie podkreślała, że miał do tego prawo, choć nie kierował się sprawiedliwością, bo egoistycznie pominął w testamencie kobiety, które troszczyły się o niego, a wszystko lekką ręką podarował dzieciakowi, którego rodzice i tak mieli wszystkiego w nadmiarze. Pani i panny Dashwood mogły uważać Norland za swój dom tylko do śmierci pana Dashwood, ich ojca i męża.
Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę. W filmie i chyba serialu potraktowano tę kwestię nieco na skróty, bo ważne było jedno - kobiety znalazły się w trudnej sytuacji finansowej i musiały wynieść się z majątku.
Nie wiem, dlaczego tak to zapamiętałam, może przez jawną niesprawiedliwość tego zapisu i jawną zachłanność Fanny. Film pod tym względem musiał iść na skróty i trochę przez to mącił obraz
Otóż w Anglii rozwinięty był silnie porządek dziedziczenia w postaci majoratów, na podstawie których majątek jako całość przechodził z reguły na najstarszego z żyjących synów zmarłego spadkodawcy. Jeżeli jednak spadkodawca umierając pozostawił spadkobierców tylko w linii żeńskiej, pomiędzy tymi kobietami powstawała współwłasność w postaci co-parcenary. Była to forma współwłasności pośrednia między joint tenancy i tenancy in common (zob. niżej), przy której nie znajdowało zastosowania right of survivorship, a udział zmarłego współwłaściciela przechodził na jego spadkobierców, stających się uczestnikami tej współwłasności12. Co-parcenary została zastąpiona instytucją personal representative 13. Polega ona na tym, że z chwilą śmierci osoby nie pozostawiającej testamentu, ta część jej majątku, którą zaliczylibyśmy do praw rzeczowych, przechodzi na powiernika (personal representative). Do obowiązków powiernika należy spłacenie wierzycieli spadku, wyegzekwowanie wierzytelności, a następnie przeniesienie własności majątku na spadkobierców (których krąg jest ustawowo określony i nie ogranicza się już do najstarszego syna). W ten sposób prawo angielskie wyeliminowało ze swego systemu instytucje współwłasności przed działem spadku oraz dawną co-parcenaryę.
_________________ Nolite te bastardes carborundorum.
Ostatnio zmieniony przez Aragonte Czw 26 Sie, 2021 12:20, w całości zmieniany 1 raz
Pewnie dlatego, bo to była rażąca niewdzięczność a racja , że w filmie właściwie nie wiadomo, dlaczego John dziedziczy Norland , w żadnej wersji. Może coś jest w tej 1971 , ale nie jestem na tyle twarda, żeby z tego powodu to oglądać
Aragonte czyli w braku męskiego spadkobiercy kobieta mogła dziedziczyć .
Edit - jeżu kolczasty, jakie to angielskie prawo własności jest skomplikowane
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.