Dołączyła: 18 Maj 2006 Posty: 11057 Skąd: Marlborough Mills
Wysłany: Czw 11 Paź, 2007 22:14
No przeciez ja jestem
_________________ Nie wiemy nigdy, czym i jacy jesteśmy w oczach bliźnich, ale nie wiemy również,
czy istotnie jesteśmy tacy, jakimi wydajemy się sami sobie.
Adresy moich blogów:
I believe we have already met Strona North and South by Gosia
Ja uwazam ze wiekszosc historii powinna miec happy end. Ale czasem jak end jest unhappy. Tylko ze tych filmow to wole nie ogladac.
_________________
lady_kasiek [Usunięty]
Wysłany: Pią 12 Paź, 2007 18:11
a ja sobie listę moich ulubionych filmów na filmwebie przegladnęłam i wśród ulubionych mam dużó filmów bez happy endu i że wiele mocih najulubieńszych tego happy endu nie posiada.
Myślę, że jednak warto spróbować
Mam pytanie do wielbicielek Happyendów- dlaczego wolicie szczęśliwe zakończenie w danym filmie? Czy dlatego, że inne was zasmuca? Czy dlatego, że bohaterowie zasługują na szczęście (wiara w sprawiedliwy świat)? Czy uważacie, że logika historii tego wymaga?
Lubię jak ludzie są szczęśliwi, w historii, w którą zaangażowałam się jako oglądo-podglądacz i kibicuję jakiejś parze w jej zmaganiach o bycie razem, czy w jakiejkolwiek historii, nawet jeśli nie jest o miłości, to oczywiście, że chcę żeby się dobrze skończyła, bo chcę wyjść z kina, czy wstać od telewizora z usmiechem na ustach i nadzieją, że ten ktoś, kogo zdążyłam polubić żyje sobie "długo i szczęśliwie". W niektórych filmach, ekranizujących np. autentyczne wydarzenia happy end jest po prostu niemożliwy, bo życie napisało inny scenariusz i ja to akceptuję, ale zdecydowanie nie lubię na smutno wychodzić z kina, lubię wyjść na ulicę i z radości wyszczerzyć się do pierwszej napotkanej osoby, bo właśnie miał miejsce piękny happy end! To mnie pozytywnie ładuje na zmaganie się z moim własnym zyciem. Po to chodzę do kina.
lady_kasiek [Usunięty]
Wysłany: Sob 13 Paź, 2007 11:39
Bo w życiu częśto brakuje tego szczęśliwego zakończenia. Ja nawet jak wiem, ze coś się smutno kończy to mam takie irracjonalne pragnienie, zeby to się jednak jakimś cudem zmieniło
Bo w życiu częśto brakuje tego szczęśliwego zakończenia. Ja nawet jak wiem, ze coś się smutno kończy to mam takie irracjonalne pragnienie, zeby to się jednak jakimś cudem zmieniło
Zgadzam się. W życiu jest tak mało happy endów. Ja sama wiem co to znaczy jak historia ma unhappy end i dlatego wszystkim boharerom moich opowieści daje to szczęście jakim jest happy end. Bo jak widzę/czytam happy end to sama wierze że może mnie też on spotka.
Właśnie - to jest dobry początek - ustalenie, po co się ogląda filmy. Ha, i ja z tym też mam różnie. Czasem na pociechę, czasem na zdołowanie się (noo, to może się wydawać dziwne, ale co poradzę, zdarza mi się taki humor, że "mam ochotę" mieć jeszcze gorszy i wtedy wesoły happy end tylko by mnie drażnił), czasem dla obrazu, czasem dla muzyki. Dobra, ja się wypisuję z tego wątku, bo jestem niereformowalna
_________________ Spieszmy się kochać wypłatę, tak szybko odchodzi.
No to nie zawsze wiadomo, co jest hapiendem. A Wokulski i panna Łęcka? Kto tu na co zasługiwał?
Może szczęśliwym zakończeniem "Przeminęło z wiatrem" była przemiana duchowa Scarlett?
lady_kasiek [Usunięty]
Wysłany: Sob 13 Paź, 2007 19:48
Ale to szczęśliwe zakończenie jest jednostronne, chociaż, inni też zyskają na stosunkach z panną O`Hara, ale Rhett zasługiwał na szczeście, ja ilekroc to czytam to krzycze na niegi w duchu, że idiota nie wyznał jej miłości w odpowiednim momencie
Wiesz, on nie wiedział, że miała do tej nocy stosunek pozytywny Mógł myśleć, że ją zmusił i się przejął facet...
lady_kasiek [Usunięty]
Wysłany: Sob 13 Paź, 2007 20:34
No tak, ale ona minimalny krok do przodu zrobiła okazała, ze martwiła się o niego ite sprawy, ale on ją zmroził ironia złośliwością. A jak on pod koniec ślicznie mówił o tym momencie.
A ja uważam, że wszyscy zasługują na happy end. Mam na myśli taki, gdzie osiągają szczęście bez krzywdzenia innych. Wszyscy jesteśmy ludźmi i czasami błądzimy, takie jest życie, ale nie uważam, żeby te winy odbierały prawo do szczęścia. Nawet jeśli bohater zachowywał się źle i był zły, to czy ktoś coś straci na tym, że on będzie szczęśliwy? Może dzięki wewnętrznemu spokojowi i radości właśnie stanie się dobry?
_________________ Dobra wiadomość jest taka, że Bóg zawsze odpowiada na nasze modlitwy.
Czasami po prostu odpowiedź brzmi: nie.
Dużó jest filmów, które nie zagrzałyby mi miejsca w pamięci gdyby skończyły się radoście z chórami aniołów i sypiącym się konfetti.
A przykłady?
Czy jeśli bohater nie zasługuje na hapiend, to można cieszyć się jego szczęściem? Myślę o filmie "Mój chłopak się żeni". Oglądał ktoś? To komedia, ale trochę nietypowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Na stronach tego forum (w domenie forum.northandsouth.info) stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowaniu forum do preferencji użytkownika. Zablokowanie zapisywania plików cookies na urządzeniu końcowym jest możliwe po właściwym skonfigurowaniu ustawień używanej przeglądarki internetowej. Zablokowanie możliwości zapisywania plików cookies może znacznie utrudnić używanie forum lub powodować błędne działanie niektórych stron. Brak blokady na zapisywanie plików cookies jest jednoznaczny z wyrażeniem zgody na ich zapisywanie i używanie przez stronę tego forum. Administracją danych związanych z zawartością forum, w tym ewentualnych, dobrowolnie podanych danych osobowych użytkowników, zgromadzonych w bazie danych tego forum, zajmuje się osoba fizyczna Łukasz Głodkowski.