A u McGratha poznajemy chłopską ubogą rodzinę, którą odwiedza Emma z Harriet...
Co do realizmu uczuć- mi w wersji Daviesa naciągane i nierealistyczne wydaje się rozwiązanie sprawy Harriet- to że schodzi się z panem Martinem zanim dowiaduje się o Emmie i Knightleyu.
Zdecydowanie wolę wersję z Kate, mimo że najpierw, o ile pamiętam, obejrzałam film z Gwyneth. I w sumie kiedyś mi się tamta wersja bardzo podobała ale kiedy teraz przypominałam sobie najpierw jedną, a potem drugą (właśnie kończę oglądanie Emmy z Gwyneth), to ta druga Emma (bohaterka) głównie mnie irytowała, podczas gdy Emmę w wersji Kate lubię. Emma Gwyneth sprawia dla mnie wrażenie strasznie wystudiowanej, sztucznej, drażni mnie jest sposób mówienia, mimika, sposób gry, wydaje mi się to wszystko przesadne i mało naturalne. Ale może jest związane ze sposobem opowiedzenia tej historii, który ja bym (ciut złośliwie) streściła tak: no dobra, mamy na tapecie lekką i błahą historię, to wzmocnijmy jeszcze efekt komiczny, żeby broń Boże nikt nie wziął tego na serio i się nie przejął, bo przecież wiadomo, że tych ludzi sobie panna Austen wymyśliła. W Emmie z Kate jakoś jestem w stanie rozumieć główną bohaterkę i empatycznie podchodzić do pozostałych, podoba mi się też sposób pokazania wątku Jane i Franka. No i panna Bates nie jest tą, która obraża się na Emmę za paskudny dowcip tamtej, tylko okazuje jej konsekwentnie dobroć (zgodnie z tym, co było w książce).
Aha, jeśli chodzi o tło i postacie charakterystyczne, jaka para Eltonów, to może i bardziej odpowiada mi wersja z filmu z Gwyneth
Knightley'ów lubię obu, ale bardziej wiarygodnie wypada dla mnie Mark Strong
Emma Gwyneth sprawia dla mnie wrażenie strasznie wystudiowanej, sztucznej, drażni mnie jest sposób mówienia, mimika, sposób gry, wydaje mi się to wszystko przesadne i mało naturalne
Odbieram to podobnie, tyle, że Gwyneth jest dobrą aktorką i może tak miała zagrać? Zgodnie ze swoją urodą?
Northam jest bardziej przystojny, ale Strong zagrał bardzo dobrze, uwidoczniła się różnica wieku, scena po obrażeniu panny Bates świetna, te łzy w oczach Emmy - Kate, a z dziecięciem na ręku to całkiem już dobrze
Ostatnio zmieniony przez Alicja Nie 21 Wrz, 2008 18:31, w całości zmieniany 1 raz
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11056 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Nie 21 Wrz, 2008 16:54
Te dwie sceny wypadly bardzo na korzysc wersji z Kate.
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Miałam przyjemność obejrzenia obie wersje "Emmy" w krótkim odstępie czasowym i jednoznacznie stwierdzam, że wolę wersję z Kate. Wersja ta bardziej do mnie przemówiła, natomiast wersja z Gwyneth jakoś mnie znudziła.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11056 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Wto 02 Gru, 2008 12:41
Sluszna opcja
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
A ja muszę powiedzieć, że zdecydowanie wolę lekką, komediową wersję z Gwyneth, której minki i sposób mówienia uważam za urocze. Emma to najlżejsza ze wszystkich powieści Jane Austen i taka konwencja filmu bardzo do mnie przemawia. moim zdaniem podkreśla zjadliwy humor Austen.
Sądzę też, że w Emmie z Gwyneth lepsze sa kostiumy i zdjęcia. no i Jeremy Northam
_________________ To be called Mr Darcy and to stand on your own looking snooty at a party is like being called Heathcliff and insisting on spending the entire evening in the garden, shouting 'Cathy' and banging your head against a tree.
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 12360 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 02 Gru, 2008 20:24
Słuszna opcja
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
Emma w wykonaniu Gwyneth jest powiedziałabym - elegantsza i wytworniejsza niż Emma grana przez Kate , bardziej pasuje do obrazu panny z wyższych sfer . Kate jest dla mnie zbyt grubo ciosana , nawet jeżeli idzie o timbr głosu i sposób mówienia .
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11056 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Sro 03 Gru, 2008 22:15
Za to Kate wydaje mi sie bardziej autentyczna, Gwyneth wygląda jak z bajki.
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 12360 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro 03 Gru, 2008 23:04
Tamara napisał/a:
No bo to jest bajka
Dokładnie! Ta ekranizacja jest wierna książce, ale jednocześnie ma właśnie bajkowy, taki cukierkowy klimacik. i za to ją tak lubię i często do niej wracam.
Na marginesie dodam, ze ekranizację z Kate B. także cenię.
_________________ And I'm not gonna lie Say I've been alright
'Cause it feels like I've been living upside down
What can I say? I'm survivin'
Crawling out these sheets to see another day
What can I say? I'm survivin'
And I'm gonna be fine I'm gonna be fine
I think I'll be fine
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11056 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Czw 04 Gru, 2008 12:31
a ja wolę właśnie mniej bajkową
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
A ja muszę powiedzieć, że zdecydowanie wolę lekką, komediową wersję z Gwyneth, której minki i sposób mówienia uważam za urocze. Emma to najlżejsza ze wszystkich powieści Jane Austen i taka konwencja filmu bardzo do mnie przemawia. moim zdaniem podkreśla zjadliwy humor Austen.
Sądzę też, że w Emmie z Gwyneth lepsze sa kostiumy i zdjęcia. no i Jeremy Northam
Za to Kate wydaje mi sie bardziej autentyczna, Gwyneth wygląda jak z bajki.
Jestem tego samego zdania.
Chociaż na początku jak nie znałam wersji Emmy z Kate to podobała mi się z Gwyneth, ale jak ją obejrzałam drugi raz to mnie trochę nudziła. Obie wersje mi się podobają, ale bardziej z Kate - wydała mi się realistyczna i taka inna
Uwielbiam tę scenę, kiedy Emma i jej była guwernantka biorą go na spytki w kwestii jego ewentualnego zainteresowania Jane Fairfax. Niekurywane przerażenie Knightleya to popis gry aktorskiej Jeremy'ego Northama. Doskonały jest również w scenie strzelania z łuku.
_________________ To be called Mr Darcy and to stand on your own looking snooty at a party is like being called Heathcliff and insisting on spending the entire evening in the garden, shouting 'Cathy' and banging your head against a tree.
O tak Bardzo mi się podobało też jak z wdziękiem dołącza do grona tańczących z Harriet Na temat, to ta scena bardziej mi się tu podoba niż u Daviesa, to że jest pokazana z perspektywy Emmy i na początku nie widać, kto prosi Harriet...
Myślałam, że pisałam już w tym temacie, ale widzę, że nie, więc dorzucę i moją opinię porównującą obie ekranizacje.
Moja opinia (skopiowana z innego forum, ale nadal aktualna )
Obejrzałam ponownie obie wersje : tym razem jedna po drugiej, żeby mieć lepsze porównanie.
Najpierw z "blondynką", później z "brunetką".
I bezapelacyjnie wygrywa u mnie wersja telewizyjna z K.B.
Tam czuje się tę starą Anglię (bardziej bure kolory, prawdziwa wieś, spoceni chłopi, nie zawsze piękne słonko na niebie, itd.) No i ta dbałość o szczegóły (naczynia, książki, zasłony, itd.)
Wystarczy porównać scenę jak Emma siedzi pod namiotem (werja z GP) do sceny jak Emma idzie z Frankiem przez miasteczko (wersja z K.B.). Co to za współczesny namiocik jaki stawia się na party pod gołym niebem w wersji z GP?!
Z całym szacunkiem dla wielbicielek p. Knithley z wersji z GP - ale Mark Strong zagrał w wersji z KB - REWELACYJNIE! Jego emocje, spojrzenie (!) - są niesamowite. Nie jest to jakiś piękniś, ale naprawdę przystojny facet który zyskuje z każdą sceną. Bardzo dobra rola! Mnie przekonał. wink
Co do Franka Churchilla to nawet nie ma co porównywać - może McGregor jest gwiazdorem, ale w wersji z GP był po prostu nijaki. Aktor grający w wersji telewizyjnej zagrał koncertowo, te jego gierki, ironiczne spojrzenia, wzburzenie po kłótni z Jane (scena "po truskawkach", bodajże).
Scenariusz zdecydowanie lepszy w wersji z KB - więcej pokazane, charaktery pogłębione mimo, że film jest krótszy (!) od tego z GP.
Co jest lepsze w takim razie w wersji z GP? Praca kamery! Pod względem techniki sprawia wrażenie jakby filmy dzieliło 10 lat, a nie rok.
A do obejrzenia czeka na mnie najnowsza "Emma" (serial), ale jakoś mnie nie ciągnie za bardzo.
Kiedy to naprawdę ciekawe podejście do Emmy, ta nowa wersja. Nie twierdzę, że musi się podobać, ale twierdzę, że dopełnia obrazu, który już mamy w głowach.
Ja też, po Emmie z Romolą, obejrzałam obie starsze współczesne nam wersje. Nie podejmę się złożonego porównania, bo nam do obu stosunek emocjonalny i obie ogromnie lubię. W ogóle cykl ekranizacji austenowskich z lat 90 (Duma i Uprzedzenie z 1995, Rozważna i romantyczna Anga Lee, Perswazje i obie Emmy) uważam za najciekawsze. Przed nimi były sztywne telewizyjne "lekturowe" dramy, a następne czerpały z nich pełnymi garściami.
Ale chciałam napisać o Emmie, o interpretacji postaci przez trzy aktorki, które w tej roli oglądałam.
Gwyneth była dziewczęca, ale jednocześnie co się zowie arystokratyczna. Miała w sobie jednocześnie głupiutką naiwność dwudziestolatki, która jeszcze niczego w życiu nie doświadczyła i dojrzałość pani domu i pierwszej damy okolicy, świadomość obowiązków, a nie przyjemności z tym związanych. Była wyniosła, ale i słodka, doskonale osadzona w swoim domu, świadoma statusu społecznego, gotowa podejmować ciężary z nim związane.
Romola miała o wiele więcej prawdziwej sympatyczności - niezgodnej zresztą z duchem książki. Była bardziej plebejska, choćby z zachowaniu czy sposobie poruszania się. W tej wersji zrobiono z niej niemal przyjaciółkę Jane Fairfax. Ot, po prostu młoda dziewczyna mająca wszelkie dane po temu, żeby cieszyć się życiem i brakiem poważnych trosk.
Natomiast Kate.... uwielbiam jej rolę. Ale oglądając ja od nowa, trzeźwym okiem widzę jaki rys wydobyli z niej scenarzyści i aktorka - to mała zołza!
Jest paskudnie wyniosła i zadzierająca nosa (mogę przytoczyć kilka scen na dowód), co zostało złagodzone na koniec dodaną sceną uznania przez nią Harriet i Roberta Martina za oficjalnych przyjaciół domu. W książce jest powiedziane, ze ona cieszyła się z tego małżeństwa, ale miała świadomość, ze oddala ją ono od Harriet na zawsze.
No i stosunek do Jane.... straszny! Emma otwarcie flirtuje z Frankiem - nie czepiam się, bo to, on sam ją do tego prowokuje. Ale ona nieustannie intryguje przeciw Jane! Podsyca podejrzenia co do pana Dixona, za każdym razem kiedy na nią patrzy ma taki wyraz twarzy, który mówi "już ja cię przejrzę." Nie kieruje w jej stronę ani jednego życzliwego gestu, słowa, poza tym, kiedy oferuje pomoc w ucieczce po zbieraniu truskawek. Ona jest po prostu niemiła i tylko wdzięk Kate Beckingsale ja ratuje.
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 41896 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Pią 18 Gru, 2009 11:43
Trzykrotka napisał/a:
Ona jest po prostu niemiła i tylko wdzięk Kate Beckingsale ja ratuje.
Oj, ratuje, ratuje - ja np. lubię Emmę w wykonaniu Kate - ma tyle wdzięku - że jej małe intrygi mnie nie rażą - co jest tylko dowodem na starą jak świat prawdę, że pięknym/czarującym itp wybacza się dużo więcej niż innym
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11056 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Pią 18 Gru, 2009 16:43
Ja to odbieram taK, że Emma w wykonaniu Kate zazdrości trochę Jane, nie wiem czego, może urody? Może łagodności? Może po prostu jest do niej uprzedzona ze względu na opowieści panny Bates, która przedstawia Jane jako wzór cnót, co drażni Emmę.
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Niestety ostatni seans Emmy z Gwyneth z moim chłopakiem, który co scena łapał się za głowę "Co za stroje! Czy ci ludzie nie mieli nic do roboty?" przesądził ostatecznie szalę na korzyśc wersji z Kate, która zresztą od razu złapała mnie za serce. To prawda- to najbardziej niesympatyczna ze znanych mi Emm, okropnie przemądrzała itp, ale cały swiat jest bardziej realistyczny, Jane i Frank najlepiej obsadzeni, Harriet nie przerysowana, widać wiejskie obycie Pana Martina.
Co nie znaczy, że nie lubię już Emmy z GP. Niestety będę się nią teraz delektować tylko we własnym gronie....
Ta powieśc miała dużo szczęścia do ekranizacji- wszystkie 3 mi znane są niezwykle udane
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.