Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 42083 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Pią 18 Lip, 2008 22:04
Piękne drzewo! *emotka pod wrażeniem*
Moje jest straszsznie szerokie - chyba z kilkadziesiąt kartek (ale to z braku moich umiejętności rysowania ściślej ).
Ja zapisywałam, co mi ciotka (siostra rzeczonego Dziadzia) opowiadała
ale najpierw też byłam za młoda, żeby docenić, chcieć słuchać, spisać i sporo rzeczy mi umknęło .
Podobnież spisywałam sny, które w czasach burzliwej młodości lat licealnych miewałam barwne i ciekawe - ale to już zupełnie inna bajka
Teraz śpię jak kamień - często niedosypiam - i rzadko mi się coś śni
Maniutka herbu Lubicz ?
Moje drzewo szlag trafił z w/w powodów , i tylko fragmenty mogę odtworzyć . Na pociechę mam drzewo męża , choć kiepsko widoczne
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 55918 Skąd: Babylon 5/Gondor
Wysłany: Pią 18 Lip, 2008 23:30
A propos rabacji, to ja dokładnie z tych rabacyjnych okolic zarówno po mieczu jak po kądzieli, więc nie jestem pewna czy moi przodkowie kogoś tam piłą nie ten tego I te opowieści naszych historyków, w którym to miejscu mojego zacnego acz wielce prowincjonalnego miasta zbierała się krew szlachty, co to ich chłopstwo na wozach dowoziło Austriakom do wglądu...W każdym razie oddzielna, rabacyjna kwatera na Starym Cmentarzu jest.
_________________ „But the music is broken, the words half-forgotten, the sunlight has faded, the moon grown old." "We are star stuff. We are the universe made manifest trying to figure itself out."
Mnie niewiele zostało po przodkach: waga, jedna z pierwszych wytworzonych w Lubelskiej Fabryce wag, w której pracował mój dziaed [odziedziczył ją brat], trochę haftów po babci, oraz porcelanowy "kiwon"-Chińczyk bez głowy, która rozbił kolba sowiet, gdy dziadkowie wyjeżdżali do Polski [co mu przeszkadzała?
(głowę dorobiłam)
Słuchajcie starszej pani: jeśli jeszcze macie - mamy, ciocie, babcie, ojców, wujków, dziadków - popytajcie ich o losy rodziny. Warto znać korzenie. Ja - niestety - mogę tylko żałować, że nie wypytałam ich, kiedy był czs. Mam takie białe plamy w rodzinnej historii.
Na przykład:
Moja prababcia była dziedziczką [na miare Polesia}. Jedyny brat został księdzem, prabacia od dzieciństwa była chora na gruźlicę, pra-pradziadkowie ją rozpieszczali. Prababcia miała jedynego przyjaciela, który woził ją na kucyku-, przynosił kwiatki, kamyczki itp. Był z bardzo biednej szlachty zagrodowej. Kiedy prababcia podrosła, uparła się, że wyjdzie za niego za mąż [w tym czasie pracował jako listonosz]. Pradziadkowie szaleli, ale - dziecko chore itp - wyrazili zgodę. Małżeństwo było szczęśliwe, ale... prababcia urodziła 2 córki i zmarła na gruźlicę [ w 25. roku życia]. Potem pradziadek ożenił się z chłopką, która urodziła mu 2 córki. On zmarł wkrótce. Macosze odbiło, wstąpiła do mariawitów i przepisała na nich cały majątek po nieboszczce, córki oddała do przytułku, z pasierbic jedna wyszła za mąż, drugą - moją babcię - wziął wuj proboszcz. Babcia jakis czas prowadziła gospodarstwo wujowi, w tym czasie wplątała się w PPS-owską konspirację. Poznała tam pierwszego męża. Był właścicielem fabryki i... PPS-iakiem. Wdowcem,z trójką dzieci. Jedno dziecko było podrośniete - Zofia, i dwójka młodsza. No i towarzysze wyswatali fabrykanta z moja babcią. Młodzsa dwójka była bardzo zaniedbana, z odparzeniami... Babcia godzinami zajmowała sie nimi, kapała w ziołach, smarowała, masowała. Kiedyś usnęła ze zmęczenia nad kołyską i przyśniła się jej poprzedniiczka. Powiedziała, że weźmie dzieci do siebie, a za to, że była dla nich taka dobra. wynagrodzi jej w jej dzieciach. No i dzieci zmarły. Potem zmarł mąż - w wypadku.
Została tylko najstarsza pasierbica, Zofia. Do Zofii w zaloty zaczął chodzić mój dziadek. BYł bardzo przystojny, choć - urwis. Nie chciał się uczyć, pradziadek -własciciel mająteczku pod Radością rwał sobie włosy z głowy. W 1905 roku brał udział w zamieszkach, aby uniknąć aresdztowania uciekł do Petersburga [najciemniej jest pod latarnią} i ukończył tam szkołe rzemiosł artystycznych [mam dyplom]. Potem znowu zaczął działać w PPS-ie. No i zaczął uderzac do Zofii. A ożenił się z jej macocha - matką piątki dzieci. Urodziła dwójkę - mamę i ciocię. Po rewolucji przyjechali do Polski w ostaniej partii bieżeńców. Babcia do końca życia wypominała dziadkowi, że juz, już mieli kupić domek, ale dziadkowi nie podobał się piec kuchenny. I odwlekł podpisanie umowy o parę godzin. Po tych paru godzinach za zgromadzoną sumę mógł kupić...koguta.
Dziadek pracował w lubelskiej fabryce wag. Właściecielem był doktor filozofii, który ożenił s ię z córką właściela. dziadek był jego nieofivjalną prawą ręką. I konstruktorem specjalnej prasy. Rada nadzorcza kupiła włoską linię produkcyjną - działała miersiąc, potem właściciel błagał dziadka, żeby uruchomił swoją. Dziadek był PPS-iakiem, co roku przed pierwszym majem go aresztowano, rada nadzorcza go wywalała, a po tygodniu pojeżdżal limuzyna właściciel i zabierał dziadka do fabryki, aby uregulował linie produkcujną, I do następnego maja dziadek miał pracę.
Ale... rozpisałam się - historię dziadko-babci znam nieźle, jednak wśród zdjęć mam dwie forografie, wiem, że jedna z nich przedstawia pasierbicę babci z rodziną, druga - poprzedniczkę z męzem. I nie wiem, kto jest kim...
Więc jeśli jeszcze macie kogo spytać - zróbice to!
Aha! Macocha babci żźyła z mariawitami do ich roziwązania. Potem -żadna z córek, oddanych do przytułku nie chciała jej znać - mieszkała do śmierci u Babci...
_________________ Pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp -
bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież
elegancją.
W papierach po dziadkach znalazłam kopertę zatytułowaną ręką babci "zdjęcia zmarłych" . Zdjęcia XIX-wieczne , nie podpisane , pewnie rodzina , ale kogo przedstawiają ? Nie wiedziałam nawet o ich istnieniu aż do teraz .
Sofi , wiesz czemu Twój Chińczyk stracił głowę ? Bo sprawca nie wiedział co to jest - jakiś burżujski wymysł , lepiej zniszczyć . Kiedy sowieci we wrześniu'39 zajęli Stawiska Sapiehów , najpierw z dużą dokładnością zniszczyli dokumentnie wyłożone glazurą , nowoczesne łazienki Dopiero potem wzięli się za resztę .
Ja nawet nie znam dokładnie dziejów swoich dziadków , o pradziadkach nie mówiąc
A o mariawitach - ich powstaniu i początkach istnienia bardzo ciekawie pisze Maria z Łubieńskich Górska w swoich dziennikach , wydanych pod tytułem "Gdybym mniej kochała" w połowie lat 90 przez wydawnictwo Twojego Stylu . Niestety nie wydano - albo ja nie zdobyłam - ostatniej części , obejmującej okres pierwszej wojny i pierwszych lat niepodległości . Bardzo ciekawa lektura , obrazująca życie polskiego ziemiaństwa i nie tylko w drugiej połowie XIXw. Autorka jest matką krakowskiego historyka sztuki i literatury Konstantego Marii Górskiego i malarki Pii Górskiej , uczennicy Chełmońskiego , z którego Kuklówką zresztą niemal o miedzę sąsiadowali i ciotką Józefa Weyssenhoffa , tego od "Sobola i panny" .
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 42083 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Sob 19 Lip, 2008 11:43
Mag13 napisał/a:
Po przeciwnej? Też nic
Akurat myślałam o rzezi galicyjskiej - bo co się dało skraść, zostało skradzione, ale większość bibelotów "próżniaków" zostało spalonych lub inaczej zniszczonych.
A opowieści trzeba łapać - ja spisywałam w domu, po spotkaniu z Ciotką czy Dziadziem, podczas spotkania nie pozwalali notować, wietrząc nieistniejący spisek albo czyli się nieswojo i przestawali opowiadać (Ania, na pewno wiesz o kim mówię ). Żałuję tylko, że zwlekałam z pójściem do Babci z innej odnogi rodziny - latami wybierałam się na opowieści i jak się wreszcie wybrałam, to umysł Babci był już tak słabiutki, że wszystko się jej myliło i niewiele pamiętała.
Na ogół, jeśli mamy szczęście, to w wieku około 20 lat mamy jeszcze część dziadków
niestety ja szczęścia nie mam będąc dzieckiem starszych rodziców ostatnią babcię straciłam mając lat 17 :|
to i tak miałąś szczęscie- mnie to spotkało, jak miałąm lat 6...
_________________ Pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp -
bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież
elegancją.
Dziewczyny a znacie jakieś publikacje o rzezi galicyjskiej? Dziadek jak jeszcze żył, opowiadał, że moja rodzina w czasie rzezi uciekła do Radomia. Ale dokładnie skąd uciekla to albo nie pamiętal, albo ja nie pamiętam. Mała byłam kiedy umarł a teraz nie mam się od kogo dowiedzieć. Wiem tylko, że zabrali ze sobą pieniądze, bo kupili za to bardzo dużo ziemi w Radomiu (którą i tak im po wojnie zabrali - teraz stoi tam całe osiedle bloków). Żadnych cennych pamiątek nie ma. Albo wszystko zostawili, albo posprzedawali w późniejszych czasach. W czasie II wojny część rodziny wyjechała za granicę zaraz na początku wojny i więcej z nimi kontaktu nie było. Dziadek z babcią zostali i na szczęście przeżyli. Ale mój tata swojej chrzestnej nie pamięta. W 39 wyjechala do Francji i więcej się nie odezwała.
_________________ "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota,
chociaż co do pierwszego nie mam pewności"-A.Einstein
lady_kasiek [Usunięty]
Wysłany: Sob 19 Lip, 2008 13:04
tia szczęscie w nieszczęściu dziadka po kądzieli wcale nie znałam bo był spoooro od babci starszy a dziadkowie po mieczu zmarli jak miałm tak jak Ty 6 lat(w sumie to ledwo 2 latka miałam skończone, ale rocznikowo to trzy :|) w odstępnie miesięcznym a babcia nie lubiła dużo mówić o tym co było...
Tak jak sobie przypominam , to dziadkowie nawet nie chcieli mówić o swoich i rodziny losach - może bali się , że dzieckiem będąc coś chlapnę gdzieś i będą kłopoty , takie czasy były , potem jak podrosłam to były inne sprawy na głowie , a potem już nikogo nie zostało i to co wiem , to wiem od rodziców , i też fragmentarycznie . W zasadzie udało mi się częściowo odtworzyć przodków do lat 40-50 XIX wieku , ale wcześniej nie ma szans .
Pamiętam za to opowiadanie mojej Babci , urodzonej w 1903 roku o jej prababci , którą jeszcze z dzieciństwa jako wiekową , dziewięćdziesięciokilkuletnią staruszkę pamiętała , więc musiała być urodzona gdzieś w latach 1810-15 , więc jeszcze za Napoleona (i Jane Austen ) . Jakie to dziwne uczucie , a z drugiej strony jak czas się kurczy , gdy pomyślę , że znałam kogoś , kto rozmawiał z osobą urodzoną w epoce wojen napoleońskich
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Dołączyła: 16 Gru 2006 Posty: 42083 Skąd: z Krakowa :)
Wysłany: Sob 19 Lip, 2008 13:19
Moje rodzone obie babcie i dziadek zmarli w roku mojego narodzenia - ja wypytywałam ich długowieczne rodzeństwo i drugiego Dziadzia
Teraz już nie bardzo jest kogo pytać
Dorfi , nie jest to stricte o rzezi , ale co nieco na temat genezy i przebiegu rabacji jest w szkicu biograficznym Stefana Majchrowskiego "Wincenty Pol" wydanym przez Wydawnictwo Lubelskie w 1982 r .
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
"Pospolitą chorobą, równie jak na Pokuciu , jest w Pińszczyźnie kołtun (plica polonica), który się tez trafia u Tatarów i w Węgrzech, a nawet w Belgium i nad Renem [..]. Szukali w nim starzy medycy jakichś cząstek siarczanych , inni go uznali za prosty skutek nieochędóstwa . Inni jeszcze początek kołtunu odnoszą do napadów tatarskich i zatrutych przez nich wód , a nareście przypisują go także użyciu zbytecznemu wódki i dymnym chatom . Na Pokuciu pospolity , kołtun przeniósł się z wojną z Rusi do Polski . Zwierzęta nawet tej chorobie objawiającej się na włosach podlegają , co zdaje sie okazywać , że jest przywiązaną do miejsca i wypływa z przyczyn lokalnych . Wszakże że jest w bliskim obcowaniu zaraźliwa i dziedziczna , a niezmiernie trudna do wykurowania , wątpliwości nie ulega . Jej szkodliwe skutki włosami się nie ograniczają , humory , które ją sprawują , często kaleczą okropnie i nieznośnych bywają przyczyną boleści ."
_________________ Niepełnosprawny umysłowo współpracownik gestapo czyli kanalia o zdradzieckiej mordzie , de domo chamska hołota
Dołączyła: 11 Sie 2006 Posty: 30188 Skąd: Tu i tam ;)
Wysłany: Pon 04 Sie, 2008 21:51
Tamara napisał/a:
Pospolitą chorobą, równie jak na Pokuciu , jest w Pińszczyźnie kołtun (plica polonica)
Szczególnie jak sie przeczyta:
Kołtun (łac. Plica polonica - kołtun polski, Plica neuropathica, ang. Polish plait), zwany także gwoźdźcem, goźdźcem lub pliką – sklejony łojem i wydzieliną wysiękową (np. z powodu wszawicy) pęk włosów na głowie, powstały na skutek braku higieny lub nie korzystania ze szczotki bądź grzebienia. Stare przesądy medyczne zabraniały obcinania kołtunów z obawy przed negatywnym wpływem na zdrowie (zaburzenia psychiczne, ślepota). Noszenie kołtuna miało chronić przed chorobami i diabłem. Najdłuższy zachowany kołtun znajduje się w Muzeum Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, pochodzi z XIX w. i mierzy po rozwinięciu 1,5 m. długości. http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%82tun
Ale tu to dopiero brzmi okropnie Kołtun (Plica polonica), zmierzwione, sklejone brudem i ropą włosy, tworzące wisiory. Kołtunowi towarzyszyły wszawice, grzybice i inne choroby skóry. Został opisany jako choroba znana z obszaru Polski, zwłaszcza Polski południowej. Źródła historyczne podają, że kołtun występował na ziemiach polskich od czasów Leszka Czarnego (od ok. 1285) a ostatnie przypadki stwierdzono w latach 60. dwudziestego wieku. http://portalwiedzy.onet....ltun,haslo.html
Dr Udziela daje w swej książeczce pełny obraz wiedzy etnograficznej o kołtunie. Zwany był też goźdźcem, gwoźdzcem lub pliką. "Kołtun może być zewnętrzny, wewnętrzny, samiec lub samica, gdy to pod nim, a nie w nim znajduje się robactwo". W kołtunie według ludu mieszkały choroby, najczęściej dziewięć, obcięcie powodowało, że atakowały nosiciela. Skręcenie się kołtuna było procesem długim i baczono, by przebiegało bez przeszkód, włosy polewano dla ułatwienia skręcania różnymi lepkimi miksturami i gdy się ostatecznie uformował, znikały wszelakie dolegliwości. Tak uważano.
"Najlepiej nosić go rok i sześć niedziel. Nigdy nie obcinają go wcześniej, a ostrożność, aby nie obciąć go za wcześnie, jest przyczyną, że bojaźliwi noszą go całe życie" - pisze Udziela. Były też sposoby, by kołtun sam odpadł: "starają się o odpadły kołtun, moczą go w wódce, a tę codziennie piją po kieliszku". Najryzykowniejszym działaniem było odcięcie kołtuna nożyczkami. Mógł się pogniewać i "połamać chorego". Robiono to więc ostrożnie i - jak czytam - "dzień powinien być pogodny, chory na czczo, i nigdy w piątek. Najbezpieczniej obcinać w Wielką Sobotę, gdy dzwonią pierwszy raz na rezurekcję". Miejscami, gdzie cięto bezpiecznie kołtuny, były Kalwaria Zebrzydowska i kościół Mariacki w Krakowie, którego zaplecza - jak się dowiaduję - były "powszechnym składem kołtunów". http://miasta.gazeta.pl/k...99,2266009.html
nic podobnego1 Zwykły kołtun to nie to samo, co kołtun polski. To jakby wstęp do niego dopiero, embrion taki....
_________________ Pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp -
bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież
elegancją.
Drogie damy, ostatnio na Wikipedii natknęłam się na taką informację:
"Kolejnym znaczącym środkiem znieczulającym jest chloroform, odkryty w 1831 roku. Jego skuteczność została potwierdzona dopiero w 1847. Zyskał popularność do tego stopnia, że 1853 roku wykorzystano go do uśpienia Wiktorii Hanowerskiej podczas porodu księcia Leopolda."
Pierwszy raz spotkałam się z informacją, że w XIX wieku próbowano ulżyć kobiecie podczas porodu Są jeszcze znane takie przypadki, czy to królewski wyjątek ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.